niedziela, 29 września 2013

Rozdział 14 - Jestem dużą dziewczynką i umiem sobie radzić z takimi jak on!

 Wieczór z Państwem Sykes nie był najgorszy, cały czas rozmawiałam z Jess chciała koniecznie dowiedzieć się co wydarzyło się tej nocy u nich w domu ale nie potrafiłam jej powiedzieć. Wiedziałam też, że jeśli jej powiem to od razu zrobi bratu mega aferę i wszyscy się o tym dowiedzą. Po jakimś czasie przestała pytać ale wiedziałam, że nie odpuści, fatalnie się z tym czułam, postanowiłam że powiem jej kiedyś co się wydarzyło jeśli Nath pierwszy tego nie zrobi.
 Kolejnego dnia wstałam o dziwo wypoczęta i zadowolona, spojrzałam na zegarek - miałam jeszcze trochę czasu. Ubrałam się i po skończonej porannej toalecie włączyłam komputer, mama jeszcze spała więc nie muszę jeść śniadania, swoją drogą ostatnio przesadziłam  zjedzeniem. Przez ten cały konkurs i pobyt Musa w szpitalu całkiem zaniedbałam moją dietę.
 Strona główna Facebooka już widniała przede mną na monitorze a na samej górze po lewej stronie widniały 2 czerwone punkciki z większą niż zwykle białą cyferką. Zabrałam się za odczytywanie wiadomości. No tak Patka musiała się wszystkim pochwalić o moim sukcesie i mnóstwo ludzi z Polski gratulowało mi. Nawet ludzie z którymi nie żyłam w zgodzie - to było dziwne ale bardzo miłe. Było też kilka wiadomości od ludzi ze szkoły. Odpisałam na wszystkie i postanowiłam jeszcze wrzucić zdjęcie mojej nagrody, Patka powiedziała by pewnie coś w stylu  "A co tam chwal się! ". Jak mi jej strasznie brakuje. Muszę ją odwiedzić w święta po prostu muszę!
Spojrzałam na zegarek była już 7:10 więc za chwilę mam autobus, wyłączyłam  laptop i rozplątując słuchawki pobiegłam na dół, założyłam buty i już byłam w drodze na przystanek. Marg przyszła chwilę po mnie i na " Dzień dobry " rzuciła mi się na szyję.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! - krzyczała mi do ucha - Moja gwiazda !
- Hej bo ogłuchnę! - odsunęłam ją delikatnie od siebie - I żadna ze mnie "gwiazda" .
- Oj no nie bądź taka skromna. - uśmiechnęła się szeroko.
 Na lekcji śpiewu oczywiście Pani Simpsons musiała się pochwalić całej grupie naszym osiągnięciem. Większość grupy szczerze się cieszyła a inni patrzyli z zazdrością i wręcz z nienawiścią. No cóż najwidoczniej nie wiedzą ile pracy i wysiłku w to włożyliśmy i że na prawdę ciężko było tego dokonać. Ale nie będę się takimi ludźmi przejmować.
 Po lekcjach nie musiałam iść na próbę czyli popołudnie wolne. Mus zaproponował aby uczcić moje zwycięstwo i zaprosił nas na pizzę. Bosko Muss - pomyślałam - jak ja mam przy was schudnąć ? Zgodziłam się, nie chciałam im zrobić przykrości i wiedziałam co by powiedzieli słysząc moją wymówkę. " głupia jesteś? przecież jesteś idealnie chuda " czy coś w tym stylu, ale to było ich zdanie.
 Czekaliśmy  pod szkołą na Liss bo miała jeszcze jedna lekcję.
- No to do jakiej pizzerii idziemy? - pytała Kamila.
- Może do Camaro ?- zaproponowała Marg.
- Albo do tej  nowej w centrum? - podrzuciłam pomysł.
- Myślałem, że pójdziemy do tej co zwykle. - posmutniał Musii - chciałem uczcić to w naszym ulubionym miejscu.
- Ulubionych miejsc mamy pełno Mussi. Ale masz rację będzie tak klimatycznie. - rozmarzyła się Kamila.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Klimatycznie... hahah.. Kamila jak ty coś powiesz. hahaha. - zwijała się ze śmiechu Marg.
- Dobra dajcie już spokój. - udała nadąsaną.
Zabrzęczał dzwonek szkolny kończący ostatnią lekcję.
- Zaraz przyjdzie Liss więc zdecydujmy się co do tej pizzerii. - powiedziałam.
- No jak to która? Klimatyczna! - zaśmiał się chłopak.
Znów zaczęliśmy się śmiać a Kamila teatralnie przewróciła oczami.
Nagle siedzący na murku przede mną Muss i Margharet ucichli i przybrali zmieszany a nawet odrobinę wrogi wyraz twarzy. Stałam tyłem do głównego wejścia do budynku szkoły, domyśliłam się że ktoś idzie w naszą stronę ale gdyby była to Liss to zareagowaliby zupełnie inaczej. Pierwsza odwróciła się Kamila i  gwałtownie chwyciła mnie za ramię. Powoli odwróciłam się o 180 stopni. Za moimi plecami stał nie kto inny jak Nathan Sykes. Zaczęłam żałować tego, że odwracam się z ciekawości żeby zobaczyć kto tam stoi. Zmierzyłam chłopaka wzrokiem i zatrzymałam się na dłuższą chwilę na jego twarzy, był zakłopotany i nawet odrobinę zdenerwowany. Przyjaciółka puściła moje ramie i teraz splotła nasze dłonie ściskając moją mocno. Chciałam się odwrócić i udawać, że go nie widzę ale gdy tylko przewidział mój ruch załapał mnie z nadgarstek drugiej ręki.
- Natalia...
- Puść mnie. - warknęłam.
- Możemy porozmawiać... proszę. - szeptał.
Moi przyjaciele wstrzymali oddech ale czułam, że są gotowi zareagować kiedy będę potrzebowała pomocy. Kamila nadal ściskała moją dłoń a ja mierzyłam Sykesa wzrokiem, pod wpływem jego ciemno zielonych oczu uległam.
- Okey. - odwróciłam się do przyjaciół, nie zauważyłam kiedy dołączyła do nas Lisa - poczekajcie na mnie chwilkę, dobrze?
Przyjaciele wymienili ostrzegawcze spojrzenia, w końcu najspokojniejsza Lisa zabrała głos
- Dobrze skarbie czekamy przed wejściem na dziedziniec.
Kamila niechętnie puściła moją dłoń a ja uśmiechnęłam się do niej blado. Dziewczyny chwyciły zdenerwowanego Musa za ręce i pociągnęły w stronę głównej bramy. Chłopak patrzył niewidzącym wzrokiem, było widać że jest cholerne wściekły na Natha.
 Kiedy poszli odwróciłam się do chłopaka.
- Czego chcesz?
- Porozmawiać chciałem.
- O czym?
- Wiesz o czym... - zawahał się - o tej imprezie.
- A o czym konkretniej chcesz rozmawiać?
Zasępił się.
- Możemy się przejść? - spojrzał na mnie.
- Jestem umówiona z przyjaciółmi.
- Ach tak...to ... to może jutro po szkole ... zgodziłabyś się ze mną porozmawiać?
Nie miałam najmniejszej ochoty spędzić z nim ani minuty a co dopiero całego popołudnia. Z drugiej strony chciałam to zakończyć i żeby się już ode mnie odwalił.
Nath nadal wpatrywał się we mnie wyczekująco.
- Okey. Jutro po szkole możemy pogadać, mam tylko nadzieję, że to coś ważnego bo...
- Tak to jest dla mnie bardzo ważne. - ożywił się nagle. - To może w parku...
- Tak po szkole w parku.
Otworzył usta żeby jeszcze coś powiedzieć ale odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku bramy gdzie stali moi przyjaciele.
 Siedzieliśmy już w naszej ulubionej pizzerii. Mus już się odrobinę rozluźnił a ja chciałam zapomnieć o NIM. Jednak atmosfera była nadal napięta. Wiedziałam, że muszę ja rozluźnić.
- Ca macie takie miny? - spojrzeli na mnie jak na wariata. - Wyluzujcie, Sykes chciał tylko pogadać i nic mi nie zrobił. Muss? - zerknęłam na chłopaka.
- No ale jak możesz tak po porostu z nim gadać po tym wszystkim? Nie rozumiem tego.
- To nie jest tak Muss. On chciał to wszystko wyjaśnić a ja zgodziłam się z nim jutro spotkać i porozmawiać nic poza tym.
Mój przyjaciel wydał się jeszcze bardziej zaszokowany.
- Że co?!
- Muszę to wyjaśnić, nawet nie wiesz jak bardzo nie daje mi spokoju ta sprawa.
- Ale ... - zaczęła Marg.
- Nie martwcie się załatwię z nim co trzeba i nie będziemy na pewno z powrotem przyjaciółmi. Nie przejmujcie się mną jestem dużą dziewczynką i umiem sobie radzić z takimi jak on.
Chyba ich trochę uspokoiłam ale popołudnie nie było tak przyjemny jak planowaliśmy.
 Kiedy wróciłam do domu nic nie zjadłam tylko poszłam prosto na górę tradycyjnie włączyłam muzykę i zabrałam się za zadania domowe. Nie było ich dużo i szybko się z nimi uporałam. Zaczęłam sobie szukać kolejnego zajęcia żeby tylko nie myśleć o dzisiejszej rozmowie z Nathanem i o jutrzejszym spotkaniu ale byłam zbyt zmęczona na cokolwiek. Wyciągnęłam z pod łóżka piżamę i poszłam się wykąpać, pod prysznicem woda spływała strumieniami po moim ciele a ja pozwoliłam  myślą wyjść z ukrycia i opętać moja głowę. Wyszłam stamtąd dopiero kiedy skończyła się ciepła woda i osuszywszy ciało i ubrawszy się w piżamą powlokłam się głodna do łóżka. Tam emocje opętały całe moje ciało i tak zasnęłam ze słuchawkami w uszach.
 Kiedy zabrzmiał dzwonek oznajmujący koniec ostatniej lekcji moje serce gwałtownie przyśpieszyło a nogi w oporem stawiały kolejne kroki. W towarzystwie nieco zdenerwowanego Musa dotarłam do szafki gdzie mechanicznymi ruchami odłożyłam nie potrzebne książki. Niestety do parku musiałam dojść już sama. Znalazłam ławkę, która była w miarę widocznym miejscu żeby ON nie musiał mnie szukać, chociaż wolałabym schować się w najciemniejszym zakątku tego parku. Byłam tak otępiała, że nie potrafiłam dostrzec piękna tego miejsca, łysych drzew i ostatnich liści które gdzieś jeszcze błądziły po ścieżkach. Wydawało się, że lada moment spadnie śnieg, chociaż tutaj to było mało prawdopodobne. Siedząc tak i gapiąc się w przestrzeń nie dostrzegłam idącego w moim kierunku Nathana.
- Hej... - przywitał się.
- Cześć. 
- To emm.... tego .. mogę usiąść.
Odsunęłam torbę robiąc mu miejsce obok ale tak aby torba oddzielała nas od siebie.
- Dzięki.- przyglądał mi się przez chwilę. - Chciałem wyjaśnić to co wydarzyło się u mnie na imprezie.
Patrzyłam na niego czekając na ciąg dalszy. Chłopak zrozumiawszy, że nic nie powiem zaczął ponownie
- Nie chciałem, żeby tak to wyglądało. Byłem wtedy pijany ale wiem, że to mnie nie usprawiedliwia. Już od pewnego czasu...- urwał, myśląc nad czymś intensywnie - chciałem to zrobić ... chciałem się do ciebie w pewien sposób zbliżyć - przyglądał mi się wyczekując mojej reakcji ale moja twarz nadal nie wyrażała żadnych uczyć w przeciwieństwie do tego co się działo wewnątrz - Wtedy na imprezie - ciągnął dalej - nadarzyła się taka okazja ale byłem zbyt pijany żeby to dobrze rozegrać - westchnął - powinienem cię " poczarować ", zaprosić do tańca, przytulić i przede wszystkim zapytać o zgodę ale ... to .. to uczucie było ode mnie silniejsze, kiedy ty byłaś tak blisko nie potrafiłem się powstrzymać. - mówiąc to cały czas wpatrywał się w swoje dłonie i nerwowo bawił się palcami.- i jeszcze ty odwzajemniłaś tak nieśmiało mój pocałunek... kurcze nawet nie masz pojęcia jak się wtedy czułem ...
- Pewnie tak jak z każdą zaliczona laską! - wypaliłam, nie mogłam się już dłużej powstrzymać.
Nie słyszałam jeszcze żeby jakiś chłopak w taki sposób mówił o swoich uczuciach... ale to nie zmieniało faktu, że jestem na niego wściekła. Nie mogłam już dłużej tego wysłuchiwać.
Spojrzał na mnie, tym razem z moich oczu mógł wyczytać wszystkie moje uczucia, gniew, smutek, rozpacz ...
- To nie tak...
- Słuchaj! Wykorzystałeś mnie, od początku to planowałeś, teraz wreszcie się przyznałeś do tego! Nawet nie wiesz jak bardzo mnie zraniłeś, nie masz o tym najmniejszego pojęcia!
Powstrzymałam łzy napływające mi do oczu.
-Nathali...
- Nie nazywaj mnie tak! - wstałam z ławki, odetchnęłam głęboko żeby się uspokoić - posłuchaj, nie chcę się z tobą widywać, już nigdy nie będziemy przyjaciółmi, nikt jeszcze mnie nie potraktował tak jak ty, chcę ograniczyć nasze kontakty do minimum czyli do konkursu i nic poza tym. - wyznałam ze spokojem.
- No jeszcze piątkowe wieczory...
- ...które znów będę przeklinać w duchu. - dokończyłam.
Chciałam już uciec od niego i iść się wypłakać ale chłopak chwycił mnie za ramie i przyciągnął do siebie. Spojrzał mi prosto w oczy i chwycił za drugie ramie. Zaczęłam mu się wyszarpywać ale on tylko wzmocnił uścisk.
- Chcę tylko wiedzieć jedną rzecz. -  ciągle wpatrywał się w moje oczy.
- Mianowicie?
- Skoro jesteś na mnie taka wściekła za to co się wydarzyło to czemu wtedy odwzajemniłaś pocałunek?
Tym pytaniem zbił mnie z pantałyku, sama chciałabym znać na nie odpowiedź, nie miałam zielonego pojęcia dlaczego to zrobiłam. Chłopak czekał na odpowiedź wiec postanowiłam zwalić wszystko na nadmiar alkoholu.
- Wypiłam za dużo. Sam dobrze wiesz co się dzieje jak się jest pijanym. Robi się rzeczy których normalnie by się nie zrobiło.
- Tak -  uśmiechnął się tak jak nienawidziłam tego najbardziej - i rzeczy, na które nie ma się odwagi na trzeźwo.
- Ohh, puść mnie!
- Nie do puki nie poznam odpowiedzi na moje pytanie.
- Szczerze to nie wiem czemu to zrobiłam! Taka odpowiedź cię satysfakcjonuje?
- Nie do końca ale ...- nie przestawał się we mnie wpatrywać z tym durnym uśmieszkiem na ustach.
Rozluźnił uścisk na moich ramionach - jak nic będę miała siniaki - a jego dłonie powędrowały na moją talię. Byłam tak sparaliżowana jak tamtego wieczoru.
-... ale możemy się przekonać dlaczego. - dokończył.
Jego oczy przez chwilę wydawały się jakby prosił o pozwolenie ale szybko zmieniły swój wyraz na pożądanie. Dłonie chłopaka sprawnym ruchem znalazły się na moim tyłku a jego usta minimetr od moich, czułam jego oddech na swojej twarzy przez chwilę było to nawet odrobinę podniecające ale szybko oprzytomniałam i zanim jego usta musnęły moje uderzyłam go wolna ręką z całej siły w twarz. Chłopak gwałtownie się ode mnie odsunął i kiedy ponownie na niego spojrzałam zwinięty w pół trzymał obie dłonie na lewym poliku.
- Teraz to już grubo przesadziłeś Sykes!
Złapałam za pasek mojej torby i pobiegłam wgłąb parku nie zwracając uwagi na przyglądających mi się ludzi i łzy spływające po moich policzkach.




