sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 23 - Goodbye

 Tydzień z Patką minął szybko, o wiele za szybko. Nie zdążyłam się nacieszyć jej obecnością z już muszę tęsknić, znowu... Pokazałam jej z dziewczynami wszystkie znane nam zakątki Londynu, oraz najlepsze kluby i nie obyłoby się bez wizyty w galerii handlowej. Patrycja kupiła masę ciuchów, teraz biedaczka nie dość, że ma megaśną torbę to pewnie będzie musiała płacić za nadbagaż. Moja paczka od razu się z nią zaprzyjaźniła. Mus zabrał nas wczoraj imprezę do klubu gdzie moja przyjaciółka miała okazję poznać Luisa. Tym sposobem Patka poznała wszystkich moich londyńskich znajomych. Nasz styl imprezowania też jej się spodobał, było po prostu idealnie. Na szczęście do jej wyjazdu zostały nam jeszcze caaaałeee dwa dni, ponieważ wraca w niedzielę rano. Dziewczyny zaplanowały dla niej imprezę pożegnalną u Margharet. Dziś z Lisą i Kami zabrałyśmy Patrycję na London Eye. Ta oczywiście broniła się rękami i nogami przed wejściem do maszyny. Mówiła też coś o lęku wysokości i klaustrofobii ale w ogóle jej nie słuchałyśmy tylko zapakowałyśmy ją do środka i mogła sobie marudzić. Jednak będąc już na samej górze, dziewczyna podziwiała panoramę miasta i zapomniała o swoich lękach i tym, że jesteśmy jakieś 130 m nad ziemią.

 Teraz siedziałyśmy sobie w naszej ulubionej kawiarni, popijając kawę i wcinając ciacho z kremem.
- Jejku, dziękuję wam za dzisiejszy dzień, dziewczyny. Było cudownie. - cieszyła się Patrycja.
- To my się cieszymy, że spodobał ci się Londyn.- odpowiedziała z uśmiechem Kamila.
- Natalia też się tak zachwycała przez dobry miesiąc.- dodała Lisa szczerząc się do mnie. Na co w odpowiedzi pokazałam jej język.

Spojrzałam na Big Ben wynurzający się zza budynków, na jego zegarze widniała godzina 5:00 pm ( w mieście byłyśmy już od 10 am ). Siedziałybyśmy pewnie jeszcze dłużej  ale dziś mamy gości.

- Patka chyba musimy się już zwijać.
- Już ? - dziewczyna posmutniała.
- Tak, Jess przyjedzie za godzinę.
- Ach no tak. Wyleciało mi z głowy. - powiedziała po czym dopiła swoją latte.
- Sama Jesica czy... - Kamila zerknęła na mnie.
- Wszyscy. - odpowiedziałam.
- Dasz radę. - usłyszałam głos Lisy kiedy wstawałam z krzesła.
- Pewnie, że dam. - uśmiechnęłam się - Ostatnio nie było najgorzej.
- Nie zapomnijcie o imprezie u Marg. - zawołała Kami.
- Ja miałabym zapomnieć o imprezie ? W życiu .

Pożegnałyśmy się z dziewczynami buziakami w poliko i ubierając kurtki wyszłyśmy na zewnątrz. Udałyśmy się w kierunku przystanku gdzie akurat trafiłyśmy na autobus. Do domu nie było jakoś specjalnie daleko ale nie mogłam odmówić przyjaciółce przejażdżki czerwonym londyńskim autobusem. Po nie całych 10 min byłyśmy już na moim osiedlu domków jednorodzinnych. Idąc w kierunku domu Patrycja zapytała:

- Często do was tak wpadają ?
- Raz oni do nas, raz my do nich. Zależy czy rodzice mają czas i jak się umówią.
- Ahm. Twoi rodzice wiedzą o tym między tobą a Nathanem?
- Moi rodzice nie wiedzą wielu rzeczy. -  uśmiechnęłam się - I niech tak zostanie.
- Nie licząc zachowania to Sykes jest całkiem przystojny, nie ? - dziewczyna poruszała brwiami.
- Proszę cie ! - powiedziałam z lekkim niedowierzaniem i irytacją. Jeszcze niech mi powie, że się jej spodobał. - On jest jak gremlin. Z wieszku ciastko z kremem i wisienką a w tym opakowaniu kryje się mały potworek.
- A czyli jednak ci się podoba. - uśmiechnęła się łobuzersko i triumfalnie zarazem.

