czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 21 - ...

 Usłyszałam dzwonek do drzwi i szybko pobiegłam je otworzyć. Na progu stał nie kto inny jak mój osobisty korepetytor i przyjaciel w jednej osobie, czyli Mus.
- Witam, witam. Od czego zaczynamy?
- Hej, może najpierw wejdź. - zaprosiłam go do środka.
Chłopak posłusznie wszedł, zdjął kurtkę i buty a następnie udaliśmy się do mojego pokoju. Weszliśmy do środka chłopak usiadł na moim łóżku a ja wzięłam książki i dołączyłam do niego.
Zaczęła się szkoła a więc i zajęcia dodatkowe między innymi właśnie korepetycje z angielskiego i przygotowania do drugiego etapu konkursu.
 - Teraz możemy zacząć? uśmiechnął się Mus.
- Tak, możemy Musi.
Odwzajemniłam uśmiech i otwarłam zeszyt, zaczęliśmy powtarzanie czasu przeszłego. Swoją drogą coraz lepiej mi szło ale i tak lubiłam kiedy przychodził do mnie Mus i nawet jeśli nie będę potrzebowała korepetycji to i tak się do tego nie przyznam ;p
 Mama oczywiście wpadła do pokoju kilka razy, a to z herbatką albo z ciastem, później z kanapkami i jeszcze raz sama nie wiedząc po co przyszła. Jak to moja mama. Mój przyjaciel od jakiś 15 min zdawał się nad czymś głęboko zastanawiać i z pewnością nie nad językiem angielskim. Później zachowywał się dokładnie tak samo jak na stołówce dziś po południu. Miałam już stuprocentową pewność, że to co go trapiło miało związek ze mną. Nie chciałam żeby się dalej męczył więc sama zaczęłam, cokolwiek miał mi do powiedzenia.
- Mus co jest? Widzę, że coś cię trapi.
- Too... nic takiego... - zawahał się.
- No dalej mów co jest grane.
- Okey. - westchnął - Chodzi o tą imprezę. - spojrzał na mnie- A dokładniej o ciebie i Sykesa...
- No mów, mów. - zachęciłam go żeby kontynuował.
- A więc... widziałem jak wy razem tańczyliście, bawiliście się i w ogóle... i trochę tego nie rozumiem. Wybaczyłaś mu ?
- Wiesz, że nie. Byłam... pijana i już nawet nie pamiętam co się działo.
Opowiedziałam mu to co przyjaciółką i to czego się od nich dowiedziałam oraz o rozmowie z " Panem S ".
- Widziałem jak razem tańczyliście i później na tej kanapie...
BUM! Zagadka rozwiązana Mus znał The End tego dramatu .
- Co dokładniej widziałeś?!- byłam jednocześnie poddenerwowana i zadowolona, że poznam wreszcie całą prawdę.
- Śmialiście się, wygłupialiście, później chciał cię pocałować ale odmówiłaś. No a po jakimś czasie zasnęliście oboje.
Biedny Mus musiał cały czas nas obserwować zamiast się bawić. Ale on się o mnie troszczy *.* A ja go tak traktuję...
- Po-ca-ło-wać?! Znowu? No nie!
- Przecież ci mówię, że do niczego nie doszło.
Więcej już nie chciałam wiedzieć. Chcę tylko żeby to już się skończyło! Żeby Nathan James Sykes raz na zawsze zniknął z mojego życia! Wszystkie moje problemy w Londynie mają związek z nim! Czy on nie może tak o sobie wyparować? Albo kosmici nie mogą go porwać? Tylko o to proszę, czy to zbyt wiele?
- Jesteś na mnie zły ? -spytałam przyjaciela kiedy już wychodził.
- Nie skąd. - uśmiechnął się serdecznie - staram się ciebie zrozumieć ale nie do końca mi to wychodzi. Po prostu się o ciebie martwię . - posmutniał odrobinę.
- Dziękuję, że jesteś.
Przytuliłam się do chłopaka, a on odwzajemnił tą czułość i pocałował mnie w czoło.
- Zawsze będę przy tobie, zawsze.
  Nazajutrz czekało mnie spotkanie trzeciego stopnia z moim największym zmartwieniem. Czemu teraz, kiedy mogę wreszcie spełnić swoje marzenie muszę to robić z osobą, której szczere nie cierpię?