-----------------------------------------------------------------------------------
 Niedzielne popołudnie zamiast na naukę poświęciłam na pisanie tego oto rozdziału ;D
Wydaje mi się on dość ciekawy no ale ocena należy już do was. xd
Co do tego oceniania,
zauważyłam coraz mniejszą liczbę komentarzy przez co nie znam waszych opinii na temat rozdziałów.
Jeśli pod tym rozdziałem nie będzie chociaż kilku komentarzy to jest mój ostatni rozdział.
Przykro mi to pisać ale po co mam tworzyć nowe rozdziały skoro nikt ich nie czyta?
Ten blog sprawia mi wiele przyjemności ale jeśli nie mam dla kogo go prowadzić to poprzestanę na samym początku tej historii, może niektóre rozdziały są smętne i nudne ale bez nich dalszy ciąg
wydarzeń nie miałby sensu.
Mam naprawdę wiele ciekawych pomysłów na to opowiadanie i  chciałabym je opublikować.
Dziękuję tym, którzy czytają ;3
Chcę poznać zdanie moich czytelników, wasze opinie nie tylko mnie dopingują i
sprawiają, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech ale też podsuwają pomysły na nowe rozdziały.  ;D

sobota, 21 września 2013

Rozdział 13 - Konkurs

 Wróciłam do domu mega wściekła na Sykes'a. Co on sobie wyobrażał? Nie mógł już sobie odpuścić ? Jeszcze te jego smutne mini, że niby mam pomyśleć, że mu jest teraz przykro? Ooo NIE ! Niech tylko się ten konkurs skończy i nie będę musiała go już widywać, przynajmniej tak często...
 Nie jadłam obiadu tylko poszłam prosto do mojego pokoju, trzasnęłam drzwiami i nacisnęłam przycisk "play"  na wierzy a z głośników zabrzmiała kojąca melodia Survival, podkręciłam głos na ful i rzuciłam się na łóżko. Starałam się o niczym nie myśleć i uspokoić się, kiedy utwór dobiegał końca czułam, że już mi prawie przeszło i podniosłam się wraz z rozpoczynającą się kolejną równie uspokajającą melodią jaką była Cold Wind Blows. Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać w niej czegoś odpowiedniego na dzisiejszy wieczór, nie mogłam wybrać nic stosownego więc wyrzuciłam wszystko z szafy. Najchętniej ubrałabym dresy i luźny T-shirt, nie byłam w humorze na strojenie się. Usiadłam na podłodze i spojrzałam na górę ciuchów leżących na łóżku. Schowałam twarz w dłoniach, zamknęłam oczy, wciągnęłam głośno powietrze do płuc i po dłuższej chwili równie głośno je wypuściłam. Wsłuchałam się w kolejne wersy piosenki i kiedy byłam pewna, że już nie wybuchnę i jestem na tyle spokojna, żeby wybrać strój na dziś otwarłam oczy i powoli wstałam z podłogi.  Dla pewności pozwoliłam jeszcze lecieć kolejnej uspokajającej piosence. Po kolei przeglądałam wszystkie ciuchy na wieszakach i odrzucone propozycje wieszałam z powrotem do szafy. W końcu na moim łóżku pozostało tylko to 

Kiedy już się ubrałam, zrobiłam make-up i przeglądałam w lustrze mój wzrok spoczął na trampkach i wyobraziłam sobie minę mojej mamy, potrząsnęłam głową i szybko przebrałam je na koturny :
                                             

Zeszłam wreszcie na dół, mama już na mnie czekała z kwaśną miną i ściągniętymi brwiami.
- No widzę, że księżniczka chociaż się ubrała. - zlustrowała mnie wzrokiem. - Od kiedy to wpada się do domu nie mówiąc " cześć ", trzaska drzwiami i włącza muzykę tak głośno, że słyszą ja sąsiedzi 2 ulice dalej? - nadal gromiła mnie wzrokiem.
- Przepraszam, ktoś ... ktoś mnie zdenerwował i.. i jeszcze martwię się, że coś spierniczę na występie.
Zmieniła wyraz twarzy na zmartwiony.
- Nie przejmuj się na pewno pójdzie ci wspaniale. - uśmiechnęła się - ktoś zrobił ci przykrość?
Niee skąd tylko jakiś idiota mnie pocałował niszcząc naszą przyjaźń.
-
 To nic takiego, mamo. - wygięłam wargi w coś na kształt uśmiechu - uczeszesz mi warkocza?- wyszczerzyłam się w uśmiechu i zamrugałam powiekami.
- Dobieranego czy 2 zwykłe ? - uśmiechnęła się.
- Dobieranego na bok.


                                                               Perspektywa Nathana
Stałem pod szkołą i nie wiedziałem co mam zrobić. O czym ona do mnie mówiła? Że niby to zaplanowałem? Boże co ja narobiłem. Wszystko spieprzyłem.
- Kurwa Sykes idioto!
Poszedłem w stronę dworca, żeby nie spóźnić się na autobus bo jeszcze tego brakowało, żebym zawalił konkurs.
 Tak właściwie to skoro ma mi to za złe to czemu w tedy na imprezie od razu nie dała mi w morde tylko się ze mną całowała...myślałem, że jej się to podoba. Albo byłeś tak pijany debilu i tylko ci się to wydawało. Pięknie, pięknie więcej wódki i dziewczyn stary, pojebało ci się już wszystko w tym tępym łbie. Nie odróżniasz już prawdy od tego co chcesz, żeby było prawdą. Karciłem się w duchu za całą tą sytuację i jednocześnie szykowałem ciuchy na wieczór. A że miałem słuchawki na uszach i słuchałem tego to nie zauważyłem, że do pokoju wlazła mi siostra. Prawie zawału dostałem jak zobaczyłem ją stojącą z założonymi rekami w drzwiach. Miała minę "nie wyjdę do puki wszystkiego się nie dowiem". Od sobotniej nocy męczyła mnie pytaniami co zrobiłem Natalii. Nie mogłem jej powiedzieć, nie potrafiłem. Zresztą najpierw chciałem pogadać z Natalią, a tak właściwie to nie jest sprawa Jess. Ściągnąłem słuchawki.
- Czego chcesz?
- A jak myślisz? Dowiedzieć się prawdy.
- Jakiej prawdy?
- O tym co zrobiłeś Natalii!
- Nie twój interes! A teraz zjeżdżaj bo chcę się ubrać.
Trzymałem w ręea moją ulubioną bluzę i już ją chciałem założyć.
- Chyba sobie żartujesz ?! - Dziewczyna spojrzała na mnie jak na kosmitę.- W tym się wybierasz na konkurs? - i rzuciła we mnie tym
   