Zmierzyłam ją wzrokiem " chyba cię pojebało " i nic nie mówiąc przyśpieszyłam kroku. Odezwałam się do niej dopiero w domu bo potrzebowałam aby mi doradziła co założyć. W końcu znalazłyśmy odpowiednie stroje na dziś i poszłyśmy się przygotować. Po 20 min byłyśmy już obie gotowe i wystrojone w to:

Ja w to 
A Patrycja w to


 Na dole zadźwięczał dzwonek a przez okno dostrzegłam samochód Sykesów. Zeszłyśmy na dół aby przywitać się z gośćmi. Wyściskałyśmy się z Jess i już miałyśmy iść do mojego pokoju ale tata mnie zatrzymał.

- Zanim zabierzesz dziewczyny i Nathana do swojego pokoju - spojrzałam na chłopaka a ten uśmiechnął się - My będziemy w ogrodzie bo szkoda w taką pogodę siedzieć w domu.
Rzeczywiście było całkiem ciepło jak na kocówkę zimy. Może tutaj tak mają, nie wiem w końcu to moja pierwsza zima w Anglii.

- Ok. - odpowiedziałam i weszliśmy na górę. Siedzieliśmy jakiś czas w moim pokoju i rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Muszę przyznać było widząc, że Sykes się stara. I chwała mu za to. Ja też się starałam ale tylko na początku bo później oboje się wyluzowaliśmy. Dołączyliśmy później całą czwórką do naszych rodziców. Ledwo wyszliśmy do ogrodu mój mały braciszek od razu nas zaatakował i zmusił do grania z nim w piłkę. W sumie to nie musiał nas zmuszać, z chęcią przystaliśmy na jego propozycje. Ja stanęłam na bramce ( do grania się nie nadaję ) a pozostali podzielili się na drużynę chłopaków i dziewczyn. Graliśmy dość długo, ja dzielnie broniłam a drużyny wcale nie dawały mi forów zwłaszcza chłopcy ( większość bramek strzelał Nath ). Zmęczeni grą usiedliśmy na wielkiej drewnianej huśtawce, a mój brat nie dawał za wygraną i dalej biegał za piłką aż w końcu po jakiś 15 min zmęczony i zadowolony poczłapał do mamy. Nath zaproponował, że przyniesie nam coś do picia i zostałyśmy same. Jess chciała porozmawiać o Piterze ale nie chciała tego robić przy swoim bracie i poprosiła abyśmy poszły na chwilę do domu.

- Patka, możemy iść na chwilę? Jess nie chce żeby Nath słyszał a jak pójdziemy wszystkie to się przyplącze.
- Jasne, zatrzymam go. - uśmiechnęła się serdecznie.
- Dzięki skarbie.

 Poszłyśmy do mojego pokoju. Nie chciałam zostawiać przyjaciółki samej z Nathanem ale sytuacja tego wymaga. Jess także jest moją przyjaciółką a ja niestety nie mogę się rozdwoić.

>> perspektywa Nathana <<

 Wracałem z cieplutkimi herbatkami i dostrzegłam dziewczyny oddalające się w kierunku domu oraz Patrycję samą na huśtawce. Usiadłem obok niej podając jej parujący kubek.
- Dzięki.- odpowiedziała.
- Spoko. - uśmiechnąłem się - Te dwie pierdoły poszły na plotki, co ?
- Ta, można tak powiedzieć.
- I zostawiły cię tak samą ?
- Zaraz wrócą, po za tym nie wiem o czym gadają, jakieś ich sprawy.
- Ja tam przeważnie podsłuchuję pod drzwiami albo przez ścianę jak są u nas. 
Dziewczyna zaśmiała się ukazując swój piękny uśmiech. Napiła się herbaty, uczyniłem to samo. 
- Właśnie słyszałam, że wcale nie jesteś takim świętoszkiem. - powiedziała pół żartem, pół serio.
- Powiedziała ci ? - nie musiałem pytać, wiedziałem to.
- Jesteśmy jak siostry, mówimy sobie wszystko. - teraz była już bardziej poważna.
- Wszystko się pokręciło. - pożaliłem się - Nie chciałem żeby tak wyszło ale... na początku faktycznie nie byłem fair w stosunku do niej, później chciałem coś zmienić ale zawsze coś się wydarzyło...
- Nie musisz mi się tłumaczyć Nath... 
- Może ty ją przekonasz, w końcu kogo ma posłuchać jak nie najlepszej przyjaciółki? - chciałem aby zabrzmiało w miarę wesoło. 
- Nie wiem czy mówisz prawdę, nie znam cię i nie będę jej do niczego przekonywać. Ale jeśli naprawdę zależy ci na waszej przyjaźni to nie udawaj kogoś innego tylko bądź sobą. Natalia to doceni  i uwierz mi ona częściej słucha muzyki niż mnie czy kogokolwiek innego. - uśmiechnęła się.
- Heh, tak z tym masz racje. Dzięki.
- Spoko. - puściła perskie oko. 
- Jak jest w Polsce ? Natalia jakoś nigdy o tym nie opowiadała.
- Cała ona. - dziewczyna uśmiechnęła się i teatralnie przewróciła oczami.