 Po lekcjach poszłam do sali gdzie zawsze mieliśmy próby. Byłam trochę zdenerwowana i żołądek zwinął mi się w supełek. Wchodząc do klasy ujrzałam czekających już na mnie Panią Simpsons i Nathana. Usiadłam dwie ławki za Sykesem, choć i tak wydawało mi się to zbyt blisko, chłopak nie odwrócił się.Chwilę później Pani profesor pokazała nam listę proponowanych utworów, większość z nich znałam, znalazły się na niej min. UtopiaBeneath Your BeautifulHate That I Love You. Każdy był podobny i prawie każdy o miłości a najgorsze było to, że musiałam zaśpiewać z nim każdą z tych piosenek. Dziesięć piosenek o miłości z kolesiem, którego szczerze mam dość. Na szczęście Nath  znowu pokazał swoją romantyczną i wrażliwą stronę. Każdy z tych utworów wywierał na mnie większe emocje, w każdą włożyłam tyle samo serca a zwłaszcza w tą, którą najlepiej znałam, Hate that I Love You. Bardzo lubię tą piosenkę, do tej pory nie miałam z nią żadnych wspomnień aż do teraz. To właśnie tą piosenkę mamy razem zaśpiewać.
Nauczycielka stwierdziła, że nieźle dziś się spisaliśmy i możemy już iść. Wyszłam ze szkoły i wyciągając z torby słuchawki ruszyłam w kierunku przystanku. Kiedy tam doszłam tłum ludzi już czekał na ten sam środek komunikacji miejskiej co ja, a w moich słuchawkach leciał utwór który zawsze mnie podbudowywał - Lose Yourself. Wyczekując czerwonego piętrowego autobusu cieszyłam się, że już piątek i mogę poleniuchować. Co chwila wyglądałam mojego środka transportu jednak zamiast niego dostrzegłam Nathana, miałam nadzieję, że w tym tłumie mnie nie zauważy, jednak myliłam się, kiedy autobus zatrzymał się przed nami a ja weszłam do środka chłopak zajął miejsce obok mnie. Całą drogę mówił do mnie o czymś a ja skutecznie starałam się go nie słuchać. Wim, że to było bezczelne ale miałam dość jego obecności jak na jeden dzień. W końcu chłopak przestał nadawać, autobus się zatrzymał na moim przystanku a ja wysiadłam. Przechodząc obok tego własnie autobusu zobaczyłam, że na moim miejscu usiadła jakaś dziewczyna a Sykes zaczął z nią flirtować. Nie ma co szybki jest.
Po powrocie do domu nie miałam ochoty na obiad i od razu poszłam do swojego pokoju i włączyłam laptop. Miałam szczęście bo moja kochana, przyjaciółka Patrycja była online na Skype.
- Witaj skarbie.
- Hej kotku. - powitała mnie, z wymuszonym uśmiechem.
- Myślałam, że to ja się będę żalić ale widzę, że dziś twoja kolej.
- Aaaa weź mnie nawet nie dobijaj, nie chce mi się nawet o tym gadać. Domyślasz się o kogo chodzi ?
- Co ten farbowany pedałek znowu zrobił ?
- Nie mam ochoty o nim rozmawiać. Lepiej mów co u ciebie?
- To co zwykle, Sykes.
- Nie macie tam innych chłopaków? Tylko on ?
- Hehe, chciałabym. -  uśmiechnęłam się.
Patka potrafi mnie rozśmieszyć nawet w najgorszych momentach i za to ją kocham. No i oczywiście za to, że jest moim burakiem <3
Streściłam jej listę moich problemów co zajęło mi prawie godzinę. Przy niej nie muszę ukrywać ani moich uczuć ani emocji więc po porostu najzwyczajniej w świecie się popłakałam.
- Skarbie, jak ja go dorwę w swoje ręce to go uduszę chyba. - zagroziła.
- Ojoj, Patrycji włączył się agresor.
- Nikt nie będzie mi tu mojej Natali tak traktował!
- Hehe, zapomniałam Patka mała ale groźna.
- Dokładnie, niech ja go tylko w tym Londynie spotkam. - pogroziła palcem a mi od razu pojawił się uśmiech na twarzy, ale nie z powodu jej nienawiści do Sykesa.
- Czyli, że przyjedziesz?! -  wykrzyczałam piszczącym głosem.
- Przecież mnie zapraszałaś. Miałabym przepuścić taką okazję?
- AAAAAAAAAAaaaaa!!!.
Zerwałam się na równe nogi i zaczęłam skakać po łóżku śpiewając.
- Patka, przyjedzieeeee!!! Ołłłł yeaaaahhhh, yeeeaaahh!!
  Patrycja na monitorze płakała ze śmiechu.
- Ej, wystarczy! Cały Londyn nie musi wiedzieć, że przyjeżdżam.
- Musi, musi.