Nie protestowałem, było już późno więc szybko się ubrałem, zaszesałem niesforną grzywkę na bok - nie wiedzieć czemu wszyscy mówią mi żebym ją ściął - i pobiegłem na dół. Rodzice i marudna siostra siedzieli już w aucie, kurde jest aż tak późno? Wyjąłem telefon z kieszeni, faktycznie była już 17:30 . 
 Przyjechaliśmy 5 minut przed czasem, szybko odnalazłem naszą nauczycielkę i stojącą obok niej wysoką dziewczynę w sukience, kiedy się do mnie odwróciła nie mogłem powstrzymać uśmiechu wyglądała zjawiskowo. Niestety kiedy tylko mnie zauważyła odwróciła się i wyszła. Patrzyłem za nią, nawet nie słyszałem co nauczycielka do mnie mówi, kobieta pokręciła głową i pociągnęła mnie za rękaw do jakiegoś pomieszczenia, nie sprzeciwiłem jej się chciałem tam iść - ONA też tam szła. Kiedy odzyskałem świadomość staliśmy w jakimś pomieszczeniu, razem ze wszystkimi parami biorącymi udział w konkursie. 
- ... was zapowiadać a wy będziecie wchodzić na scenę zgodnie z kolejnością, którą zaraz ustalimy... - tłumaczył nam jakiś koleś, nie zwracałem na niego większej uwagi szukałem wzrokiem Natalii. 
 Wypatrzyłem ją dopiero po chwili, stała pod ścianą, udawała że jest skupiona na tym co mówi ten kolo ale zbyt dobrze ją znam, zawsze tak robiła kiedy chciała ukryć emocje. Tak na prawdę to denerwowała się konkursem i była nadal na mnie zła. Chciałem do niej podejść i ją pocieszyć, powiedzieć, że nam się uda a jak coś nie wypali może mi dać kopa w tyłek. Pewnie by się zaśmiała i powiedziała, że z chęcią skorzysta z propozycji. A tak - stała sama nie miała się do kogo odezwać i przejmowała wszystkim i a do tego jeszcze moja obecność z pewnością jej nie poprawiała humoru.  A co mi tam idę do niej tu mi chyba nie zrobi sceny a ja nie mogę patrzeć jak ona się męczy! Ruszyłem w jej stronę ale po kilku krokach zauważyłem, że jej oczy rozbłysnęły i patrzy z radością i ulgą w stronę drzwi... 


Perspektywa Natalii

Siedziałam w aucie jadącym w stronę szkoły coraz bardziej się denerwując. Miałam mętlik w głowie, chciałam to wszystko jakoś sobie poukładać ale nie wiedziałam od czego zacząć i jeszcze ta świadomość, że ON tam będzie... Zawsze w takich sytuacjach pisałam do Patrycji. Czemu by teraz nie spróbować? W końcu jest moją najlepszą przyjaciółką, nawet Marg i Kamila nie znają i nie rozumieją mnie tak dobrze jak ona. Wyciągnęłam telefon z torebki. 


Do: Patka
Cześć buraku <3
Jadę już na konkurs... cholernie się denerwuję, 
zwłaszcza, że on tam będzie...
Patka wiedziała, o wszystkim opowiedziałam jej wszystko w niedzielę wieczorem na Skype. Skręcaliśmy właśnie w ulicę na której znajdował się budynek szkoły. Serce zaczęło mi jeszcze szybciej bić, nogi miałam jak z waty i zastanawiałam się czy dam radę wyjść z auta. Po chwili dostałam SMS-a.


Od: Patka 
Sama jesteś burak ;p 
Olej kolesia! Właź na scenę i  pokaż im kto jest najlepszy ;***
I nawet nie próbuj się pokazywać w Polsce bez nagrody. 
Zadzwoń jak będzie po xd
Kocham Cię <3
Uśmiechnęłam się szeroko. Patka zawsze wie jak dać mi kopa i tym razem też podziałało. Wchodziłam już na hall szkoły i od razu zgarnęła mnie Pani Simpsons więc nie zdążyłam jej tylko napisać Dziękuję. Też Cię Kocham <33. Weszłyśmy do auli a następnie do pomieszczeń za sceną w których jeszcze nigdy nie byłam. Znajdowało się tam już kilka par również biorących udział w konkursie i odrobinkę się zestresowałam ale nie dałam tego po sobie poznać. Kazano nam przejść do innego pomieszczenia, w którym mieliśmy poznać wszystkie szczegóły konkursu, jak to wszystko będzie wyglądało " od kuchni ", kiedy mamy wchodzić itp. Czekając aż cały tłum przeciśnie się przez niewielkie wejście, usłyszałam zamykające się za nami drzwi, odruchowo odwróciłam się żeby zobaczyć kto to i od razu stwierdziłam, że był to głupi pomysł. Na szczęście tłum już wszedł do środka i swobodnie mogłam uczynić to samo, stanęłam pod ścianą jak najdalej wejścia. Niski, grubawy facet w garniturze tłumaczył nam co i jak ale przez tego durnego Nathana nie mogłam się na niczym skupić. Kiedy koleś skończył gadać i wszyscy rozeszli się po sali zobaczyłam u wejścia moich przyjaciół. Bardzo się ucieszyłam, byli mi teraz naprawdę potrzebni. Usiedliśmy niskiej ławeczce bez oparcia i zaczęliśmy rozmawiać, uspokoiłam się trochę i wyluzowałam.
 Niestety po jakimś bliżej nie określonym czasie przyszła Piani Simpsons i poprosiła, żeby już poszli usiąść na widowni. Dostałam jeszcze buziaka od Musa i Liss i cała czwórka zniknęła za drzwiami. Dopiero teraz zauważyłam, że kobieta nie była sama.
- No to Nath Natalia, śpiewacie jako 7 para. życzę wam powodzenia. -uśmiechnęła się szeroko. - Natalio wiem, że to twój pierwszy taki występ ale nie martw się Nath jest już doświadczony i na pewno cię wesprze. - poszła.
Ja dziękuję za takie wsparcie. Usiadłam z powrotem na tej samej ławce, chłopak zawahał się ale po chwili usiadł obok mnie. Chciałam wstać ale złapał mnie za rękę i nie pozwolił wstać.
-   Proszę, poczekaj porozmawiajmy.
Odrzuciłam jego rękę  na bok i wstałam.
- Czy nie jasno wyraziłam się dziś pod szkołą?
Odeszłam jak najdalej się dało.

Przed chwilą na scenę weszła szósta para, my staliśmy już przygotowani do wejścia po nich. Tylko spokojnie. Powtarzałam sobie w duchu. Po prostu wejdź tam i zaśpiewaj to. Dasz radę! Chwilę przed wejściem na scenę usłyszałam, że ktoś stoi za mną a jego oddech poczułam na swoim karku. Usłyszałam głos Nathana szeptający mi do ucha.- Dasz radę. Powodzenia i ... przepraszam...- chłopak zamilkł.
Byłam sparaliżowana, nie wiem czy to przez to, że miałam właśnie wchodzić na scenę czy przez to co powiedział Nath czy może dlatego, że jego obecność w dziwny sposób na mnie działała. 
 Stałam tak dobrą chwilę, duet śpiewający przed nami właśnie mnie minął i usłyszałam głos ze sceny. 
- A teraz zapraszamy kolejny duet z Art And Music High School. Natalia Fabik i Nathan Sykes. 
Przynajmniej nie pomylił mojego nazwiska. Usłyszałam głośny aplauz co oznaczało, że mamy już wchodzić, nie byłam już sparaliżowana tylko podekscytowana, myślałam że serce zaraz mi wyskoczy. Dostałam mikrofon do ręki, ścisnęłam go mocno w dłoni, poczułam się pewniej. Weszłam powoli po schodkach, na początku miałam być na scenie sama, Nathan miał do mnie dołączyć dopiero kiedy będzie jego kolej. Kroczyłam powoli, światło było zgaszone tak, że nie widziałam publiczności - z jednej strony to dobrze - i tylko słaby snop światła padał na środek sceny. Usłyszałam pierwsze dźwięki dobrze znanego mi utworu, kiedy znalazłam się w wyznaczonym miejscu na środku sceny odczekałam do momentu w którym zaczynała się zwrotka piosenki. Byłam dziwnie spokojna i skupiona na muzyce. Gdy zabrzmiała pierwsza nuta mojej zwrotki otworzyłam powoli usta a słowa same popłynęły z lekkością i pewnością.




 Right from the start you were a thief, you stole my heart and I your willing victim...

Poczułam się nagle lekko i  tak bardzo pewnie jakbym robiła to od zawsze. Zaczęłam kołysać się w rytm muzyki, uśmiechać i jak to miałam w zwyczaju gestykulować.Nawet nie zauważyłam kiedy skończyła się moja zwrotka, zapaliło się światło teraz dokładnie wszystkich widziałam. Po chwili usłyszałam cudowny głos i zobaczyłam chłopaka zbliżającego się w moją stronę
.
 I am sorry I don't understand where all of this is coming from...