 Opowiedziała mi ciekawe rzeczy na temat jej kraju, wydaje się że to dość ciekawe miejsce. Mówiła też o tym jak się poznały z Natalią i o ich różnych zabawnych przygodach. Patrycja wywarła na mnie wrażenie osoby bardzo pozytywnej, zabawnej i otwartej. Trochę jak Natalia z tym, że ona jest uparta i zawzięta. Czasami to dobrze ale nie jeśli chodzi o mnie. Na prawdę staram się być dla niej jak przyjaciel, nic więcej. Zobaczymy co z tych moich starań wyjdzie. 

>> perspektywa Patrycji <<

 Kocham, kocham , KOCHAM to miasto ! Tu jest cudownie ! No i oczywiście moja Natala tu jest. Szkoda, że już jutro będę musiała wracać. Kumple Natalii są bardzo mili i udało mi się z nimi zaprzyjaźnić, bardzo się cieszę, że mogłam tu przyjechać. Natala i jej przyjaciółki pokazały mi masę ciekawych miejsc i zrobiłam pełno fotek. Większość z nich jest już na facebooku i twitterze. Chciałabym tu zamieszkać.
 Ten cały Nathan nie jest aż taki najgorszy, ale i tak powinnam była mu wpierdolić za to co zrobił ! Jednak widać, że zależy mu na mojej przyjaciółce. Dziś Marg urządza jakąś imprezkę u siebie w domu, superr! Mieszka na tym samym osiedlu co Natala więc nie trzeba będzie łazić po całym mieście i będziemy się u niej wszystkie ubierać. Właśnie za chwilkę do niej idziemy.

- Idziesz buraku jeden ty! Czy chcesz się spóźnić ? - krzyczała Natala z kuchni.
- Już idę, idę wieśniaku ! - odpowiedziałam i zamykając laptop przyjaciółki zeszłam na dół.
- No nareszcie. - dziewczyna uśmiechnęła się - Idziemy mamo!!

Wychodząc przejrzałam się jeszcze w lustrze wiszącym w przedpokoju. Na dworze było tak ciepło jak wczoraj, u nas mrozy i śnieg a tutaj mają wiosnę. Kolejny powód dzięki któremu pokochałam to miasto.
Jakieś 5 min później byłyśmy już u Margharet. Zaprosiła nas do swojego pokoju gdzie była już Lisa. Przywitałyśmy się z dziewczynami całusami w pokilo, tak jak mają to tutaj w zwyczaju i czekając na Kamile i Jessice wcinałyśmy jakieś ciacha. Wszystkie oprócz mojej Natali, tak ona znów nie je, muszę ją jeszcze przed wyjazdem porządnie opierdzielić. Kamila i Jess nie kazały na siebie zbyt długo czekać, po ich przyjściu zaczęłyśmy prawdziwe przygotowania do imprezki. Każda wyrzuciła zawartość swojej torby a Marg - szafy i zaczęłyśmy szykować stroje. Dostrzegłam strojący na komodzie odtwarzacz i podeszłam do niego żeby włączyć muzykę.

- Tak, teraz możemy się szykować! - zawołała Marg i zaczęła tańczyć z Natalą po pokoju. Wariatki ! Ale cieszę się, że moja przyjaciółka poznała tu kogoś tak walniętego jak ona.
- OOOooooo! Waiting for a light that never comes! - zaczęłyśmy wszystkie śpiewać.