Nikt nie potrafi tak bardzo poprawić mi humoru jak moja przyjaciółka, nikt też nie potrafi popsuć mi go tak dobrze jak mama. Po skończonej rozmowie z Patką poszłam jej powiedzieć, że dziewczyna zabukowała już bilety i przyleci na tydzień ferii. Co prawda mama bardzo się ucieszyła ale chwilę później oznajmiła mi, że dziś wieczór wychodzimy do Państwa Sykes. Poczułam się jakby ktoś oblał mnie lodowatą wodą. NIE, NIE I NIEE!
 Kiedy dojechaliśmy już na miejsce drzwi otworzyła nam jak zwykle uśmiechnięta Pani Sykes. Weszliśmy do środka, przywitaliśmy ze wszystkimi i udaliśmy się do salonu gdzie na kanapie siedział sobie Nathan. Kiedy na mnie spojrzał zmroziłam go wzrokiem i usiadłam obok jego siostry. Po przysłowiowej kawie poszłyśmy z Jess do jej pokoju. Dawno u niej nie byłam ale nic się nie zmieniło, meble były w tym samym miejscu a na łóżku leżał ciemnoniebieski kocyk - ten co zwykle. Ja bym tak długo nie wytrzymała, ja ciągle jeżdżę meblami po swoim pokoju. Ale jak kto woli. Rozmawiałyśmy dość długo, opowiadała mi o chłopaku, którego poznała na imprezie sylwestrowej.
- Mówię ci on ciągle do mnie pisze.
- To świetnie. Pokaż mi jego zdjęcie.
- Poczekaj włączę laptop.
Dziewczyna wstała, żeby sięgnąć urządzenie.
- Ostatnio nawet zapytał czy się z nim spotkam.- lekko się zarumieniła.
- I co zgodziłaś się.
- Jeszcze nie.
Położyła laptop obok mnie.
- Czemu ?
- Zobacz na jego zdjęcie, czy komuś takiemu mogę się podobać?
- Skarbie jesteś śliczna, oczywiście, że możesz. - uśmiechnęłam się do przyjaciółki - pokazuj go!
Blondynka zalogowała się na portalu facebook i chwilę później na ekranie wyświetliło się zdjęcie bruneta o czarnych oczach miał jeszcze odrobinę chłopięce rysy twarzy co powodowało, że wyglądał bardzo słodko.
- Dziewczyno takie ciacho a ty się jeszcze zastanawiasz czy się z nim umówić?
- Nooo... w zasadzie tak.
- Dalej pisz do niego, że chcesz się umówić.
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę o Piterze - tak miał na imię przystojniak Jess - kiedy do pokoju wszedł nieśmiało Nath.
 - Cześć.
Nie dostał odpowiedzi. Usiadł po przeciwnej stronie łóżka, na którym siedziałyśmy.
- Natalia.
Podniosłam wzrok aby na niego spojrzeć. Czego on może jeszcze chcieć ?
- Tak ?
- Możemy chwilę porozmawiać... sami?
Spojrzałam na Jess, dziewczyna skinęła delikatnie głową dając mi do zrozumienia, że mam się zgodzić. Bądź co bądź była jego siostrą i z pewnością rozmawiali.Wiedziałam, że mogę polegać na niej, po za tym nie miałam nic do  stracenia. Zgodziłam się porozmawiać z Nathanem i wyszliśmy do jego pokoju.
- Okey, o czym chciałeś rozmawiać?
- O... o nas..
Jakich znowu NAS ?! Przecież nie ma żadnych NAS!
- Co proszę ?
- No może źle się wyraziłem. - zamilknął na chwilę próbując ułożyć to co ma mi do przekazania - Chodzi mi o całą tą sytuację między nami, chcę żeby wszystko było jasne.
- Ja też bym tego chciała ale ty za każdym razem zachowujesz się inaczej. Raz jesteś arogancki, raz próbujesz mnie poderwać innym razem pokazujesz, że potrafisz być wrażliwy. Po wiedz mi czego tak na prawdę chcesz?
- Chcę być twoim przyjacielem, nic więcej. Ale stare nawyki są ode mnie silniejsze. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Pamiętasz jak kiedyś powiedziałaś mi, że to nie jest wyjście, że muszę z tym skończyć i nie łamać serc niewinnym dziewczyną? Od tamtej pory nie skrzywdziłem żadnej  dziewczyny.
- Z jednym małym wyjątkiem.
- Tak, i wiem, że zwykłe " przepraszam " tutaj nie wystarczy. Chcę, żeby między nami było wszystko okey ale ... nie potrafię...
- Jak już się zastanowisz czego chcesz to przyjdź. Na razie składam broń, niechę walczyć ale przyjaźnić się też nie mam zamiaru.
Wyszłam z pokoju, i poszłam prosto do Jess. Opowiedziałam jej dosłownie wszystko, nie miałam już siły do tej sytuacji tego jest dla mnie zbyt wiele...