Zamarłam, jego głos nadal robił na mnie mega wrażenie, śpiewaliśmy i nie mogliśmy oderwać od siebie oczu. Chciałam aby to się nie kończyło, niestety ostatnie wersy, ostatnie dźwięki i... koniec. Piękna chwila w muzycznym raju skończona. Usłyszałam głośny aplauz i spojrzałam z uśmiechem na publiczność, spodobało im się ale z pewnością nie tak bardzo jak mi. Było mi obojętne to czy wygramy czy nie dla tej chwil warto było przygotowywać się cały miesiąc. Zeszliśmy ze sceny robiąc miejsce innym i znów zobaczyłam chłopaka, który mnie zranił zamiast mojego przyjaciela kochającego muzykę równie mocno jak ja.  Jednak nie popsuło mi to za bardzo humoru bo w korytarzu zobaczyłam moich rodziców i przyjaciół. Co mogło być piękniejsze po zejściu ze seny niż widok zadowolonych bliskich mi osób? Pobiegłam, żeby ich przytulić.
- Byłaś cudowna ! - krzyczała Liss.
- Cudowna ? Ona była zajebista !!!- zawołał Mus, przytulając mnie.
- No dobra dość tego przechwalania mnie. Może teraz trochę szczerości? - zaśmiałam się - Na serio jak wam się podobało?
Spojrzeli na mnie jak na kosmitę.
- Misia serio byłaś genialna, cudowna i w ogóle. - powiedziała Kamila.
Zasypali mnie jeszcze kilkoma miłymi komentarzami i wyściskali wszyscy włącznie z moją mamą. Byłą bardzo wzruszona i szczęśliwa.
- Jak ja się cieszę. - mówiła - nawet nie wiesz jaka jestem z ciebie dumna córciu.
Kocham ją i cieszę się, że jest ze mnie dumna. Bardzo mi na tym zależało żeby pokazać jej na co mnie stać i jak bardzo jest to dla mnie ważne.
Pani Simpsons poprosiła nas abyśmy poszli wraz z naszymi rodzinami usiąść na widowni i posłuchać dalszych występów oraz poczekać na wynik. Udaliśmy się do drzwi które prowadziły prosto na aulę, usiadłam między moją mamą a Marg, gadałyśmy o tym kto ma największe szanse wygrać i w sumie było kilka par o wiele lepszych ode mnie i Nathana ale nie martwiło mnie to byłam dumna z tego, że w ogóle mogłam się tutaj znaleźć. Kiedy wszystkie pary już wystąpiły ogłoszono krótką przerwę podczas której komisja podejmie werdykt. Nie zmieniłyśmy z dziewczynami i Musem pozycji i dalej rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym jak to mieliśmy w zwyczaju.
- Może zrobimy jakąś imprezę jeszcze przed świętami ? - zaproponowała Liss
- Genialny pomysł !
- Kiedy? W weekend? - pytała podekscytowana Kamila
- Tak będzie najlepiej.- oznajmił Mus.
Ustaliliśmy dalsze szczegóły imprezy i rozmowa zeszła na inne tematy. Po jakiś 30 min na scenę wszedł ten sam grubawy facet, który wcześniej rozmawiał z nami przed rozpoczęciem konkursu.
- Proszę o ciszę!
Wszyscy zajęli ponownie swoje miejsca i skupili uwagę na nim.
- Po długiej naradzie komisja konkursowa podjęła decyzję. Teraz zapraszam przewodniczącą szanownej komisji.
Na scenę weszła szczupła brunetka, kobieta była średniego wzrostu i była ubrana w granatową spódniczkę do kolan i białą koszulę z kołnierzykiem.
- Witam wszystkich. Bardzo mnie cieszy, że tak licznie się tu zgromadziliście... - gadała jeszcze coś ale byłam tak przejęta, że nie słuchałam jej. Chciałam jak najszybciej poznać werdykt.
- Spokojnie - Magr złapała mnie za rękę - nic nie przyśpieszysz ona musi sobie pogadać. - uśmiechnęła się nadal ściskając moją dłoń.
- A więc trzecie miejsce zajęli - kobieta na scenie otworzyła srebrną kopertę - Mike i Andrea z East London High Scholl! Wielkie brawa dla nich! Zapraszam was na scenę.
Para podniosła się z krzeseł i uściskała z najbliższymi następnie szybko ruszyli w kierunku sceny. Tam kobieta uścisnęła im dłonie a stojący obok mężczyzna wręczył im statuetkę. Uradowana para stała na scenie uśmiechając się radośnie do wszystkich.
 - Czas na drugie miejsce, bardzo ważnie ponieważ laureaci pierwszego i drugiego miejsca przechodzą do kolejnego, ogólnokrajowego etapu. - otworzyła kolejną kopertę - no więc drugie miejsce zajmują Natalia i Nathan z  Art And Music High School!
 Na początku myślałam, że się przesłyszałam ale kiedy spojrzenia siedzących wokół mnie osób padły na mnie zrozumiałam, że się nie mylę. Marg rzuciła mi się na szyję puściła mnie jednak szybko i wypchnęła przed siebie, żebym poszła już na scenę. Byłam w szoku, zamrugałam powiekami kilka razy, nadal nie wiedziałam czy dzieje się to naprawdę. Wyszłam z rzędu krzeseł w który m siedziałam i ruszyłam w kierunku sceny. Nath czekał na mnie przed schodkami po których można się było na nią wdrapać podał mi rękę i pomógł wejść, nie dbałam teraz o to, że jestem na niego wściekła. Kobieta uśmiechnęła się do nas odwzajemniłam uśmiech a ona mnie przytuliła. Następnie  mężczyzna stojący obok wręczył mi statuetkę i pogratulował również do niego się uśmiechnęłam. Razem z Nathanem stanęliśmy obok pary, która zajęła trzecie miejsce. Ciągle się uśmiechając i ściskając w dłoniach statuetkę nie dowierzałam, że to się stało, zajęliśmy drugie miejsce i będziemy mogli powalczyć o główną nagrodę. Spojrzałam na chłopaka, był różne wniebowzięty co ja. Uśmiechnęłam się do niego.
- A nie mówiłem? Udało nam się. - uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuję -  szepnęłam.
Po chwili obok nas stanęła para, która zajęła pierwsze miejsce. Po skończonej części oficjalnej udaliśmy się za scenę. Tam nauczycielka gratulowała nam i skakała z radości. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę z parami które zajęły pierwsze i drugie miejsce. Rodzice wyściskali mnie i wycałowali, byli strasznie dumni i szczęśliwi. Oczywiście nie obyło się bez zamieszania spowodowanego radością czwórki moich kochanych przyjaciół. Wpadli jak opętani do pomieszczenia w którym się znajdowaliśmy i dosłownie rzucili się na mnie, dusząc mnie i ściskając.
- Dobra bo mnie udusicie. -wysapałam zduszona przez nich. uwolnili mnie z uścisku.
- Mówiłam, że wam się uda.! - wołała Liss
- Gratuluję miśka. - szczerzył się Mus. 

Po jakiś 15  minutach ogarnęli swoją dziką radość i musieliśmy już wychodzić. Mus tańczył ze szczęścia a dziewczyny ciągle ściskały mnie na zmianę. Kocham ich za to. Przyszli mnie wspierać i cieszyli się moim szczęściem. Nie spodziewałam się, ze tak szybko znajdę tutaj przyjaciół. A propos przyjaciele miałam napisać do Patki. Zrobię to w samochodzie. Kiedy wyszliśmy już na parking pożegnałam się z nimi i podziękowałam, że przyszli mnie wpierać. Po raz tysięczny dzisiejszego wieczoru uściskali mnie i poszli. 
 Bez trudu namierzyłam samochód rodziców, parking był już prawie pusty. Po jego prawej stronie stały dwa auta przy których znajdowało się kilka osób. Podeszłam do nich. 
- O tu jest nasza druga gwiazda. - przywitał mnie ojciec Nathana. 
- Nataliaa!! -zawołała Jess i rzuciła mi się na szyję. - Gratuluję skarbie.
Byłam tak oblegana ze wszystkich stron, że nawet nie miałam czasu z nią wcześniej porozmawiać. 
- Postanowiliśmy uczcić wasze zwycięstwo i zapraszamy was na pizzę. - oznajmiła wesoło mama Jessici. 
Byłam już wykończona i dopiero teraz poczułam głód, nie chciałam jeść bo było już na to zbyt późno. Z drugiej strony nie mogłam odmówić pani Sykes ale to wiązało się ze spędzeniem reszty wieczoru w towarzystwie Natahana... no cóż zniosłam go przez tyle czasu to ta godzinka czy dwie nie powinny zrobić mi różnicy zresztą powinnam spędzić trochę czasu z Jess. 
Będąc już w samochodzie wyjęłam telefon z torebki a tam czekało na mnie już kilka wiadomości od zniecierpliwionej Patrycji. Szybko wzięłam się za odpisanie.

-----------------------------------------------------------------------------
Rozdział miał być już w zeszłym tygodniu ale nie miałam czasu go napisać, wybaczcie.
Osobiście podoba mi się ten rozdział ale to pewnie przez zamiłowanie do muzyki ;D
Czekam na wasze opinie. xd
Nie chcę być marudna ale trochę mało komentarzy widzę pod rozdziałami. Piszę to dla was nie dla siebie więc proszę o komentarze albo chociaż klikniecie "czytam". Wasze opinie mnie motywują a jeśli nie będzie komentarzy i czytelników to nie ma sensu pisać.
Zanim zacznę kolejny pracowity tydzień to postaram się opublikować kolejną część losów Natalii.
P.S w tym tygodniu mam trochę zajęć m.in otrzęsiny na które mamy się przebrać za przedszkolaki ale dam radę coś napisać ;D
 

sobota, 14 września 2013

Rozdział 12 - Powinien zająć się aktorstwem a nie śpiewaniem!

Perspektywa Nathana 

 Dziewczyna gwałtownie się ode mnie odsunęła i wybiegła z korytarza, po chwili zniknęła mi z pola widzenia. Ruszyłem do miejsca, w którym mi zniknęła z oczu. Niełatwo było ją odnaleźć w tym tłumie. Co prawda większość ludzi już się zwijała ale nadal salon był pełny. Rozglądałem się ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Ale ze mnie idiota jak mogłem tak jej pozwolić odejść bez słowa.Wybiegła z taką miną... kurcze, sam nie wiem co o tym myśleć.... Poszedłem do kuchni, niestety tam też jej nie było za to o blat opierała się moja siostra, odwróciłem się szybko i chciałem wyjść, żeby mnie nie zauważyła.
- Nathan! - zawołała wesoło.
- Świetnie. - mruknąłem
- Nath! Czekaj!- dalej wołała.
Odwróciłem się na pięcie w stronę dziewczyny.
- Co jest ? - warknąłem.
- Yy.. widziałeś może Natalię?
Pięknie, pomyślałem. jeszcze tego brakuje, żeby ona się do tego wkręciła.
- Nie mam pojęcia. Pewnie... pewnie z kimś tańczy. - skłamałem i wyszedłem z kuchni.
Bałem się odwrócić i sprawdzić czy za mną idzie. Przepychając się w tłumie poszedłem sprawdzić jeszcze inne pokoje na parterze. Wchodząc do jednego z nich usłyszałem głos Jess.
- Ty coś wiesz !
- Nic nie wiem, wracaj na imprezę!
- Dobra nic nie musisz mówić... pomogę ci jej szukać.
Westchnąłem i poszedłem sprawdzić inne pomieszczenia, blondyna szła za mną. Sprawdziliśmy wszystkie pokoje na górze i nic.
- Co teraz ? - spytała.
- Chodźmy sprawdzić na dworze. Ja frontowymi a Ty idź od tyłu.
- Okey.
Wyszedłem na próg, było cholernie zimno było już dobrze po 3:00. Ludzie już zwijali się do domu. Rozejrzałem się dookoła, poszedłem na ogród nic nie było widać, wyciągnąłem telefon z kieszeni i z trudem znalazłem w nim funkcję latarki. Brawo stary! Trzeba było więcej wypić! skarciłem się w duchu. Szedłem przed siebie oświetlając kolejne części ogrodu aż spotkałem Jess.
- I co ?
- Z tyłu nic.
Jeszcze bardziej posmutniałem. Oświetliłem kolejny kawałek ogrodu, światło padło na naszą altankę. Coś mnie podkusiło, żeby tam wejść. To owo "coś" była intuicja i nie myliła się. Na jednej z ławek siedziała dziewczyna w różowej sukience. Chyba spała bo głową opierała się o ścianę altanki. Na odrobinę chwiejących się już nogach podszedłem bliżej dziewczyny. Nawet w świetle latarki była strasznie blada, nieźle musiała zmarznąć, podałem telefon podążającej za mną krok w krok siostrze.
- Natalia?
Szturchnąłem delikatnie dziewczynę, spała i była okropnie zimna. Podniosłem ją z ławki i wyszliśmy z altany, nie wiem czy dam radę ją zanieść na górę, nie była ciężka ale moja koordynacja ruchowa po takiej ilości alkoholu nie raz już mnie zawiodła. Dziewczyna wtuliła się we mnie, była naprawdę lodowata! Coś ty idioto narobił? Czekam tylko aż dostanie mi się od Jess, jej mina nie wróży nic dobrego dla mnie. Weszliśmy tylnymi drzwiami, nie chciałem jej nieść przez salon, zresztą jak się okazało pokój i tak już był prawie pusty.
Przede mną pojawiły się schody i teraz naprawdę zacząłem się zastanawiać czy dam radę wejść, nie chciałem jej zrobić już większej krzywdy. Siostra patrzyła na mnie niepewnie ale ruszyłem na górę, idąc przy ścianie, czułem się pewniej w razie gdybym stracił równowagę. Byłem zadowolony kiedy znaleźliśmy się na półpiętrze a reszta drogi już nie sprawiała mi większych trudności. Blondynka wyprzedziła mnie i otwarła drzwi do swojego pokoju, weszliśmy, położyłem śpiącą dziewczynę na łóżku. Jess ściągnęła jej szpilki i dokładnie przykryła kołdrą, poszedłem jeszcze po moją bo obawiałem się, że jedna nie wystarczy.
- Może ją obudzić?
- Nie. Ty już stąd wyjdź idioto! Nie wiem co jej zrobiłeś ale się tego dowiem. I uwierz nie będzie to dla ciebie nic przyjemnego.
- Wiem...
Wychodząc z pokoju, zatrzymałem się jeszcze w drzwiach i spoglądając na Natalię pomyślałem - No nieźle popisałeś się Sykes - wyszedłem z pokoju. Na dole już nikogo nie było a ja musiałem to wszystko posprzątać, nie miałem pojęcia o której dokładnie wracają rodzice a jeśli zastali by TO! tutaj to od razu by mnie zabili. Westchnąłem i zacząłem wrzucać do kosza wszystkie butelki po zaopatrzeniu. Jakąś godzinę później dołączyła do mnie Jess ubrana już w piżamę. Skończyliśmy koło 6:00. Byłem wykończony, zanim poszedłem się położyć zajrzałem jeszcze do pokoju dziewczyn. Natalia nie wyglądała już tak chorobliwie blado ale nadal jej policzki nie były tak uroczo zaróżowione.
 Bałem się jej reakcji na tą całą sytuację, tak na dobra sprawę to nadal nie wiem czy jest na mnie zła za to, że ją pocałowałem ale gdyby nie była to by wtedy nie uciekła...


