niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 24 - Survival...

>> perspektywa Natalii <<
2 miesiące później 

- Chcesz popcorn czy wolisz nachosy ?- zapytała Marg wstając od kuchennego stołu.
- Nie jestem głodna ale wolę nachosy. - odpowiedziałam. 
Dziewczyna zaczęła krzątać się po kuchni przygotowując przekąski.
- Twoja imprezka urodzinowa była genialna! U Sykes'a też było spoko ale twoje party wymiata ! - zachwycała się dziewczyna.
- Oj no już. Twoja impreza też będzie świetna.
- Wiem, wiem. - powiedziała z dumą.

 Uśmiechnęła się i postawiła przede mną 2 miski jedną z nachosami a drugą z ostrym sosem. Poczęstowałam się. Marg po chwili zamknęła swoją książkę.

- Obejrzymy jakiś film ?
- Margi złotko miałyśmy się uczyć na sprawdzian z matmy. - przypomniałam.
Zrobiła smutną minkę.
- Mi odmówisz?

Westchnęłam, zamknęłam swój podręcznik po czym zabrałam ze stołu jedną z misek i przeniosłam się na kanapę. Przyjaciółka z uśmiechem zrobiła to samo, następnie wyciągnęła pudełko z płytami i zaczęłyśmy wybierać film.

- Fajnie, że Patrycja będzie tutaj mieszkać.
- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się z tego cieszę, Marg!
- Będziemy razem imprezować, spać u siebie i chodzić na zakupy. Bomba !

TAK, Patrycja i jej rodzina przeprowadzają się do Londynu !!! *.* Jestem w siódmym niebie i nadal nie mogę w to uwierzyć, że znów będę ją codziennie widywać w szkole, po szkole, w weekendy, na imprezach!! Powiedziała mi o tym w dniu moich urodzin składając mi życzenia. To był najpiękniejszy prezent. *.* Niestety wprowadzi się dopiero w czerwcu po zakończeniu semestru.
 W ostatnim czasie wiele się wydarzyło i zmieniło się kilka rzeczy. Za tydzień mam konkurs i codziennie mamy z Nathanem próby. Między nami też się dużo zmieniło, znów się przyjaźnimy. Ja zapomniałam o tym co było, a on zmienił całkowicie swoje podejście. Cieszę się, że udało nam się dojść do porozumienia. Przygotowania do konkursu bardzo nas zbliżyły i świetnie się ze sobą dogadujemy. Moja paczka też go zaakceptowała.
  Po obejrzeniu już dwóch filmów stwierdziłyśmy, że wystarczy już komedii romantycznych jak na jeden dzień. Posprzątałyśmy i poszłyśmy nad rzekę gdzie byłyśmy umówione z przyjaciółmi. Na miejscu zastałyśmy już Kamilę i Jessice.

- Cześć laski ! - przywitała je Margharet.
Ja przywitałam je buziakiem w poliko. 
- Gdzie reszta ?
- Zaraz powinni tu być.

Chwilę później dostrzegłam dwoje ludzi idących w naszym kierunku. Kilka sekund później rozpoznałam w nich Musa i Lis trzymających się za ręce. Wyglądali razem tak uroczo. Margi twierdzi, że to trochę przesłodzone, ale to Marg. Cieszę się, że są razem, idealnie do siebie pasują.
Po zakochanych dołączyli do nas Luis i Nathan i można było rozpocząć imprezkę. Miejsce, w którym byliśmy znajdowało się trochę na odludziu, na obrzeżach Londynu, jest tu spokojnie, można spotkać się ze znajomymi i miło spędzić czas. Odkryliśmy je niedawno przy okazji wycieczki rowerowej. Trochę tęsknię za spokojem i ciszą, które miałam w Polsce: malutka wioska, drzewa, pola, paru znajomych... Ale za nic bym tam nie wróciła! Zwłaszcza, że moja przyjaciółka już nie długo będzie tutaj razem ze mną. Kiedy chcę odpocząć od zgiełku miasta, przychodzę właśnie tutaj.
Chłopaki zajęli się już rozpalaniem ogniska a my zrobiłyśmy prowizoryczne ławki i naszykowałyśmy kiełbaski do pieczenia, sałatki i napoje.