Po jakiś 30 min nasze stroje były już gotowe. Pozostało jeszcze pomalować się i uczesać. Ja oczywiście wszystkie uczesałam, mnie uczesała Kamila. Natomiast Lisa zrobiła wszystkim make-up. Około 7 p.m ( dziwne mają tutaj te godziny ) byłyśmy już wystrojone i gotowe do imprezowania!


Moja kreacja

 Strój Lisy
 Komplecik Jess
 Zestaw Natalii
 Kreacja Marg
 Strój Kamil


- To co dziewczynki po jednym na rozgrzanie ? - zawołała Jess trzymająca szklaną butelkę w dłoni.
- Raczej nie inaczej. - odezwała się Natalia.
Jessica nalała do kieliszków zawartość butelki i każda z nas otrzymała swój kieliszek.
- Za udaną imprezę i za naszą nową przyjaciółkę Patrycję! - Marg wzniosła toast.
- Ale to są dwa toasty więc trzeba wypić dwa razy. - powiedziała uradowana Natalia.
I tak też uczyniłyśmy.

Oficjalnie mogłyśmy zacząć imprezkę. Magr poszła do kuchni po trunki, Lis zabrała się za przygotowanie przekąsek a ja z Kamilą wybierałyśmy muzykę. Natomiast Natalia i Jessica zaczęły przestawiać meble w salonie żeby zrobić więcej miejsca do tańca. Imprezka rozkręciła się na całego po niecałej godzinie. Marg serwowała nam co chwila nowe drinki a Kami wyciągała wszystkich do tańca. Szczerze? Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby alkohol tak szybko znikał.Od tańca zaczęły już mnie boleć nogi, mimo iż tańczyłam na boso bo szpilek już dawno się pozbyłam. Doczłapałam się do kanapy ale nie dane mi było zbyt długo posiedzieć bo Marg i Natala wskoczyły na nią żeby sobie potańczyć. Jakby podłogi było mało. Mogłam ponownie usiąść dopiero jak Natali zachciało się siku i poszła a raczej wpełzła po schodach do łazienki, a Marg zaczęła mieszać kolejne drinki. Co prawda składały się praktycznie z samej wódki ale wypiłyśmy je do dna, a Natalii nadal nie było.

- Pójdę do niej, pewnie nie umie teraz zejść biedaczka. - dziewczyny zaczęły się śmiać a ja weszłam na górę. Zapukałam do drzwi łazienki. Cisza. drugi raz, trzeci...Nic.
- Natala, dalej otwórz! Nie tylko ty musisz skorzystać z łazienki.
Brak odpowiedzi.
Nacisnęłam klamkę, drzwi były otwarte. Przyciągnęłam je do siebie żeby szerzej je otworzyć.
- Boże!! - wydarłam się na cały głos.
Zamurowało mnie kompletnie.Nie mogłam się ruszyć. Usłyszałam głosy dziewczyn i ich kroki.Po chwili były już przy mnie ale nie dotarło to do mnie od razu. Osłupiała wpatrywałam się w leżącą na podłodze przyjaciółkę.
- O matko. - szepnęła Lis.
 - Zabierzcie Patrycję na dół -  zrządziła Marg - Kam zostań ze mną, pomożesz mi.

Po chwili siedziałam już w salonie z Jessicą i Lis. Nie docierało do mnie nic a przed oczami ciągle miałam obraz Natalii leżącej bez życia na podłodze. Nie wiem nawet kiedy zaczęły mi z oczu płynąć łzy. Po jakimś bliżej nie określonym czasie, który wydawał mi się trwać wieki, na schodach dostrzegłam Kam.

- Odzyskała przytomność. - oznajmiła głosem wypranym z emocji, a ja rzuciłam się biegiem po schodach
 prosto do drzwi łazienki. Natala siedziała na podłodze oparta o Margharet, która gładziła jej włosy ręka. Moja przyjaciółka wyglądała co najmniej jak zombie. Kamila przyszła ze szklanką wody i podała ją dziewczynie.

- Dzięki. - szepnęła i wygięła usta w coś na kształt uśmiechu, odebrała szklankę i zaczęła powoli sączyć napój. Kiedy skończyła usiadłam obok niej a ona wtuliła się we mnie.
- Przepraszam. - wyszeptała w moje ramie. 
- To nie twoja wina skarbie. - pocieszyłam ją chociaż wiedziałam, że jest zupełnie odwrotnie.