Perspektywa Natalii

Kiedy obudziłam się rano było mi strasznie zimno mimo iż spałam pod dwiema kołdrami. Zaraz skąd tu się wzięła druga kołdra? Zresztą nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam i nie przypominam sobie żebym wchodziła na górę. Chwilę to trwało zanim poskładałam wszystkie fakty w logiczną całość. A jak już udało mi się to zrobić poczułam dokładnie to samo co w nocy. Byłam na niego zła i zdezorientowana, nie miałam ochoty na niego patrzeć. Siedząc w tej altance przemyślałam to co się wydarzyło, jak on mógł mi to zrobić tak o, bez mojej zgody? Nie wierzę! A to, że odwzajemniłam pocałunek to już była kompletna głupota! Jak mogłam być tak głupia? Chciało mi się znów płakać.
 Tak rozmyślając dopiero po chwili zauważyłam, że przygląda mi się zmartwiona Jessica. Kiedy spojrzałam na nią uśmiechnęła się niepewnie.
- Hej skarbie. Jak się czujesz?
Zastanowiłam się nad odpowiedzią, jestem zrozpaczona. 
- Chy..chyba dobrze...- mruknęłam.
- Jesteś głodna?
- Nie specjalnie. - ale mój żołądek mnie zdradził i dziewczyna wyciągnęła mnie z łóżka.
 Przebrałam się i zeszłyśmy na dół, zrobiłyśmy sobie kanapki i poszłyśmy ze śniadankiem do salonu obejrzeć coś w telewizji. Na moje nieszczęście siedział już tam Nathan. Od razu jak weszłyśmy odwrócił się i spojrzał prosto na mnie, szybko odwróciłam wzrok i usiadłam obok przyjaciółki na kanapie, tak aby nie musieć na niego patrzeć. Unikałam go cały dzień, on wchodził do pokoju ja wychodziłam, kiedy nasze spojrzenia się spotkały odwracałam wzrok. Pozostawała jeszcze kwestia powrotu do domu w końcu to on miał mnie odwieźć. Ale i na to znalazł się sposób, zadzwoniłam po tatę. Biedna Jess cały czas próbowała się dowiedzieć co się wydarzyło ale ja nie potrafiłam jej tego wyjaśnić. Dla mnie było to oczywiste, chłopak którego jeszcze niedawno nie znosiłam pocałował mnie po pijaku bez mojej zgody, był to mój pierwszy pocałunek i nie tak go sobie wyobrażałam. W dodatku byłam jeszcze zła na siebie za to, że nie umiałam się powstrzymać i odwzajemniłam pocałunek. Nie wiedziałam czy Jess by  to zrozumiała zresztą niech Nath sam jej się pochwali.
 Jeszcze jutro miałam z nim zaśpiewać... nie wiem czy dam radę stać obok niego na scenie i śpiewać tą piosenkę. Boję się, że stchórzę i to wszystko przez niego. Z takimi obawami poszłam spać.
 Nie chciałam iść do szkoły bo wiedziałam, że on tam będzie ale cóż musiałam iść. Dziś jeszcze ostatnia próba przed występem. Szybko wstałam z cieplutkiego łóżeczka, pobiegłam do łazienki ogarnąć się i tak oto ubrana wyszłam z domu.

Ubrałam jeszcze kurtkę bo nie chciałam być chora po tej nocy w altance. Cholera wie ile tam siedziałam zanim on mnie stamtąd wyciągnął.Na długiej przerwie poszłam odnieść książki do szafki a że Mus i Marg mieli swoje szafki niedaleko mojej więc poszliśmy razem. Ciągle myślałam o konkursie, myliłam się denerwuję się już teraz a co dopiero będzie godzinę przed? Z zamyślenia wyrwała mnie przyjaciółka.
- Hej co ty dzisiaj taka nieobecna jesteś?
- Jeszcze ją trzyma poimprezowy kac. - zaśmiał się Mus.
- Nie żaden kac, przejmuję się konkursem... - urwałam bo nie chciałam im tłumaczyć jaki jest główny powód moich obaw, w sumie to do sobotniej nocy ten powód był moim wsparciem a teraz...
Schowałam wszystkie książki do szafki i zamknęłam drzwiczki już miałam przekręcić kluczyk w zamku kiedy zauważyłam, że ktoś stoi koło mnie, ktoś kogo bardzo nie chciałam teraz widzieć.
- Cześć ... możemy pogadać... - chłopak podrapał się po głowie.
Kątem oka spojrzałam na niego ale szybko odwróciłam głowę tak, żeby tego nie zauważył, miał niepewną minę jakby się czegoś bał. Tak teraz się boi szkoda, że na imprezie strach go nie dorwał. Odwróciłam się napięcie twarzą do moich przyjaciół.
- Idziemy. -powiedziałam chłodno, łapiąc Musa pod ramię.
Nie odwracałam się, nie chciałam na niego patrzeć ani widzieć wyrazu jego twarzy. Nie przemyślałam tylko tego, że teraz przyjaciele zaczną się czegoś domyślać.
 - Ej  ee.. coś mnie ominęło na tej imprezie? - dopytywała dziewczyna.
- Coś się wydarzyło prawda? - widziałam w oczach Musa, że ma ochotę wrócić się do niego i mu przywalić. Dobrze, że go trzymałam.
 Westchnęłam.
Prędzej czy później muszę im to powiedzieć.
- Chodźmy do stołówki, to trochę długa historia.
Oczywiście chciałam, żeby były przy tym Lisa i Kamila bo nie miałam ochoty opowiadać tego drugi raz, wcale nie miałam ochoty o tym opowiadać... Usiedliśmy i zaczęłam mówić wszystko od początku.
 Kiedy skończyłam Liss objęła mnie ramieniem, pozostałe dziewczyny były w szoku a Mus już się rwał, żeby " pogadać " sobie z Nathanem.
- Wiecie - zaczęłam - nie robiła bym z tego takiej afery gdyby nie jego wcześniejsze zachowanie. Teraz się czuję przez niego oszukana, to tak jakby udawał przyjaciela a naprawdę realizowała swój plan. Nie byłam łatwym celem więc trzeba było wymyślić inny plan.- chciałam ich trochę uspokoić ale sama nie byłam ani odrobinę spokojna.
- Przecież zrobił to wbrew twojej woli! Jak tylko go spotkam...
- Mus! Wyluzuj, to nic nie da. - powiedziała Kamlia.
- Tak Mus, Kamila ma rację. Czasu się nie cofnie. Zrobił to co planował a ja głupia nawet nie protestowałam.
- Bo byłaś pijana. - usprawiedliwiła mnie Magr. 

 Na próbie stanęłam jak najdalej chłopaka,on stał smutny ze spuszczoną głową. Piękna szopka nie ma co. Powinien zająć się aktorstwem a nie śpiewaniem!
 Próbę jakoś przeżyłam, jak zwykle skupiłam się na muzyce zapominając o otaczającym mnie świecie - uwielbiam to uczucie, oderwanie się na chwilę od rzeczywistości.
 Po skończonej próbie nauczycielka życzyła nam powodzenia, powiedziała że jesteśmy świetni i przypomniała o tym, że mamy być w szkole godzinę przed rozpoczęciem czyli już o 18:00.
Wychodząc na dziedziniec szkoły szukałam w torbie moich słuchawek, jak zwykle nie wiedziałam w której kieszonce je schowałam. Kiedy już je namacałam ręką i próbowałam rozplątać niesforne kabelki usłyszałam swoje imię. Nie przestając rozplątywać czarnego kabelka szłam dalej, nie chciałam oglądać właściciela głosu, który przed chwilą usłyszałam.
- Zaczekaj... - powiedział zdyszany - pogadajmy.
Nie zatrzymałam się, udało mi się już rozplątać słuchawki i podłączałam je właśnie do telefonu.
- Natalia. - powiedział błagalnym głosem.
Tak zaraz się popłaczę i rzucę ci na szyję, poczekaj! Co za palant. Chciałam włączyć jedną z moich ulubionych piosenek ale chłopak mi to uniemożliwił. Stanął przede mną i złapał mnie za ramiona nie pozwalając się ruszyć.
- Spójrz na mnie.
Stałam ze wzrokiem utkwionym w czubkach moich trampek czekając co dalej zrobi.
Westchnął zrezygnowany i złapał mnie pod brodę zmuszając do spojrzenia na niego. Zrobiłam to niechętnie.
- Czego chcesz? - warknęłam.
- Porozmawiać o ... o tym co wydarzyło się na imprezie.
- Myślałam, że dla ciebie wszystko jasne, zrobiłeś to co zamierzałeś od mojego pierwszego dnia w szkole więc powinieneś być zadowolony. A teraz zrób tak jak z innymi dziewczynami, zostaw mnie i zapomnij. - patrzyłam mu prosto w oczy dziś były brązowe , co ja wyprawiam !? - puść mnie bo się spóźnię na autobus!
Uwolnił mnie z uścisku, oczy mu posmutniały a twarz wyrażająca rozpacz zmieniła się na zdezorientowaną. Ruszyłam przed siebie szybkim krokiem wkładając słuchawki w uszy i włączając najgłośniej jak się dało muzykę.