- Znów dietetyczna sałatka? Niedługo wyrosną ci długie, szare uszy i będziesz miała taki słodki, malutki ogonek jak królik. - zaśmiał się chłopak.
- Spadaj Sykes. - uderzyłam go w ramię a on udawał, że go zabolało. - Lepsza sałatka niż fast-foody.- wzięłam do ust kolejną porcję sałaty, ogórka i pomidora.
- Królik. - chłopak pokazał mi język.
- Co u Katy? - zmieniłam temat.
- Co? Jakiej Katy? - mimo iż jego twarz oświetlał tylko blask ognia było widać, że się zarumienił.
- No proszę cie. Przecież widzę, że jest coś na rzeczy.
- Nieee... no ok. Lubię ją i fajnie się z nią rozmawia ale nic poza tym.
- Czyżby? - nie odpuszczałam.
Chłopak westchnął.
- Boję się, że mogę ją skrzywdzić - powiedział - od... od dłuższego czasu nie miałem dziewczyny i ...
- ... nie chcesz, żeby było tak jak ze mną - dokończyłam - Nie martw się, nie będzie. Drugiej takiej Natalii nie znajdziesz.-  mrugnęłam do niego i wstałam od ogniska.
Można powiedzieć, że z dystansem podchodzę do tego co było. Nie chcę tego rozpamiętywać.

 W poniedziałek byłam w świetnym humorze, słoneczko świeciło a ja nie miałam żadnych sprawdzianów ani kartkówek. Szłam sobie przez dziedziniec szkoły z moją nową gitarą, która była prezentem urodzinowym od moich rodziców. Na korytarzu spotkałam moje przyjaciółki. Kolejny zwykła a zarazem nie zwykły dzień w szkole. Tak właśnie wpływa na mnie wiosna. Zero problemów, cudowne miasto, przyjaciele i muzyka. Czego chcieć więcej?

- Co się tak szczerzysz? - zapytała Marg kiedy otwierałam moją szafkę.
- Nie mam dzisiaj żadnych sprawdzianów, jest wiosna więc czemu mam się smucić?

 Spojrzałyśmy na siebie i obie zaczęłyśmy się śmiać. Zaczęłam wyciągać książki a przyjaciółka oparła się o szafkę obok.

- Wiedziałaś, że Nathan chodzi z Katy? - zapytała.
- Wiem, że on coś do niej... ale nie chwalił się, że są razem.
- To patrz.- wskazała brodą przed siebie, podążyłam wzrokiem w tamtym kierunku.

Ujrzałam Nathana stojącego przy przeciwległej ścianie, trzymał za rękę niską, szczupłą blondynkę. Miała krótką spódniczkę i beżowy sweterek. Nie wyglądała jak plastik, ubierała się bardziej w stylu glamour. Nie znam jej osobiście ale wygląda na odrobinę zarozumiałą.

- Lala. - skomentowała moja przyjaciółka.
- Daj spokój. Po prostu nie nasz styl.
- Sykes'a chyba też nie...
- Ważne, że jest szczęśliwy.

Zajęcia minęły w miarę szybko a próba wyszła całkiem nie źle. Popołudnie spędziłam sama. Wszyscy byli zajęci, Marg kuła na chemię, Kami umówiła się z jakąś koleżanką, Liz z Musem, Nathan z Katy a Jess z Piterem...
Włączyłam głośno muzykę, a że nie byłam sama w domu nikomu to nie przeszkadzało i mogłam robić co chciałam. Nie miałam ochoty odrabiać zadań domowych więc błąkałam się między pokojami bez celu. W końcu położyłam się na łóżku w moim pokoju, jednak długo tak nie wytrzymałam i wstałam aby sięgnąć laptop. Podchodząc do biurka zakręciło mi się w głowie i poczułam dziwne gorąco od wewnątrz a następnie zimno. Chciałam usiąść na krześle ale zanim zrobiłam krok aby się do niego zbliżyć, upadłam na ziemię. Przez moment nie wiedziałam co się dzieje, wszystko wokół mnie wirowało. Później poczułam, że moje powieki zrobiły się ciężkie i powoli opadają. A ostatnie co usłyszałam to dźwięki piosenki Survival...