-----------------------------------------------------------------
 Święta, święta i ... 21 rozdział gotowy ! ;D
Stworzony co prawda " na raty " ale za to z pomocą
                                                    The Wanted i Wodr Of Mouth <3
                                  Tak, tak pod choinką znalazłam własnie taki c
udowny prezent ;DD



Pochwalcie się co dostaliście od Mikołaja ? xd
Mam takie pytanie i jest ono dość ważne, oczywiście 
dotyczy opowiadania. A mianowicie: jak sądzicie czy Natalia powinna
być z Musem czy może z Nathanem, a może powinna zostać sama ?
Czekam na wasze odpowiedzi w komentarzach ;DD
Do następnego ENSay ;**



P.S jeśli chcecie być powiadamiani o kolejnych rozdziałach 
zostawcie swój nick z tt lub email ; )

wtorek, 17 grudnia 2013

Rozdział 20 - Czy ktoś pamięta ...?

 Obudziłam się z okropnym bólem głowy, nie miałam siły poruszyć żadną częścią ciała. Kiedy udało mi się wreszcie otworzyć oczy i wszystkie piksele stworzyły jeden obraz, ujrzałam pomieszczenie przypominające salon Lauren po przejściu tornado. Z miejsca, w którym leżałam a była to kanapa widziałam stojące obok fotele a na nich: Margharet tulącą się do Dan'a, oczywiście spali. Wokół walało się pełno śmieci, butelki po alkoholu, jedzenie nawet części garderoby. Poczułam, że mam tyle siły aby się podnieść, ruszyłam prawą ręką aby się na niej podeprzeć. Udało się! Niestety nie na długo, zaraz po moim sukcesie upadłam z powrotem na kanapę, głowę miałam tak ciężką i obolałą, że nie utrzymałabym jej ani ułamka sekundy dłużej. Poczułam że powierzchnia pode mną jest zbyt ciepła jak na kanapę a jej kształt jest nierównomierny i co dziwniejsze porusza się! o.O Może to tylko halucynacje wywołane zbyt dużą ilością alkoholu? Postanowiłam to sprawdzić a to wiązało się z ponownym podniesieniem głowy. Tym razem udało mi się tego dokonać, podniosłam się na rękach, nie otwarłam oczu bo bałam się, że wszystko zacznie wirować, usiadłam, odczekałam chwilę aż przestanie mi się kręcić w głowie na tyle żebym mogła otworzyć oczy. Jednak kiedy je otworzyłam pomyślałam, że mój wzrok nie rejestruje jeszcze dobrze obrazu. Na kanapie chrapał sobie smacznie Nathan.Nie umiałam sobie przypomnieć jak się tu znaleźliśmy, mogłam tylko liczyć na to, że on też nie będzie nic pamiętał. Wiedziałam, że muszę się stamtąd jak najszybciej zbierać, ktoś nas mógł zobaczyć. Delikatnie, starając się nie obudzić Sykesa, wstałam z kanapy i trzymając się jej oparcia, udałam się do kuchni.Znalazłam w szafce szklankę i nalałam do niej wody, wypiłam chyba z 3 takie szklanki i uświadomiłam sobie, że muszę iść do toalety. Na moje nieszczęście z łazienki znajdującej się na dole ktoś urządził sobie sypialnię i zmuszona byłam wdrapać się na górę. Tam na szczęście nikt nie spał. Gdy załatwiłam swoje potrzeby i umyłam dłonie oraz twarz, spojrzałam w wiszące na ścianie lustro.
- Ja pier... jak ja wyglądam! - powiedziałam do siebie.
Wyglądałam tragicznie. Zeszłam na dół do kuchni, w której siedziała już Lauren.
- Jak się czujesz? - zapytała.
- Bywało lepiej - uśmiechnęłam się - Genialna impreza, Lauren. Świetnie się bawiłam.
- Pamiętasz coś? Ja nie jestem w stanie przypomnieć sobie początku.
Zaśmiałyśmy się obie a do pomieszczenia wszedł Muss.
- Hej dziewczynki ?
- Cześć Musi .
Chłopak doczłapał się do krzesła i usiadł na nim.
- Chcesz wodę ? - zapytałam.
- Czytasz w moich myślach.
Uśmiechnęłam się i podałam przyjacielowi butelkę wody. Oparłam się o blat obok niego. Odkręcił butelkę i pochłoną całą jej zawartość.
- Lauren, impreza była genialna. - powiedział kiedy skończył pić. - szkoda tylko, że nie pamiętam większości wieczoru.
- Czemu mnie to nie dziwi Mus ?

Po jakiś dwóch godzinach wszyscy już doszli do siebie i większość ludzi poszła do domu. Wraz z moją paczką postanowiliśmy zostać i pomóc Lauren trochę to ogarnąć. Nie tyle chciałam być miła co wolałam, nie spotkać się z rodzicami jeszcze przez kilka godzin. Tak mniej więcej wyglądał mój pierwszy dzień nowego roku. Wieczorem leżąc w łóżku doszłam do wniosku, że był to bardzo emocjonujący rok , tyle nowych rzeczy się wydarzyło. W życiu bym nie pomyślała, że w ciągu kilku miesięcy uda mi się spełnić tyle moich marzeń na raz: Londyn, szkoła, przyjaciele, konkurs... Taa konkurs co wiąże się z Nathanem.. nadal nie wiem co się wydarzyło w nocy, muszę z nim porozmawiać ale jeśli nic nie pamięta to tylko pogorszę sytuację, więc najpierw pogadam z dziewczynami ... Z takimi przemyśleniami odpłynęłam w krainę sennych marzeń.