-------------------------------------------------------

No i tak oto powstał rozdział dwunasty ;D
jakby nie patrzeć nic w nim się nie wydarzyło ;p
częściej niestety nie mogę dodawać bo nie mam czasu ;/ ale w weekendy zawsze staram
się nadrabiać. xd
Nie chcę być marudna ale widzę trochę mało komentarzy:c
dodałam też opcję " czytam " więc nawet jeśli nie komentujecie to proszę o kliknięcie w kwadracik obok tego napisu. : )
to dla mnie bardzo ważne, chcę wiedzieć kto czyta te moje pierdoły. 

sobota, 7 września 2013

Rozdział 11 - Wracamy do punktu wyjścia

Rano obudziłam się i poczułam, że ktoś się do mnie przytula. No tak moja przyjaciółka owinęła się całą kołdrą nie zostawiając mi ani skrawka i jeszcze objęła mnie ramieniem jakbym miała jej uciec. Uśmiechnęłam się tylko, bardzo musiała się za mną stęsknić w końcu mogłyśmy widywać się tylko w weekendy i nie często spałyśmy u siebie. Wyplątałam się z jej objęć i odnalazłam moją torbę. Wyjęłam z niej kosmetyczkę i ciuchy, w które zamierzałam się dzisiaj ubrać. Zwykły T-shirt i spodnie, na imprezę miałam już specjalna kreację. Poszłam po cichu do łazienki nie wiedziałam czy już ktoś wstał a nie chciałam nikogo obudzić. Szybko zrobiłam poranna toaletę i wróciłam do pokoju gdzie Jess jeszcze smacznie spała. Postanowiłam skorzystać z jej laptopa, chyba się nie obrazi skoro sama podała mi do niego hasło. Pisałam ze znajomymi i przeglądałam nowe fotki oraz posty. Po jakiś 30 min dziewczyna obudziła się.
- Dzień dobry śpiochu. - przywitałam ją.
- Hej, nie jestem śpiochem to ty wcześnie wstałaś.- dziewczyna usiadła na łóżku - tak właściwie to która jest godzina? - przetarła rozespane oczy.
Spojrzałam na  zegar na monitorze.
- 10:34.
- No to trzeba się zebrać i iść na śniadanie.-  mówiła szukając bluzki w szafce.
 Po jakiś 15 minutach wróciła z łazienki i poszłyśmy na śniadanie. W kuchni byli już jej rodzice a pani Sykes przygotowywała jajecznicę. Usiadłyśmy przy stole i czekałyśmy na jedzonko. Kiedy jej mama podawała nam jajecznicę do kuchni doczłapał się Nath.
- Cześć wszystkim. -  bąknął.
- Ooo widzę, że ktoś się nie wyspał. - powiedziała Jess.
Chłopak usiadł naprzeciwko nas i spojrzał na siostrę.
- Gdyby mnie ktoś w nocy nie obudził to pewnie bym się wyspał. - ziewnął i przeniósł wzrok na mnie.
- Gdybyś nie siedział w naszym pokoju do późna to też byś się wyspał.- uniosłam widelec z ciepłą jajecznicą i włożyłam do ust porcję mojego śniadanka.
- Właśnie - zaczęła mama rodzeństwa - co wyście tak w nocy hałasowali, co?
Spojrzeliśmy po sobie a później spuściliśmy wzrok i zajęliśmy się jedzeniem .
- Noo czekamy na jakieś wyjaśnienia. - powiedział tata Jess.
- No dalej panienki przyznajcie się co nabroiłyście. - uśmiechnął się triumfalnie Nath.
Wzrok rodziców spoczął na nas. Ale nie dałam chłopakowi tej satysfakcji.
- Nathan siedział u nas do późna i pokrzyżował nam plany na wieczór, chciał oglądać horror, którego bardzo się bał - powoli uśmiech znikał z twarzy chłopaka- no a jak już poszedł spać to chciałyśmy się na nim odegrać i ... poszłyśmy go nastraszyć.
Teraz chłopak miał nieodgadniony wyraz twarzy ale wiedziałam, że nie spodobało mu się to co powiedziałam. Na twarzy Jess pojawił się uśmiech zadowolenia a tata Natha zaczął się śmiać.
- Postanowiłyśmy go nastraszyć tak jak w horrorze - kontynuowała moją wypowiedź blondynka - no a jak się przebudził to go zwiałyśmy z łóżka. - uśmiechnęła się dumnie, ich rodzice byli wyraźnie rozbawieni - musielibyście widzieć tą jego przerażoną minę. - wszyscy roześmialiśmy się a chłopak ściągnął brwi i podniósł się z krzesła.
- Bardzo śmieszne dziewczyny. - rzucił w naszą stronę i ruszył do wyjścia
- Synek nie obrażaj się.... hahaha. - zaśmiała się pani Sykes - przepraszam. Chodź zjesz coś.
- Nie dziękuję nie jestem głodny. - i wyszedł.
 Po śniadaniu Państwo Sykes wyszli do pracy a my z Jess zabrałyśmy się do zmywania naczyń. Nathan był ciągle na nas zły i siedział w salonie oglądając jakiś film.
- Jak myślisz co ogląda? - spytała Jess myjąc talerz.
- Na pewno nie horror. - zaśmiałyśmy się.
- Zabawne!! - krzyknął chłopak idąc w stronę kuchni.
- Oj wyluzuj - mówiła blondynka - żałuj tylko, że nie widziałeś swojej miny.
- Bo was nie wpuszczę na imprezę! -zagroził.
- Nie martw się i tak jesteśmy cały czas w domu więc będziesz nas chyba musiał siłą wyrzucić. - pokazała język bratu.
- Da się zrobić. - puścił jej perskie oko.
- A tak właściwie to wasi rodzice ... no... nie będzie ich nie? - dopiero teraz przypomniało mi się o nich.
- Tata ma w firmie jakiś bankiet czy inny bal. I idą tam dziś a z doświadczenia wiem, że wracają dopiero rano z takich imprez. - wyjaśnił mi chłopak.
Po doprowadzeniu kuchni do ładu udałyśmy się z Jess na górę w celu naszykowania  strojów na wieczór.
Dziewczyna wyciągnęła wszystkie możliwe propozycje sukienek i zaczęła je po kolei przymierzać. Szczerze to we wszystkich wyglądała genialnie ale mogła wybrać tylko jedną,  ja nie miałam z tym już problemu bo w domu naszykowałam sobie już kieckę. Po jakiejś godzinie wybrałyśmy najbardziej pasującą sukienkę na imprezę i zaczęłyśmy dopasowywać dodatki oraz buty. To drugie również już miałam gotowe ( nie chciałam brać zbyt wiele rzeczy w końcu przyjechałam tylko na weekend ) ale z dodatkami miałam większy problem.
Kiedy miałyśmy już wszystko gotowe przeszyłyśmy do malowania paznokci, miałyśmy to zrobić wczoraj ale... ktoś nam przeszkodził. Nadrobiłyśmy przy tym ploteczki i po godzinie skończyłyśmy. Było już ok 16 i rodzice dziewczyny wrócili z pracy. Zeszłyśmy na obiad, który przygotował Nathan. Szczerze mówiąc był pyszny. Przyrządził  makaron w postaci dużych rurek a w środku był warsz składający się z pieczarek i jakiegoś mięsa a do tego sos bolognese. Pyszotka, uwielbiam włoskie jedzenie. Nie powiem zaimponował mi tym obiadem. Po posiłku znów nam przypadło zmywanie a Państwo Sykes tak jak mówił wcześniej Nath zaczęli się szykować na bankiet. Skończyłyśmy i usiadłyśmy w salonie obok chłopaka i udawaliśmy, że oglądamy jakiś film. Naprawdę czekaliśmy kiedy już wyjdą, chłopak się denerwował bo impreza ma zacząć się za 2 godziny a nic nie jest przygotowane. Byliśmy już trochę zniecierpliwieni ale w końcu pani Sykes weszła do salonu.
- No dzieciaczki jak wyglądam. - uśmiechnęła się i obróciła wokół własnej osi. Wyglądała świetnie jej sukienka genialnie podkreślała jej figurę. Aż ścisnęło mnie z zazdrość zawsze chciałam być tak chuda.
Kolor sukienki idealnie pasował do jej jasnej karnacji.


- Świetnie!
- Genialnie!!
- Wyglądasz 10 lat młodziej. - chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha a my popatrzyłyśmy na niego z niesmakiem.
- Dziękuję synku ale nie mów swojej dziewczynie takich komplementów.
- Najlepsze zarezerwowane są dla ciebie.
Pokiwała głową ciągle się uśmiechając.
- Bądźcie grzeczni i nie siedź cie za długo.  
Do salonu wszedł ojciec Nathana ubrany w czarny garnitur i krawat prezentował się wyjątkowo elegancko. Kobieta ucałowała rodzeństwo i wyszła z salonu z mężem pod rękę. Gdy tylko usłyszeliśmy, że drzwi się zamykają jak na jakiś sygnał rzuciliśmy się do okna żeby zobaczyć kiedy odjadą. Po chwili auto wyjechało z garażu a kiedy zniknęło nam z pola widzenia od razu pobiegliśmy na górę żeby się przebrać. Ledwo zamknęłam drzwi a Jess stała już w samej bieliźnie, błyskawicznie się ubrałyśmy  i zaczęłyśmy robić sobie nawzajem make-up oraz fryzury, obie miałyśmy rozpuszczone włosy Jess - wyprostowane a ja użyłam lokówki.  Zajęło nam to jakaś godzinę i tak oto ubrane zeszłyśmy na dół pomóc Nathanowi w przygotowaniu wszystkiego.




Sukienka Jessici 


Sukienka Natalii

Spotkałyśmy chłopaka u dołu schodów, przystanął na dłuższą chwilę i lustrował nas wzrokiem najpierw swoją siostrę później mnie.
- WOW! - oczy miał wielkości piłki ping-pongowej.
Blondynka parsknęła śmiechem.
- Lepiej powiedz w czym ci pomóc.
Chłopak zamrugał kilkakrotnie i potrząsnął głową. Kiedy doszedł już do siebie powiedział.
- To... yy tego... trzeba zrobić trochę więcej miejsca w salonie i przygotować coś do jedzenia. Może zajmijcie się tym drugim.
- Ok.
Poszłyśmy do kuchni i wysypałyśmy chipsy do misek oraz przygotowałyśmy inne przekąski i picie. Poszłam do salonu zobaczyć jak chłopakowi idzie odsuwanie mebli. Właśnie męczył się z kanapą.
- Lepiej ci pomogę. - ściągnęłam buty.
Przesunęliśmy kanapę i jeszcze kilka innych mebli.
- Dzięki.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Chłopak poszedł otworzyć, przyszli pierwsi goście a później kolejni. Nie znałam tam nikogo zresztą tak jak moja przyjaciółka. Przytuliło nas z grzeczności na przywitanie kilka dziewczyn. Czułam się trochę nieswojo wśród tych dziewczyn ubranych w zbyt kuse spódniczki i z nadmierną ilością makijażu. Wnioskując po minie mojej przyjaciółki ona też czuła się podobnie. W tłumie wypatrzyłam Magr i  Kamilę bardzo ucieszyłam się na ich widok, oczywiście wcześniej wiedziałam, że są zaproszone.
- Cześć ślicznotki! - zawołałam.
- Natalia! - dziewczyny przytuliły mnie.
- Laski zajebiście wyglądacie. - uśmiechnęła się Magharet
Dziewczyny również świetnie się prezentowały.