---------------------------------------------------------------------------------
Ta dam ! Rozdział 24 gotowy ! ;D
Taki pierdołaśny ale musiałam go dodać, aby
dalsze wydarzenia miały sens. Jak widać 
dużo się pozmieniało w życiu Natalii mam nadzieję, że te zmiany przypadną
wam do gustu :)
Kolejny rozdział już się pisze ; )
Czytajcie, krytykujcie i klikajcie "czytam" ; )
Do następnego
ENSay
xd

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 23 - Goodbye

 Tydzień z Patką minął szybko, o wiele za szybko. Nie zdążyłam się nacieszyć jej obecnością z już muszę tęsknić, znowu... Pokazałam jej z dziewczynami wszystkie znane nam zakątki Londynu, oraz najlepsze kluby i nie obyłoby się bez wizyty w galerii handlowej. Patrycja kupiła masę ciuchów, teraz biedaczka nie dość, że ma megaśną torbę to pewnie będzie musiała płacić za nadbagaż. Moja paczka od razu się z nią zaprzyjaźniła. Mus zabrał nas wczoraj imprezę do klubu gdzie moja przyjaciółka miała okazję poznać Luisa. Tym sposobem Patka poznała wszystkich moich londyńskich znajomych. Nasz styl imprezowania też jej się spodobał, było po prostu idealnie. Na szczęście do jej wyjazdu zostały nam jeszcze caaaałeee dwa dni, ponieważ wraca w niedzielę rano. Dziewczyny zaplanowały dla niej imprezę pożegnalną u Margharet. Dziś z Lisą i Kami zabrałyśmy Patrycję na London Eye. Ta oczywiście broniła się rękami i nogami przed wejściem do maszyny. Mówiła też coś o lęku wysokości i klaustrofobii ale w ogóle jej nie słuchałyśmy tylko zapakowałyśmy ją do środka i mogła sobie marudzić. Jednak będąc już na samej górze, dziewczyna podziwiała panoramę miasta i zapomniała o swoich lękach i tym, że jesteśmy jakieś 130 m nad ziemią.

 Teraz siedziałyśmy sobie w naszej ulubionej kawiarni, popijając kawę i wcinając ciacho z kremem.
- Jejku, dziękuję wam za dzisiejszy dzień, dziewczyny. Było cudownie. - cieszyła się Patrycja.
- To my się cieszymy, że spodobał ci się Londyn.- odpowiedziała z uśmiechem Kamila.
- Natalia też się tak zachwycała przez dobry miesiąc.- dodała Lisa szczerząc się do mnie. Na co w odpowiedzi pokazałam jej język.

Spojrzałam na Big Ben wynurzający się zza budynków, na jego zegarze widniała godzina 5:00 pm ( w mieście byłyśmy już od 10 am ). Siedziałybyśmy pewnie jeszcze dłużej  ale dziś mamy gości.

- Patka chyba musimy się już zwijać.
- Już ? - dziewczyna posmutniała.
- Tak, Jess przyjedzie za godzinę.
- Ach no tak. Wyleciało mi z głowy. - powiedziała po czym dopiła swoją latte.
- Sama Jesica czy... - Kamila zerknęła na mnie.
- Wszyscy. - odpowiedziałam.
- Dasz radę. - usłyszałam głos Lisy kiedy wstawałam z krzesła.
- Pewnie, że dam. - uśmiechnęłam się - Ostatnio nie było najgorzej.
- Nie zapomnijcie o imprezie u Marg. - zawołała Kami.
- Ja miałabym zapomnieć o imprezie ? W życiu .

Pożegnałyśmy się z dziewczynami buziakami w poliko i ubierając kurtki wyszłyśmy na zewnątrz. Udałyśmy się w kierunku przystanku gdzie akurat trafiłyśmy na autobus. Do domu nie było jakoś specjalnie daleko ale nie mogłam odmówić przyjaciółce przejażdżki czerwonym londyńskim autobusem. Po nie całych 10 min byłyśmy już na moim osiedlu domków jednorodzinnych. Idąc w kierunku domu Patrycja zapytała:

- Często do was tak wpadają ?
- Raz oni do nas, raz my do nich. Zależy czy rodzice mają czas i jak się umówią.
- Ahm. Twoi rodzice wiedzą o tym między tobą a Nathanem?
- Moi rodzice nie wiedzą wielu rzeczy. -  uśmiechnęłam się - I niech tak zostanie.
- Nie licząc zachowania to Sykes jest całkiem przystojny, nie ? - dziewczyna poruszała brwiami.
- Proszę cie ! - powiedziałam z lekkim niedowierzaniem i irytacją. Jeszcze niech mi powie, że się jej spodobał. - On jest jak gremlin. Z wieszku ciastko z kremem i wisienką a w tym opakowaniu kryje się mały potworek.
- A czyli jednak ci się podoba. - uśmiechnęła się łobuzersko i triumfalnie zarazem.