 Następnego dnia po Natalii nie było widać ani tego, że zemdlała ani tego, że wczorajszego wieczora była na imprezie.

- Cześć Misiek. - przywitała mnie uśmiechem kiedy się obudziła. Ja nie spałam już od dobrej godziny.
- Nie miśkuj mi tutaj. - może zbyt ostro ją potraktowałam.
- Co jest? - spytała zdezorientowana.
- Pół nicy myślałam o wczorajszym wieczorze. - wyjaśniłam.
- Przepraszam cię raz jeszcze, że zepsułam imprezę.
- Nie chodzi o to. Martwię się o ciebie. Zemdlałaś! A to nie dzieje się bez przyczyny. - lustrowałam ją wzrokiem.

Wygramoliła się spod kołdry i usiadła naprzeciwległym końcu kanapy, na której siedziałam.
- Wypiłam trochę za dużo...
- Nie, tu nie chodzi o picie a raczej o jedzenie... - dostrzegłam nutkę przerażenia w jej oczach - Powiedz mi złotko kiedy ty coś ostatni raz jadłaś?
- Wczoraj, obiad. - odpowiedziała po krótkim zastanowieniu
- Zła odpowiedź. Trochę sałatki się nie liczy. -  zmieszała się, nie wiedząc co odpowiedzieć więc ja mówiłam dalej.
- Od kiedy tu przyjechałam zauważyłam, że nie jesz prawie nic. - chciała protestować - Byle płatki z mlekiem czy jogurt się nie liczą. Masz zacząć jeść jak normalny człowiek inaczej chcąc nie chcąc jeszcze przed wyjazdem zdam relacje twoim rodzicom. A jak dowiem się od dziewczyn, że nie jesz albo co gorsza znów zemdlałaś. To każdy posiłek będziesz jadła przy mnie na Skype!
- Chyba żartujesz ! Tyle się namęczyłam żeby schudnąć a  ty co ? Każesz mi znów się obżerać! Wyglądam jak hipopotam. - rozpłakała się - Nie chcę być taka, nie chcę! Rozumiesz?- szlochała.

Przytuliłam ją. Boże nie wiedziałam, że ona ma taki wielki problem. Doskonale to przede mną ukrywała a ja głupia się  nie domyśliłam.

- Skarbie jesteś śliczna i wcale nie jesteś gruba. Co za idiota ci takich głupot nagadał?
- Nikt. Mam oczy i sama widzę.

Po jakiś 20 minutach udało mi się ją wreszcie uspokoić i obiecała mi, że zacznie trochę więcej jeść. Odrobinę mnie to uspokoiło ale i tak będę ją kontrolować. A ja myślałam, że jej największym zmartwieniem jest Sykes. Ale byłam głupia.
 Mama Natalii zawołała nas na śniadanie. Pod moim bacznym okiem dziewczyna zjadła posiłek. Choć widziałam, że się męczy. Po skończonym śniadanku pomogłam posprzątać ze stołu oraz podziękowałam pani mamie za gościnę i poszłam przygotować się do podróży.
 Stojąc już na korytarzu w budynku lotniska, przytulałam się z przyjaciółką dobre 15 minut. Oczywiście musiałam się rozbeczeć, na koniec ona też się popłakała.
- Dziękuję ci, że przyjechałaś. Kocham cię.
- Ja ciebie też skarbie.

------------------------------------------------------------------------------------
Tak oto powstał 23 rozdział, taki pierdołaśny i dość długi 
ale jest : ) 

Pozostawiam go do oceny wam i zabieram się za pisanie numeru 24 
bo już mam kilka pomysłów.
Nadal nadrabiam czytanie waszych opowiadań.
xd
ENSay 

środa, 5 lutego 2014

Rozdział 22 - Meeting with my sweetie.