Sukienka Marg



Sukienka Kamili

Przedstawiłam dziewczyną Jess, nigdy wcześniej nie miały okazji się poznać ale ja swoim zwyczajem dużo im o niej opowiadałam tak samo zasypywałam Jess opowieściami o mojej szkolnej paczce. Zaraz potem poszłyśmy po drinki.
 Bawiłyśmy się świetnie, moje przyjaciółki od razu przypadły sobie do gustu i znalazły wspólne tematy. Tańczyłyśmy dłuższy czas a Marg oczywiście poderwała jakiegoś przystojniaka. Usiałyśmy na chwilę żeby odpocząć i pogadać. Chwile później przysiadł się do nas Nathan.
- Hej dziewczyny. - obdarzył nas uśmiechem. - dobrze się bawicie?
- No pewnie! Świetna impreza- odpowiedziała Kamila.
- Skoro tak to się cieszę.
- Jess dajesz radę czy już się wstawiłaś?
- Ochh daj spokój. - dziewczyna przewróciła oczami.
- Nie uciekajcie nigdzie zaraz wracam.
Chłopak wstał i zniknął w tłumie tańczących, po chwili wrócił z drinkami.
- Proszę. - podał nam alkohol - drinki według mojego przepisu.
Spróbowałyśmy jego mieszanki, było całkiem dobre i dość mocne. Po jakimś czasie Nathan zaprosił mnie do tańca a ja od razu się zgodziłam. Chłopak uśmiechnął się promiennie i podał mi rękę ujęłam jego dłoń i ruszyliśmy do tańca. Widziałam jak tańczył z innymi dziewczynami, pozwalały sobie na bardzo dużo ale Nath wiedział, że ze mną lepiej nie zaczynać więc ograniczył się do trzymania mnie w talii. Widziałam, że czuje się nieswojo ale to już był jego problem, ja jak zwykle dałam porwać się muzyce i zauważyłam, że po chwilo chłopak zrobił to samo. Tańczyliśmy jeszcze przez kilka piosenek nic nie mówiąc. Moje buty zaczynały mnie obcierać więc poszłam odszukać dziewczyny i gdzieś z nimi usiąść. Znalazłam je pijące kolejne drinki przyłączyłam się.
 Tradycyjnie Marg wciągnęła nas na stół, żeby tańczyć, znajdowało się już tam kilka osób i było trochę mało miejsca ale nie przeszkadzało nam to. Nagle poczułam czyjeś dłonie łapiące mnie w talii i ściągające mnie ze stołu.
- Hej co jest?- oburzyłam się.
- Tańczenie na stole nie jest bezpieczne,jeszcze byś spadł ślicznotko. - Odwróciłam się, żeby zobaczyć kim jest ten chłopak. Rozpoznałam w nim kolegę Nathana z którym razem łazili i podrywali dziewczyny.
- Poradzę sobie.
Spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął.
- Może zatańczymy?
- Okey.
Nie był tak uważny jak Nath i nie podobało mi się to, był już nieźle wstawiony więc kiedy tylko skończyła się piosenka wyplątałam się z jego objęć i poszłam po drinka. Pijąc rozglądałam się po salonie, który zamienił się w salę klubową. Nie umiałam zlokalizować przyjaciółek, pewnie już kogoś wyrwały. Skończywszy drinka poczułam potrzebę skorzystania z toalety, a że byłam już po którymś drinku wolałam nie ryzykować wchodzenia na górę w tych szpilach więc poszłam wąskim korytarzem do łazienki na dole. Mijając schody zauważyłam całujące się na nich dwie dziewczyny, ciekawe czy są razem czy były aż tak wstawione.  Załatwiwszy swoje potrzeby poprawiłam jeszcze fryzurę z poprawy makijażu zrezygnowałam i tak światło było zgaszone i nikt mnie nie widział, wzięłam moją torebkę i otworzyłam drzwi uderzając nimi kogoś.
- Przepraszam. - powiedziałam, zamykając drzwi.
- W porządku.
Muzyka grała tak głośno, że nie rozpoznałam głosu w ciemnościach miałam również problem z rozpoznaniem chłopaka. Ale po chwili dopasowałam kontur jego twarzy do twarzy Nathana. Tak to był on.
- Sorki.
Staliśmy dość blisko siebie.
- Spoko. - puścił do mnie perskie oko. - Co tańce na stole już zaliczone?
- Oj daj spokój, stół czy podłoga co za różnica.
- No tak masz rację. To może masz ochotę na jeszcze jednego drinka?
 Dwóch chłopaków próbowało właśnie wyjechać z salonu komodą, która najwidoczniej przeszkadzała im w tańczeniu. Wsunęli ją z trudem do wąskiego korytarza, Nathan przysunął się jeszcze bliżej mnie aby tamci mogli przejść do pokoju na drugim końcu korytarza. Oparł się ręka o ścianę, ja również przywarłam do niej plecami. Staliśmy tak chwilę w milczeniu, koledzy którzy urządzili przemeblowanie już dawno wrócili z powrotem do salonu a Nath nadal nie zmienił pozycji. Chciałam już jakoś stamtąd wyjść ale chłopak przywarł do mnie wargami, na początku nie wiedziałam co mam robić. Nathan całował namiętnie i delikatnie a zarazem  odrobinę łapczywie jakby bał się, że zaraz mu ucieknę. Maił słodkie i bardzo miękkie wargi. Nawet nie wiem kiedy sama zaczęłam poruszać swoimi wargami w tym samym rytmie co on.  Poczułam nagły przypływ pożądania. Przysunął się jeszcze bliżej mnie, wplótł swoje palce w moje włosy a moje ręce powędrowały na jego kark. Nie mam pojęcia jak długo to trwało, miałam mieszane uczucia nigdy wcześniej się nie całowałam, nawet nie miałam pojęcia, że potrafię. Nagle coś podpowiedziało mi, żebym to zakończyła oderwałam się od chłopaka i wyplątałam z jego objęć. Serce biło mi jak oszalałe, ciężko było mi złapać oddech. Spojrzałam na chłopaka w jego oczach nadal iskrzyła się namiętność. Bez słowa wybiegłam z korytarza, na początku nie wiedziałam co mam robić. Stojąc po środku parkietu rozglądałam się dookoła. Nigdzie nie widziałam moich przyjaciółek, pobiegłam do kuchni - też nic. Wyszłam na dwór, uderzył mnie chłód a moja sukienka zafalowała pod wpływem zimnego wiatru, przeszedł mnie dreszcz. Latarnie rozświetlały mrok ale nadal mało co było widać. Mroźny listopadowy wiatr otrzeźwił mnie trochę, poszłam na tyły domu, w półmroku zamajaczyła gdzieś altanka gdzie któregoś piątkowego wieczoru robiliśmy grilla. Weszłam do niej, namacałam ręką ławkę i usiadłam na niej. Skuliłam się i nie wiedząc co dalej zastanawiałam się nad tym co tak właściwie się wydarzyło.

------------------------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie, że dawno nic nie dodałam ale sami rozumiecie szkoła. ;// Wracam późno do domu i jeszcze mam dużo nauki. ;c
 Rozdziały będę dodawać tylko w weekendy i postaram się dodawać 2. 
Ten rozdział nawet mi się spodobał, jestem ciekawa waszych opinii.  xd
Dziękuję, że czytacie ;3 Piszę to dla was i byłabym szczęśliwa
gdyby było was jeszcze więcej . ;DD
Jak myślicie co zrobi Natalia? Czy Natahan coś do niej czuje czy potraktuje
ją jak pozostałe dziewczyny? 

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 10 - Myślałaś, że tak łatwo wystraszyć Nathana Sykes'a?