Zmierzyłam ją wzrokiem " chyba cię pojebało " i nic nie mówiąc przyśpieszyłam kroku. Odezwałam się do niej dopiero w domu bo potrzebowałam aby mi doradziła co założyć. W końcu znalazłyśmy odpowiednie stroje na dziś i poszłyśmy się przygotować. Po 20 min byłyśmy już obie gotowe i wystrojone w to:

Ja w to 
A Patrycja w to


 Na dole zadźwięczał dzwonek a przez okno dostrzegłam samochód Sykesów. Zeszłyśmy na dół aby przywitać się z gośćmi. Wyściskałyśmy się z Jess i już miałyśmy iść do mojego pokoju ale tata mnie zatrzymał.

- Zanim zabierzesz dziewczyny i Nathana do swojego pokoju - spojrzałam na chłopaka a ten uśmiechnął się - My będziemy w ogrodzie bo szkoda w taką pogodę siedzieć w domu.
Rzeczywiście było całkiem ciepło jak na kocówkę zimy. Może tutaj tak mają, nie wiem w końcu to moja pierwsza zima w Anglii.

- Ok. - odpowiedziałam i weszliśmy na górę. Siedzieliśmy jakiś czas w moim pokoju i rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Muszę przyznać było widząc, że Sykes się stara. I chwała mu za to. Ja też się starałam ale tylko na początku bo później oboje się wyluzowaliśmy. Dołączyliśmy później całą czwórką do naszych rodziców. Ledwo wyszliśmy do ogrodu mój mały braciszek od razu nas zaatakował i zmusił do grania z nim w piłkę. W sumie to nie musiał nas zmuszać, z chęcią przystaliśmy na jego propozycje. Ja stanęłam na bramce ( do grania się nie nadaję ) a pozostali podzielili się na drużynę chłopaków i dziewczyn. Graliśmy dość długo, ja dzielnie broniłam a drużyny wcale nie dawały mi forów zwłaszcza chłopcy ( większość bramek strzelał Nath ). Zmęczeni grą usiedliśmy na wielkiej drewnianej huśtawce, a mój brat nie dawał za wygraną i dalej biegał za piłką aż w końcu po jakiś 15 min zmęczony i zadowolony poczłapał do mamy. Nath zaproponował, że przyniesie nam coś do picia i zostałyśmy same. Jess chciała porozmawiać o Piterze ale nie chciała tego robić przy swoim bracie i poprosiła abyśmy poszły na chwilę do domu.

- Patka, możemy iść na chwilę? Jess nie chce żeby Nath słyszał a jak pójdziemy wszystkie to się przyplącze.
- Jasne, zatrzymam go. - uśmiechnęła się serdecznie.
- Dzięki skarbie.

 Poszłyśmy do mojego pokoju. Nie chciałam zostawiać przyjaciółki samej z Nathanem ale sytuacja tego wymaga. Jess także jest moją przyjaciółką a ja niestety nie mogę się rozdwoić.