 Od godziny byłam już gotowa i chodziłam między kuchnią, w której mama jadła śniadanie a salonem, gdzie wisiał wielki zegar wskazujący godzinę 8:30. Było o wiele za wcześnie. Samolot z Polski miał lądować dopiero za godzinę, a o 9:00 mamy wyjechać na lotnisko. Zdążyłam się ubrać, pomalować, nawet śniadanie zjadłam, chociaż mało kiedy to robię. Co chwila spoglądałam na telefon trzymany w dłoni, jakby to miało przyspieszyć czas. Byłam podekscytowana, zniecierpliwiona i cholernie szczęśliwa bo za godzinę miałam wreszcie zobaczyć się z moją Patrycją. Od tygodnia się przygotowywałam, zrobiłam listę miejsc, które po porostu musimy odwiedzić i rzeczy, które koniecznie musimy zrobić.Posprzątałam nawet pokój co jest u mnie niespotykane. Okazało się, że mam biurko! Prawie zapomniałam o jego istnieniu.No i jeszcze zrobiłam dla Patrycji miejsce w szafie  co wiązało się z poukładaniem moich ciuchów. Mama była w ciężkim szoku kiedy weszła do mojego pokoju. Była godzina 8:45 a ja robiłam tysiąc pierwszą rundę między kuchnią a salonem.
- Mamo jedziemy już? - spytałam zniecierpliwiona.
- Chwila skarbie, usiądź bo ci nogi odpadną. Mogłabyś startować w jakimś maratonie.- zaśmiała się.
- Oj no mamo! - jęknęłam.
- Już ubieram twojego brata i jedziemy
- Superr!
Pobiegłam ubrać buty i kurtkę, zajęło mi to zaledwie kilka sekund. Mama jeszcze nie była gotowa więc poszłam otworzyć bramę i garaż żeby było szybciej. Jakieś 10 min później byłyśmy już w drodze na lotnisko. Po dotarciu okazało się, że samolot jeszcze nie wylądował. Poszłam więc do miejsca gdzie mogłam spokojnie czekać na przyjaciółkę. Jakie spokojnie!? Wskazówki zegara przesuwały się z prędkością ślimaka wyścigowego. Kiedy jednak na zegarze wybiła godzina 9:35 dostrzegłam moją drobniutką przyjaciółkę ciągnącą za sobą walizkę 2 razy większą od niej samej. Groteskowo piękna scena. Parsknęłam śmiechem.
- No i czego się śmiejesz buraku? - przywitała mnie.
- Ja też cię kocham.
 Przytuliłam mocno dziewczynę, naprawdę bardzo się za nią stęskniłam. Wydaje się, że do świąt, kiedy się ostatni raz widziałyśmy, minęły całe wieki.Kiedy już odkleiłyśmy się od siebie wzięłam jej ogromny bagaż i ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Po przyjeździe do domu pokazałam jej mój pięknie wysprzątany pokój i jej szafkę.
- Wow! Śliczny pokój.
- Dzięki.
Dziewczyna rozglądała się po wnętrzu pomieszczenia.
- Tylko taki jakiś trochę nie twój.
Spojrzała na mnie, nie rozumiałam o co jej chodzi.
- Za bardzo posprzątane. - wyjaśniła z uśmiechem.
- Specjalnie dla ciebie sprzątałam. - uśmiechnęłam się - uwierz mi jeszcze tydzień temu byś go nie poznała.
 Patka się rozpakowywała a ja w tym czasie przedstawiłam jej plan dzisiejszej wycieczki.
- Hymmm...Brzmi nieźle. - skomentowała - ale ty lepiej mi powiedz jak to było z Nathanem.
- Może nie tutaj...
 Godzinę później przechadzałyśmy się już mostem Tower Bridge, kolejnym punktem był Big Ben. Patrycja była zachwycona, Londyn zrobił na niej tak ogromne wrażenie jak na mnie pierwszego dnia, a może nawet i większe.Zrobiłyśmy mnóstwo zdjęć i wspominałyśmy nasze przygody z gimnazjum. Tematu chłopaków nie poruszałyśmy aż do momentu kiedy dojechałyśmy czerwonym autobusem na przystanek niedaleko parku i szyłyśmy ulicą w jego stronę.
- Pamiętasz tego natrętnego chłopaka, który do ciebie startował w 2 klasie i ciągle do ciebie pisał? - droczyła się Patka.
- Nie denerwuj mnie, on był okropny !
- Hahaha. Ale była beka z niego.
- Taakk ta jego genialna czapka. - moja wyobraźnia podsunęła mi ten obraz i zaczęłam się śmiać.
- Lepsze były jego loczki.
Dziewczyna znacząco poruszała brwiami a ja zmroziłam ją wzrokiem.
- Zdaje się, że w 2 gimnazjum nie tylko do mnie pewien " blondyn " się przyczepił. - odgryzłam się.
- Dobra wygrałaś.
Uśmiechnęłam się triumfalnie.
Chodziłyśmy już dłuższy czas po parku, przyjaciółce coraz bardziej podobało się to miasto.
- Powiesz mi wreszcie na czym stanęło z Nathanem? Rozmawialiście po tej imprezie?
Czas na temat tabu.
- Tak rozmawialiśmy.
- Ii..?
- I powiedziałam powiedziałam mu co o tym wszystkim myślę i kazałam mu się określić.
- A on...
- ... że na razie nie potrafi zdecydować i dałam mu czas. - dokończyłam.
- Dzielna dziewczynka.
 Następnego dnia znów udałyśmy się do tego parku, niedaleko niego jest stadion gdzie Muss gra dzisiaj mecz. Miałyśmy się tam spotkać z moimi przyjaciółkami. Patrycja nareszcie je pozna, mam nadzieję, że się polubią. Kiedy szłyśmy przez park spotkałyśmy Jessie. Ucieszyłam się na widok przyjaciółki od razu ją uściskałam i przedstawiłam Patrycji. Obecność Jess oznaczała, że jej brat tez dziś tutaj gra. Tak wiem dałam mu szanse i czas ale to nie zmienia faktu, że nadal dziwnie czuję się w jego towarzystwie.
Na trybunach stadionu zebrało się już dość dużo ludzi, rozmawiali w mniejszych i większych grupkach, czekając na rozpoczęcie meczu. Pomiędzy nimi dostrzegłyśmy nasze walnięte przyjaciółki. Dziewczyny swoimi wygłupami rozgrzewały atmosferę w ten mroźny dzień.
- Hej!
- Cześć laski! - powitała nas Magr.
- Poznajcie moją...
- Patrycjaaaa!
Te wariatki nawet nie dały mi dokończyć tylko rzuciły się na Patke aby ją uściskać. Biedna nie wiedziała co robić więc po prostu  im się poddała.
Dzielni kibicowałyśmy drużynie Musa. Niestety tylko zremisowali, ale i tak było super. Po meczu dołączyli do nas Mus i Nath. Przedstawiłam im Patrycję i poszliśmy na gorącą czekoladę. Mimo obecności Nathana nie czułam się dziwnie,  było bardzo wesoło. Później chodziliśmy jeszcze po mieście i cała moja paczka odprowadziła nas do domu.
 Patrycja była podekscytowana dzisiejszym dniem. Bardzo ciesze się, że polubiła moich przyjaciół i że się dogadują.