 Rano obudził mnie przeraźliwy dźwięk budzika. Już odzwyczaiłam się od wstawania przed wchodem słońca. No cóż, czas wracać do szkolnego życia.
- Rozpoczynamy Nowy Rok. - powiedziałam do siebie.
Z trudem opuściłam cieplutkie łóżeczko i podeszłam do kona aby je odsłonić. Co prawda nic to nie dało, nie dość, że było ciemno, to jeszcze wszystko było przysłonięte gęstą mgłą i tylko łuna lamp ulicznych przebijała się przez nią. Westchnęłam i podeszłam do krzesła, na którym wisiały ciuchy przygotowane na dziś. Były to buty i sweterek kupione w Zakopanem i jakieś jeansy. Jak zwykle, ubrałam się, umalowałam, nie zjadłam śniadania a po drodze na przystanek spotkałam  Marg. Całą drogę do szkoły rozmawiałyśmy o Sylwestrze.
- Jejku, było genialnie. Ja chcę jeszcze raz!- zachwycała się moja przyjaciółka.
- Takk!! A jak tam twój Dan?
- Dan jest jest cudowny.- rozmarzyła się. - Muszę podziękować chłopakom, że go zabrali na imprezę. Ej laska, a Ty z kim balowałaś? Hym?
* Upss! Chyba wie więcej niż ja pamiętam* Może to dobra okazja żeby się czegoś dowiedzieć...
- Ze znajomymi: Kamilką, Lis,Musem, Jess i ...
- I?
* Chyba wie *
- ... jej bratem. - dokończyłam.
Spojrzałam na przyjaciółkę, jej twarz wyrażała tysiące emocji. Oczy miała jak piłeczki ping-pongowe. Po kilku długich sekundach znów zaczęła oddychać i odzyskała mowę.
- Ty tańczyłaś z tym playboyem !?- wykrztusiła ważąc dokładnie każde słowo.
- My tylko... tańczyliśmy.
- I...
*Skąd ona wie, że jest ciąg dalszy?* Wypuściłam resztki powietrza z płuc.
- I dalej już nie pamiętam, jak rano się obudziłam to spał obok na kanapie, po za tym ty też nie byłaś grzeczna. - wyrzuciłam z siebie jednym tchem.
- Ale on...ehh... już nie pamiętasz jak cię potraktował? Jak wtedy cierpiałaś? Teraz dajesz mu satysfakcję, że wygrał.
- Wiem. On ciągle traktuje mnie jak zwykłą szmatę. Ale byłam już pijana i myślałam, że jak raz z nim zatańczę to się odwali. - chyba dopiero teraz zaczynałam rozumieć co zrobiłam. Kompletna idiotka.
- I co odwalił się?
- Nie pamiętam...
-Brawo.
- Proszę tylko nie mów nic Mussowi, on się wścieknie.
-Okey. Nic mu nie powiem. Sama to zrobisz.
Spojrzałam na nią z rezygnacją. Tak czy inaczej Mus się dowie.
- Dobra ale jak już będę wiedziała co się dalej wydarzyło.