W czwartek Mus wreszcie przyszedł do szkoły. Kiedy tylko go zobaczyłyśmy rzuciłyśmy się żeby go uściskać.
- Dobra dziewczyny, bo mnie udusicie.
- Tak bardzo się stęskniłyśmy. - mówiła Liss
- Ja też dziewczyny ale daj cie mi oddychać.
Wreszcie na lekcjach nie było nudno bo chłopak jak zwykle tryskał poczuciem humoru i wszystkich rozbrajał swoim śmiechem. Jejku jak ja za tym tęskniłam. Oczywiście już zaczął planować jakąś imprezę albo chociaż mały wypad na miasto. Zajęcia dziwnie szybko dzisiaj minęły. Po ostatniej lekcji z trudem pożegnałam się z nim, ponieważ miałam dziś próbę i nie mogłam wcześniej wrócić do domu.
Lubię chodzić na te próby no ale tym razem wolałam wrócić do domu. Kiedy już się oderwałam od przytulającego mnie przyjaciela zauważyłam, że pod ścianą stoi Nath i nam się przygląda z ironicznym uśmieszkiem na twarzy.
- Widzę, że odzyskałaś swojego... ochroniarza i nie muszę już za tobą łazić. - żartował.
- Daj spokój Sykes, nikt ci nie kazał, sam się do mnie przyczepiłeś. - odparowałam.
Chłopak podszedł do nas.
- Pozwolisz, że porwę koleżankę na próbę?
- Jasnee..
Pokręciłam głową.
- Cześć Mus. Do jutra.- uśmiechnęłam się, czemu akurat dziś musi być ta próba.
- Do jutra Nathalie! - puścił do mnie perskie oko, uśmiechnął się i po chwili jego brązowe loki zniknęły za zakrętem korytarza.
Zaśmiałam się, przecież już dawno nauczyli się poprawnie wypowiadać moje imię.
- Nathalie? - zapytał zdziwiony Nath.
- Na początku nie umiał wypowiedzieć mojego imienia a teraz robi to specjalnie. - wytłumaczyłam.
- Aha. Ok.
Ruszyliśmy korytarzem w kierunku mojej szafki.
- A zapomniałbym, Pani Simpsons powiedziała, że dziś nie może zostać na próbie i  mamy sami ją przeprowadzić. Tylko, że nie zostawiła mi płyty z podkładem i musimy sami zagrać. Masz gitarę?
- A jak myślisz co wlokę ze sobą cały dzień na plecach w tym futerale? - zapytałam z ironią.
Czy on jest ślepy czy jak? Gitara przecież nie jest taka mała. Z kim ja muszę pracować?
Byliśmy już przy mojej szafce.
- Ahh... nie zwróciłem uwagi..- zmieszał się.
Przewróciłam oczami i wyciągnęłam nuty z szafki a na ich miejsce powędrowały książki od chemii. Zamknęłam szafkę.
- Yyy.. no to musimy iść do głównej auli bo tylko tam jest pianino.
- Ok.
Weszliśmy do ogromnej sali od wejścia aż do samej sceny znajdowały się rzędy krzeseł, zmieściło by się tu spokojnie z 2000 ludzi jak nie więcej.Byłam tu tylko raz przy okazji jakiegoś apelu. Kiedy stanęłam na tej wielkiej scenie zwątpiłam w siebie. To nie jest to samo co prowizoryczna scena w niewielkiej klasie muzycznej. Szczerze to przestraszyłam się, że nie dam rady przed tak wielką publicznością. Nadal miałam gitarę schowaną w futerale. Rozglądałam się  niepewnie po scenie, była ogromna a ja taka mała w porównaniu z nią. Starałam wyobrazić sobie siebie stojącą na jej środku z mikrofonem a przede mną tłum ludzi czekających aż zacznę śpiewać. To było dla mnie przerażające! Tak bardzo tego pragnęłam i jednocześnie tak bardzo bałam. Z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka, którego do tej pory nie zauważałam. Stał przy  pianinie.
- Co robi wrażenie, nie? - uniósł głowę do góry udając, że zachwyca się sceną.
- I to jakie.
- Nie mów, że się boisz? -  stał już teraz koło mnie.
- N nie. - głos mi zadrżał.
- Hehe właśnie widzę. - zaśmiał się -  nie bój się damy radę, przecież będę z tobą.
- Tym bardziej się boję. - rzuciłam wyciągając gitarę.
Usłyszałam tylko jego śmiech , po chwili postawił mi krzesło niedaleko pianina. Usiadłam na nim, chłopak zaczął grać pierwsze dźwięki Just Give Me a Reason. Szybko podchwyciłam melodie i zaczęłam grać na gitarze. Akustyczna wersja jakoś bardziej mi się spodobała, może to dlatego, że nie musiałbym wtedy patrzeć cały czas na publiczność, tylko skupić się na graniu. Po godzinie próby zrobiliśmy sobie przerwę. Odłożyłam gitarę do futerału.
- No całkiem fajnie nam to wyszło. Może następne próby będziemy robić tutaj?
- Masz rację lepiej się tu przygotowywać, i tak boję się, że nie dam rady... - po cholerę ja mu to mówię!
Chłopak przewrócił oczami i gestem kazał usiąść obok siebie. Posłuchałam go i po chwil siedzieliśmy obok siebie.
- Nie masz się czego bać mała...
Uniosłam jedną brew, jeszcze się nie nauczył, że nie lubię jak się tak do mnie zwraca?
- Ok, sorry. Wyjdziemy na scenę i po prostu to zaśpiewamy nie musisz nawet patrzeć na ludzi. Dasz rade zobaczysz. - uśmiechnął się promiennie i objął mnie ramieniem.
Patrzyłam w jego zielonkawe o czy, mówił szczerze, chciał mnie pocieszyć. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, zawsze tak mam kiedy mam mieszane uczucia. Nathan nic nie mówił tylko wpatrywał się we mnie. Siedzieliśmy tak dobrych kilka minut. Chłopak zabrał rękę i zaczął grać coś na pianinie. Nadal się na niego gapiłam. Kiedy zaczynał grać zamieniał się w kogoś innego, kogoś kto kocha muzykę i całkowicie się w niej zatraca. W jego oczach było widać pasje i całkowite oddanie się muzyce oraz to ile sprawia mu to radości. Uśmiechał się delikatnie. Przeniosłam wzrok na klawiaturę instrumentu. Chłopak sprawnie przesuwał palcami po białych i czarnych klawiszach. Nie potrafiłam zrozumieć tego jak można nauczyć się na tym grać, kiedyś próbowałam i...szkoda gadać. Nagle chłopak zaczął śpiewać nieznaną mi piosenkę. Słuchałam go jak zaczarowana, była to wolna piosenka o nieodwzajemnionej miłości. Jego głos rozbrzmiewał w całej sali i odbijał się echem. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, byłam jak zahipnotyzowana. Chłopak śpiewał właśnie ostatni wers utworu i po chwili skończył grać. Oderwał dłonie od klawiszy i spojrzał na mnie. Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Co masz taką minę? - zaśmiał się.
Nie zdawałam sobie do tej pory jak dziwacznie muszę wyglądać.
- Kurde.. to było -szukałam odpowiedniego słowa - .. genialne. Nigdy nie ogarnę pianina ani nic podobnego.
-Hahaha. To nic trudnego. Pokażę ci.
Zaczął przyciskać klawisze w różnej kolejności.
- Teraz ty.
Uniosłam brwi. Czy on sobie ze mnie żartuje? Nawet nie zapamiętałam, który klawisz był pierwszy.
- Pogięło cie?
Tylko się zaśmiał. Jeszcze kilka razy pokazał mi kolejność w jakiej naciskał klawisze. Po kilku próbach coś tam mi wychodziło ale i tak nie przekonał mnie do tego instrumentu.
Po skończonej próbie wróciłam do domu.

 Do konkursu było coraz mniej czasu a dni coraz szybciej mi mijały. Nawet nie spostrzegłam się, ze to już czwartek a konkurs był przecież w poniedziałek, jutro ostatnia próba! Na szczęście już przywykłam do tej ogromnej auli, byłam w tyle dobrej sytuacji, że w tym roku konkurs odbywał się właśnie w naszej szkole i byłam " u siebie".
Wracając z Nathanem autobusem do domu rozmawialiśmy właśnie o konkursie.
- No mówię ci, że nie masz się czego bać.- zapewniał mnie chłopak.
- Ale ja się wcale nie boję Nath! Dopiero godzinę przed wyjściem na scenę dostanę palpitacji serca i żołądek będzie mi się zwijał ze strachu.
- Hahaha, uwierz mi dasz radę. Wierzę w ciebie. - uśmiechnął się a ja nagle poczułam się pewniej - Też mam zawszę tremę, przed pierwszym występem myślałem, że nie dam rady wejść na scenę ale dostałem kopniaka  w tyłek od Jess i poszło jak z płatka. Nawet nie wiedziałem kiedy skończyłem.
- Hehe, Dzięki bardzo mi pomogłeś.
- Wiesz zawszę mogę poprosić Jess...
- Nie dzięki mam Kubę.
Zaśmialiśmy się oboje. Na chwile zapadła cisza, którą przerwał Nathan.
- W sobotę robię taką małą domówkę. Możesz czuć się zaproszona. - patrzył na mnie niepewnie.
- Już ja widzę tą " małą domówkę". - zaśmiałam się.
- Oj daj spokój. Musimy się odstresować przed występem. - uśmiechnął się łobuzersko. - Przychodzicie w piątek do nas więc zostałabyś na noc a w niedzielę bym cię odwiózł do domu. No nie daj się prosić. - zamrugał powiekami i wydął usta. Wyglądał zabawnie słodko.
Zaśmiałam się.
- No dobra niech ci będzie.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - uśmiechnął się szeroko. - Powiem Jess, żeby przygotowała ci kanapę do spania... no chyba, że wolisz spać w moim pokoju....
Spojrzałam na niego wilkiem. Co on mi sugeruje?
- Kanapa Jess mi wystarczy.
- Szkoda. - spochmurniał - No może będzie tak dobra i wpuści cię na łóżko.
Cały Sykes. Może ta impreza to dobry pomysł, wyluzuję trochę przed konkursem i odpocznę od prób. Z drugiej strony wolałabym być w pełni skupiona na konkursie i idealnie przygotowana ale w końcu robiłam to przez cały miesiąc więc chyba mogę oderwać się od tego na jeden wieczór.
 W piątek przyjechałam do domu Sykes'ów zapakowana w niewielką torbę. Drzwi otworzyła nam uśmiechnięta Jessica i od razu pobiegłyśmy do jej pokoju a za nami wszedł jej brat. Brunet usiadł wygodnie na kanapie i przyglądał się nam.
- Super, że zostajesz na noc. Będzie ekstra i jeszcze ta impreza, którą kochany Nathan organizuje- szczebiotała podekscytowana Jess.
- Czekaj, czekaj... -usiadłam na krześle - " kochany Nathan " ? - uniosłam brwi ze zdziwienia.
Chłopak się tylko zaśmiał a dziewczyna posmutniała.
- Nie chciał, żebym była w domu podczas imprezy ale jakoś go ubłagałam.
- Ehhhh -westchnął chłopak - zaszantażowała mnie i tyle.
Dziewczyna uśmiechnęła się chytrze.
- A spróbuj się odezwać to wyrzucę cię z domu na całą noc! My będziemy się bawić a ty co najwyżej przez okno sobie popatrzysz!
- Dobra już dobra.
 Planowałyśmy z Jess babski wieczór ale pewien denerwujący brunet nam nieco przeszkodził. I zamiast plotkować i robić manicure oraz szykować ciuchy na jutrzejsza imprezę oglądaliśmy jakiś horror. Biedaczek myślał, że nie będziemy mogły zasnąć a tym czasem to on bał się do pokoju wracać. A jak już sobie wreszcie poszedł to było za późno na manicure i te inne pierdoły.
Ale postanowiłyśmy odwdzięczyć się pięknym za nadobne i ok. 3:00 nad ranem odwiedziłyśmy go. Jess po cichutku uchyliła drzwi i wślizgnęłyśmy się do jego pokoju, mało co nie przewróciłabym się o stertę ciuchów, jeszcze bym wszystko zepsuła. Podeszłyśmy do słodko śpiącego chłopaka Jess nachyliła się nach uchem brata i zacytowała ducha z horroru zmieniając przy tym głos na końcu wydała z siebie przeraźliwy dźwięk coś na kształt śmiechu.
 W filmie właśnie w tym momencie ofiara zaczęła przeraźliwie krzyczeć a siedzący obok nas Nath zawtórował mu. Za to my pękałyśmy ze śmiechu.
 Dziewczyna zachowała powagę, swoją drogą niezła z niej aktorka. Ja za to przedreptywałam w miejscu i przygryzałam wargi żeby się nie roześmiać na głos. Chłopak otworzył szeroko oczy i zesztywniał z przerażenia. Chciał chyba coś powiedzieć bo otworzył usta, teraz była moja kolej na odegranie swojej roli. Zanim chłopak zorientował się co jest grane pociągnęłam go za nogę i z hukiem spadł na podłogę. Jess zapaliła światło i wybuchnęłyśmy śmiechem widząc zdezorientowanego Nathana zbierającego się z podłogi. Chyba już się obudził.
-  Wyyy! - warknął a nas już nie było w pokoju.
Dogonił nas, moja przyjaciółka otwierała już drzwi do jej sypialni ale chłopak zdążył złapać mnie w talii i pociągnąć za sobą z powrotem do pokoju.
- Co wy sobie myślałyście? Że tak łatwo wystraszyć Nathana Sykes'a? - powiedział z udawaną powagą popychając mnie na łóżko.
- W sumie to tak, na filmie darłeś się jak baba. - wstałam, żeby wyjść z pokoju ale złapał mnie i przerzucił przez ramię tak jak podczas naszego spaceru.
- No teraz to się doigrałaś!
 Ups! Chyba przesadziłam.
Po chwili poczułam, że zrzuca mnie na łóżko, z którego kilka minut temu "spadł". Usiadł tak abym nie mogła mu się wymknąć i zaczął mnie łaskotać a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu i wierciłam się próbując powstrzymać wszechobecne dłonie chłopaka.
- Przestań Sykes! - wydarłam się w końcu.
- Chyba sobie żartujesz dziewczynko?! Po tym co mi zrobiłyście?
- Sam spadłeś z tego łóżka.
 Przestał mnie maltretować ale wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- SAM? No to teraz sobie nieźle nagrabiłaś koleżanko.
Dziewczynko, koleżanko ? Co on mi w rodzinie, żeby tak do mnie mówić?
I znów zaczął mnie molestować. Gdyby nie Jess to chyba by mnie tam wykończył.

---------------------------------------------------------------------------
Ani trochę nie podoba mi się ten rozdział ;/ W następnym bardziej się postaram.

No cóż dziś zaczęła się szkoła, myślałam że będzie gorzej ale jak na razie nie narzekam zobaczymy co będzie dalej ; )