>> perspektywa Nathana <<

 Wracałem z cieplutkimi herbatkami i dostrzegłam dziewczyny oddalające się w kierunku domu oraz Patrycję samą na huśtawce. Usiadłem obok niej podając jej parujący kubek.
- Dzięki.- odpowiedziała.
- Spoko. - uśmiechnąłem się - Te dwie pierdoły poszły na plotki, co ?
- Ta, można tak powiedzieć.
- I zostawiły cię tak samą ?
- Zaraz wrócą, po za tym nie wiem o czym gadają, jakieś ich sprawy.
- Ja tam przeważnie podsłuchuję pod drzwiami albo przez ścianę jak są u nas. 
Dziewczyna zaśmiała się ukazując swój piękny uśmiech. Napiła się herbaty, uczyniłem to samo. 
- Właśnie słyszałam, że wcale nie jesteś takim świętoszkiem. - powiedziała pół żartem, pół serio.
- Powiedziała ci ? - nie musiałem pytać, wiedziałem to.
- Jesteśmy jak siostry, mówimy sobie wszystko. - teraz była już bardziej poważna.
- Wszystko się pokręciło. - pożaliłem się - Nie chciałem żeby tak wyszło ale... na początku faktycznie nie byłem fair w stosunku do niej, później chciałem coś zmienić ale zawsze coś się wydarzyło...
- Nie musisz mi się tłumaczyć Nath... 
- Może ty ją przekonasz, w końcu kogo ma posłuchać jak nie najlepszej przyjaciółki? - chciałem aby zabrzmiało w miarę wesoło. 
- Nie wiem czy mówisz prawdę, nie znam cię i nie będę jej do niczego przekonywać. Ale jeśli naprawdę zależy ci na waszej przyjaźni to nie udawaj kogoś innego tylko bądź sobą. Natalia to doceni  i uwierz mi ona częściej słucha muzyki niż mnie czy kogokolwiek innego. - uśmiechnęła się.
- Heh, tak z tym masz racje. Dzięki.
- Spoko. - puściła perskie oko. 
- Jak jest w Polsce ? Natalia jakoś nigdy o tym nie opowiadała.
- Cała ona. - dziewczyna uśmiechnęła się i teatralnie przewróciła oczami.

 Opowiedziała mi ciekawe rzeczy na temat jej kraju, wydaje się że to dość ciekawe miejsce. Mówiła też o tym jak się poznały z Natalią i o ich różnych zabawnych przygodach. Patrycja wywarła na mnie wrażenie osoby bardzo pozytywnej, zabawnej i otwartej. Trochę jak Natalia z tym, że ona jest uparta i zawzięta. Czasami to dobrze ale nie jeśli chodzi o mnie. Na prawdę staram się być dla niej jak przyjaciel, nic więcej. Zobaczymy co z tych moich starań wyjdzie. 

>> perspektywa Patrycji <<

 Kocham, kocham , KOCHAM to miasto ! Tu jest cudownie ! No i oczywiście moja Natala tu jest. Szkoda, że już jutro będę musiała wracać. Kumple Natalii są bardzo mili i udało mi się z nimi zaprzyjaźnić, bardzo się cieszę, że mogłam tu przyjechać. Natala i jej przyjaciółki pokazały mi masę ciekawych miejsc i zrobiłam pełno fotek. Większość z nich jest już na facebooku i twitterze. Chciałabym tu zamieszkać.
 Ten cały Nathan nie jest aż taki najgorszy, ale i tak powinnam była mu wpierdolić za to co zrobił ! Jednak widać, że zależy mu na mojej przyjaciółce. Dziś Marg urządza jakąś imprezkę u siebie w domu, superr! Mieszka na tym samym osiedlu co Natala więc nie trzeba będzie łazić po całym mieście i będziemy się u niej wszystkie ubierać. Właśnie za chwilkę do niej idziemy.

- Idziesz buraku jeden ty! Czy chcesz się spóźnić ? - krzyczała Natala z kuchni.
- Już idę, idę wieśniaku ! - odpowiedziałam i zamykając laptop przyjaciółki zeszłam na dół.
- No nareszcie. - dziewczyna uśmiechnęła się - Idziemy mamo!!

Wychodząc przejrzałam się jeszcze w lustrze wiszącym w przedpokoju. Na dworze było tak ciepło jak wczoraj, u nas mrozy i śnieg a tutaj mają wiosnę. Kolejny powód dzięki któremu pokochałam to miasto.
Jakieś 5 min później byłyśmy już u Margharet. Zaprosiła nas do swojego pokoju gdzie była już Lisa. Przywitałyśmy się z dziewczynami całusami w pokilo, tak jak mają to tutaj w zwyczaju i czekając na Kamile i Jessice wcinałyśmy jakieś ciacha. Wszystkie oprócz mojej Natali, tak ona znów nie je, muszę ją jeszcze przed wyjazdem porządnie opierdzielić. Kamila i Jess nie kazały na siebie zbyt długo czekać, po ich przyjściu zaczęłyśmy prawdziwe przygotowania do imprezki. Każda wyrzuciła zawartość swojej torby a Marg - szafy i zaczęłyśmy szykować stroje. Dostrzegłam strojący na komodzie odtwarzacz i podeszłam do niego żeby włączyć muzykę.