- Okey. - zamyśliła się - Swoją drogą to trochę dziwne, że zawsze bardziej boisz się reakcji Musa niż rodziców.
- No cóż...
Obie zaczęłyśmy się śmiać. Do długiej przerwy poprawił nam się już całkowicie humor. Jednak nadal nie miałam pojęcia co działo się na imprezie. Przez pierwsze lekcje starałam się przypomnieć sobie cokolwiek, jednak bezskutecznie. Podczas długiej przerwy, na stołówce byłyśmy pierwsze z Kamilą, postanowiłam skorzystać z okazji i zapytać czy może ona coś wie. Streściłam jej całą historię i modliłam się żeby opowiedziała mi ciąg dalszy. Przyjaciółka przyjęła tą informacje podobnie jak Margharet. Z tym, że ona wiedziała nieco więcej.
- Więc tak. Widziałam jak razem tańczyliście przez kilka piosenek. Nie wiedziałam czy mam do was iść ale stwierdziłam, że wiesz co robisz...
- No właśnie nie wiedziałam...
- No tak... Później usiedliście razem na kanapie i zaczęliście rozmawiać i żartować jak gdyby nigdy nic.
Podparłam głowę rękoma, bałam się co jeszcze od niej usłyszę.
- Poszłam tańczyć z koleżanką i straciłam was z pola widzenia. Dopiero rano z tobą rozmawiałam.
Przez kilka sekund milczałam przyswajając wiadomości. Nadal nie wiedziałam co jeszcze się wydarzyło. Chyba będę musiała zadzwonić do Jessici i poprosić ją, żeby pogadała z Nathanem.
- Dzięki skarbie. Bardzo mi pomogłaś.
- No ja nie wiem czy tak bardzo. Co teraz zrobisz?
- Będę liczyła na cud albo, że kosmici porwą Sykesa i raz na zawsze będę miała  spokój.
- Hymm... ja by, raczej liczyła na to pierwsze.
Chwilę później dołączyli do nas: Lisa, Mus, Marg i Luis. Mus był dziwnie cichy i zamyślony. Chyba Marg mu powiedziała. Posłałam dziewczynie znaczące spojrzenie, ta dyskretnie zaprzeczyła. Ocenami to mój przyjaciel by się nie przejmował, a gdyby myślał nad nowym układem tanecznym to skakał by po podłodze i wymyślając nowe kroki. Więc o co mu chodzi? W końcu usiadł obok mnie.
- Hej.
- Cześć Musi, co jest?
-Nic, nic. Chciałem się zapytać czy dalej potrzebujesz moich korepetycji ?
- Miałam cię o to prosić.- uśmiechnęłam się.
- To co może dzisiaj wpadnę do ciebie? Chyba, że masz inne plany.- rozluźnił się trochę.
-Nie, nie mam. Możesz wpadać.
- Świetnie, to jak zwykle o 18 ?
- Pasuje.