----------------------------------------------------------------------
Rozdział 22 gotowy !
Szału niema, dupy nie urywa ale jest ;p 
Na dzień dobry ponownie was przepraszam za tak długą przerwę.
Obiecuję się poprawić. :)
Szczerze miałam zamiar porzucić pisanie po tym jak się 
dowiedziałam co dzieje się z The Wanted  ;/
Nie wiedziałam sensu dalszego pisania, ale jednak się pozbierałam
i postanowiłam pisać dalej o ile będziecie czytać. :D
Wiem, że nie każdy ma czas komentować ale jeżeli już
przeczytaliście rozdział kliknijcie " czytam " .
Dziękuję !
ENSay
xd

wtorek, 4 lutego 2014

Witam i od razu przepraszam ! : )
 Strasznie dawno nic nie napisałam, już zaczynacie się o mnie pytać ;p To miło z Waszej strony :3
  Już się tłumaczę. Od początku roku trochę się u mnie działo nie miałam czasu, żeby napisać cokolwiek, ciągle sprawdziany, kartkówki, nauka i nauka ;// No cóż w końcu liceum ;cc Ale obiecuję przez ferie się poprawić i dodać kilka rozdziałów oraz nadrobić czytanie waszych opowiadań. Dziś uświadomiłam sobie, że mam ogromne zaległości O.o Już dziś zabieram się za czytanie waszych blogów i zacznę tworzyć kolejny rozdział. ; ) Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Prosiłaby też oto abyście polecili mojego bloga bo mam coraz mniej czytających ( nie ukrywam z mojej winy ).
Pozdrawiam wasza ENSay :D