- Tak, teraz możemy się szykować! - zawołała Marg i zaczęła tańczyć z Natalą po pokoju. Wariatki ! Ale cieszę się, że moja przyjaciółka poznała tu kogoś tak walniętego jak ona.
- OOOooooo! Waiting for a light that never comes! - zaczęłyśmy wszystkie śpiewać.

Po jakiś 30 min nasze stroje były już gotowe. Pozostało jeszcze pomalować się i uczesać. Ja oczywiście wszystkie uczesałam, mnie uczesała Kamila. Natomiast Lisa zrobiła wszystkim make-up. Około 7 p.m ( dziwne mają tutaj te godziny ) byłyśmy już wystrojone i gotowe do imprezowania!


Moja kreacja

 Strój Lisy
 Komplecik Jess
 Zestaw Natalii
 Kreacja Marg
 Strój Kamil


- To co dziewczynki po jednym na rozgrzanie ? - zawołała Jess trzymająca szklaną butelkę w dłoni.
- Raczej nie inaczej. - odezwała się Natalia.
Jessica nalała do kieliszków zawartość butelki i każda z nas otrzymała swój kieliszek.
- Za udaną imprezę i za naszą nową przyjaciółkę Patrycję! - Marg wzniosła toast.
- Ale to są dwa toasty więc trzeba wypić dwa razy. - powiedziała uradowana Natalia.
I tak też uczyniłyśmy.

Oficjalnie mogłyśmy zacząć imprezkę. Magr poszła do kuchni po trunki, Lis zabrała się za przygotowanie przekąsek a ja z Kamilą wybierałyśmy muzykę. Natomiast Natalia i Jessica zaczęły przestawiać meble w salonie żeby zrobić więcej miejsca do tańca. Imprezka rozkręciła się na całego po niecałej godzinie. Marg serwowała nam co chwila nowe drinki a Kami wyciągała wszystkich do tańca. Szczerze? Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby alkohol tak szybko znikał.Od tańca zaczęły już mnie boleć nogi, mimo iż tańczyłam na boso bo szpilek już dawno się pozbyłam. Doczłapałam się do kanapy ale nie dane mi było zbyt długo posiedzieć bo Marg i Natala wskoczyły na nią żeby sobie potańczyć. Jakby podłogi było mało. Mogłam ponownie usiąść dopiero jak Natali zachciało się siku i poszła a raczej wpełzła po schodach do łazienki, a Marg zaczęła mieszać kolejne drinki. Co prawda składały się praktycznie z samej wódki ale wypiłyśmy je do dna, a Natalii nadal nie było.

- Pójdę do niej, pewnie nie umie teraz zejść biedaczka. - dziewczyny zaczęły się śmiać a ja weszłam na górę. Zapukałam do drzwi łazienki. Cisza. drugi raz, trzeci...Nic.
- Natala, dalej otwórz! Nie tylko ty musisz skorzystać z łazienki.
Brak odpowiedzi.
Nacisnęłam klamkę, drzwi były otwarte. Przyciągnęłam je do siebie żeby szerzej je otworzyć.
- Boże!! - wydarłam się na cały głos.
Zamurowało mnie kompletnie.Nie mogłam się ruszyć. Usłyszałam głosy dziewczyn i ich kroki.Po chwili były już przy mnie ale nie dotarło to do mnie od razu. Osłupiała wpatrywałam się w leżącą na podłodze przyjaciółkę.
- O matko. - szepnęła Lis.
 - Zabierzcie Patrycję na dół -  zrządziła Marg - Kam zostań ze mną, pomożesz mi.

Po chwili siedziałam już w salonie z Jessicą i Lis. Nie docierało do mnie nic a przed oczami ciągle miałam obraz Natalii leżącej bez życia na podłodze. Nie wiem nawet kiedy zaczęły mi z oczu płynąć łzy. Po jakimś bliżej nie określonym czasie, który wydawał mi się trwać wieki, na schodach dostrzegłam Kam.

- Odzyskała przytomność. - oznajmiła głosem wypranym z emocji, a ja rzuciłam się biegiem po schodach
 prosto do drzwi łazienki. Natala siedziała na podłodze oparta o Margharet, która gładziła jej włosy ręka. Moja przyjaciółka wyglądała co najmniej jak zombie. Kamila przyszła ze szklanką wody i podała ją dziewczynie.