 Kolejną lekcją były zajęcia ze śpiewu, pierwsze z Sykesem dzisiejszego dnia. Przez całą lekcję spojrzał na mnie może ze trzy razy, cieszyłam się, że nie więcej. Po zajęciach Pani Simpsons poprosiła nas o pozostanie.
* Świetnie, konkurs, zapomniałam. *
- Słuchajcie, musimy się zabrać do pracy. Konkurs, co prawda, odbędzie się dopiero w kwietniu ale utwór już musimy zacząć przygotowywać. Postanowiłam, że spotkamy się jutro i wybierzemy piosenkę.
Przez cały czas kiedy mówiła, chodziła po sali teatralnie wymachując rękami, jak to miała w zwyczaju i prawie nie zwracała na nas uwagi. Tym razem dla odmiany Sykes lampił się na mnie jak na ósmy cud świata. *Chyba jednak coś tam pamięta.*
Kiedy nauczycielka skończyła i pozwoliła nam wyjść, szybko ruszyłam do wyjścia ale chłopak i tak mnie dogonił.
- Zaczekaj.
Złapał mnie za ramię aż przeszedł mnie prąd. Nie miałam już możliwości ucieczki i zatrzymałam się, odwróciłam a mój wzrok spotkał jego ciemnozielone oczy.
- Fajnie, że znów będziemy razem śpiewać - ciągle się uśmiechał, on ma humory jak baba w ciąży - Jak ci się podobała impreza sylwestrowa?
- No eemmm... fajnie było.
- Fajnie? Było genialnie. Po za tym super się z tobą tańczyło.
- Yy... dzięki.
- Myślałem, że dłużej będziesz się gniewać. - znowu jest zarozumiały.
- Ja się wcale nie gniewam.Obraziłeś mnie i potraktowałeś jak ostatnią... ehh nieważne. Nadal mi nie przeszło i w najbliższym czasie nie przejdzie.
- Tak? To czemu się ze mną bawiłaś i piłaś ze mną ?
* Cholera jasna, pamięta więcej niż ja! *
- Po pierwsze byłeś wstawiony a po drugie tylko tańczyliśmy!
- Czyżby? - poruszał brwiami, uśmiechnął się i odszedł wesołym krokiem zostawiając mnie samą na szkolnym korytarzu.


--------------------------------------------------------------------------
To już 20 rozdział ! ;DD 
Jeejku nie myślałam, że aż tyle mi się uda napisać i że będziecie czytać ;p 
Ocenę rozdziału pozostawiam Wam.
I przepraszam, że tak długo musieliście czekać.
Jak zwykle pomógł mi Eminem i jego nowa płyta ;DD
Jak wasze przygotowania do świąt ?
Pierniczki upieczone ? ;DD

Zapraszam do czytania i do następnego ! xd
Czytanie waszych opowiadań nadrobię w najbliższym czasie ; )

Wasza ENSay ! xx