- Dzięki. - szepnęła i wygięła usta w coś na kształt uśmiechu, odebrała szklankę i zaczęła powoli sączyć napój. Kiedy skończyła usiadłam obok niej a ona wtuliła się we mnie.
- Przepraszam. - wyszeptała w moje ramie. 
- To nie twoja wina skarbie. - pocieszyłam ją chociaż wiedziałam, że jest zupełnie odwrotnie.

 Następnego dnia po Natalii nie było widać ani tego, że zemdlała ani tego, że wczorajszego wieczora była na imprezie.

- Cześć Misiek. - przywitała mnie uśmiechem kiedy się obudziła. Ja nie spałam już od dobrej godziny.
- Nie miśkuj mi tutaj. - może zbyt ostro ją potraktowałam.
- Co jest? - spytała zdezorientowana.
- Pół nicy myślałam o wczorajszym wieczorze. - wyjaśniłam.
- Przepraszam cię raz jeszcze, że zepsułam imprezę.
- Nie chodzi o to. Martwię się o ciebie. Zemdlałaś! A to nie dzieje się bez przyczyny. - lustrowałam ją wzrokiem.

Wygramoliła się spod kołdry i usiadła naprzeciwległym końcu kanapy, na której siedziałam.
- Wypiłam trochę za dużo...
- Nie, tu nie chodzi o picie a raczej o jedzenie... - dostrzegłam nutkę przerażenia w jej oczach - Powiedz mi złotko kiedy ty coś ostatni raz jadłaś?
- Wczoraj, obiad. - odpowiedziała po krótkim zastanowieniu
- Zła odpowiedź. Trochę sałatki się nie liczy. -  zmieszała się, nie wiedząc co odpowiedzieć więc ja mówiłam dalej.
- Od kiedy tu przyjechałam zauważyłam, że nie jesz prawie nic. - chciała protestować - Byle płatki z mlekiem czy jogurt się nie liczą. Masz zacząć jeść jak normalny człowiek inaczej chcąc nie chcąc jeszcze przed wyjazdem zdam relacje twoim rodzicom. A jak dowiem się od dziewczyn, że nie jesz albo co gorsza znów zemdlałaś. To każdy posiłek będziesz jadła przy mnie na Skype!
- Chyba żartujesz ! Tyle się namęczyłam żeby schudnąć a  ty co ? Każesz mi znów się obżerać! Wyglądam jak hipopotam. - rozpłakała się - Nie chcę być taka, nie chcę! Rozumiesz?- szlochała.

Przytuliłam ją. Boże nie wiedziałam, że ona ma taki wielki problem. Doskonale to przede mną ukrywała a ja głupia się  nie domyśliłam.

- Skarbie jesteś śliczna i wcale nie jesteś gruba. Co za idiota ci takich głupot nagadał?
- Nikt. Mam oczy i sama widzę.

Po jakiś 20 minutach udało mi się ją wreszcie uspokoić i obiecała mi, że zacznie trochę więcej jeść. Odrobinę mnie to uspokoiło ale i tak będę ją kontrolować. A ja myślałam, że jej największym zmartwieniem jest Sykes. Ale byłam głupia.
 Mama Natalii zawołała nas na śniadanie. Pod moim bacznym okiem dziewczyna zjadła posiłek. Choć widziałam, że się męczy. Po skończonym śniadanku pomogłam posprzątać ze stołu oraz podziękowałam pani mamie za gościnę i poszłam przygotować się do podróży.
 Stojąc już na korytarzu w budynku lotniska, przytulałam się z przyjaciółką dobre 15 minut. Oczywiście musiałam się rozbeczeć, na koniec ona też się popłakała.
- Dziękuję ci, że przyjechałaś. Kocham cię.
- Ja ciebie też skarbie.

------------------------------------------------------------------------------------
Tak oto powstał 23 rozdział, taki pierdołaśny i dość długi 
ale jest : ) 

Pozostawiam go do oceny wam i zabieram się za pisanie numeru 24 
bo już mam kilka pomysłów.
Nadal nadrabiam czytanie waszych opowiadań.
xd
ENSay