poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 10 - Myślałaś, że tak łatwo wystraszyć Nathana Sykes'a?

W czwartek Mus wreszcie przyszedł do szkoły. Kiedy tylko go zobaczyłyśmy rzuciłyśmy się żeby go uściskać.
- Dobra dziewczyny, bo mnie udusicie.
- Tak bardzo się stęskniłyśmy. - mówiła Liss
- Ja też dziewczyny ale daj cie mi oddychać.
Wreszcie na lekcjach nie było nudno bo chłopak jak zwykle tryskał poczuciem humoru i wszystkich rozbrajał swoim śmiechem. Jejku jak ja za tym tęskniłam. Oczywiście już zaczął planować jakąś imprezę albo chociaż mały wypad na miasto. Zajęcia dziwnie szybko dzisiaj minęły. Po ostatniej lekcji z trudem pożegnałam się z nim, ponieważ miałam dziś próbę i nie mogłam wcześniej wrócić do domu.
Lubię chodzić na te próby no ale tym razem wolałam wrócić do domu. Kiedy już się oderwałam od przytulającego mnie przyjaciela zauważyłam, że pod ścianą stoi Nath i nam się przygląda z ironicznym uśmieszkiem na twarzy.
- Widzę, że odzyskałaś swojego... ochroniarza i nie muszę już za tobą łazić. - żartował.
- Daj spokój Sykes, nikt ci nie kazał, sam się do mnie przyczepiłeś. - odparowałam.
Chłopak podszedł do nas.
- Pozwolisz, że porwę koleżankę na próbę?
- Jasnee..
Pokręciłam głową.
- Cześć Mus. Do jutra.- uśmiechnęłam się, czemu akurat dziś musi być ta próba.
- Do jutra Nathalie! - puścił do mnie perskie oko, uśmiechnął się i po chwili jego brązowe loki zniknęły za zakrętem korytarza.
Zaśmiałam się, przecież już dawno nauczyli się poprawnie wypowiadać moje imię.
- Nathalie? - zapytał zdziwiony Nath.
- Na początku nie umiał wypowiedzieć mojego imienia a teraz robi to specjalnie. - wytłumaczyłam.
- Aha. Ok.
Ruszyliśmy korytarzem w kierunku mojej szafki.
- A zapomniałbym, Pani Simpsons powiedziała, że dziś nie może zostać na próbie i  mamy sami ją przeprowadzić. Tylko, że nie zostawiła mi płyty z podkładem i musimy sami zagrać. Masz gitarę?
- A jak myślisz co wlokę ze sobą cały dzień na plecach w tym futerale? - zapytałam z ironią.
Czy on jest ślepy czy jak? Gitara przecież nie jest taka mała. Z kim ja muszę pracować?
Byliśmy już przy mojej szafce.
- Ahh... nie zwróciłem uwagi..- zmieszał się.
Przewróciłam oczami i wyciągnęłam nuty z szafki a na ich miejsce powędrowały książki od chemii. Zamknęłam szafkę.
- Yyy.. no to musimy iść do głównej auli bo tylko tam jest pianino.
- Ok.
Weszliśmy do ogromnej sali od wejścia aż do samej sceny znajdowały się rzędy krzeseł, zmieściło by się tu spokojnie z 2000 ludzi jak nie więcej.Byłam tu tylko raz przy okazji jakiegoś apelu. Kiedy stanęłam na tej wielkiej scenie zwątpiłam w siebie. To nie jest to samo co prowizoryczna scena w niewielkiej klasie muzycznej. Szczerze to przestraszyłam się, że nie dam rady przed tak wielką publicznością. Nadal miałam gitarę schowaną w futerale. Rozglądałam się  niepewnie po scenie, była ogromna a ja taka mała w porównaniu z nią. Starałam wyobrazić sobie siebie stojącą na jej środku z mikrofonem a przede mną tłum ludzi czekających aż zacznę śpiewać. To było dla mnie przerażające! Tak bardzo tego pragnęłam i jednocześnie tak bardzo bałam. Z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka, którego do tej pory nie zauważałam. Stał przy  pianinie.
- Co robi wrażenie, nie? - uniósł głowę do góry udając, że zachwyca się sceną.
- I to jakie.
- Nie mów, że się boisz? -  stał już teraz koło mnie.
- N nie. - głos mi zadrżał.
- Hehe właśnie widzę. - zaśmiał się -  nie bój się damy radę, przecież będę z tobą.
- Tym bardziej się boję. - rzuciłam wyciągając gitarę.
Usłyszałam tylko jego śmiech , po chwili postawił mi krzesło niedaleko pianina. Usiadłam na nim, chłopak zaczął grać pierwsze dźwięki Just Give Me a Reason. Szybko podchwyciłam melodie i zaczęłam grać na gitarze. Akustyczna wersja jakoś bardziej mi się spodobała, może to dlatego, że nie musiałbym wtedy patrzeć cały czas na publiczność, tylko skupić się na graniu. Po godzinie próby zrobiliśmy sobie przerwę. Odłożyłam gitarę do futerału.
- No całkiem fajnie nam to wyszło. Może następne próby będziemy robić tutaj?
- Masz rację lepiej się tu przygotowywać, i tak boję się, że nie dam rady... - po cholerę ja mu to mówię!
Chłopak przewrócił oczami i gestem kazał usiąść obok siebie. Posłuchałam go i po chwil siedzieliśmy obok siebie.
- Nie masz się czego bać mała...
Uniosłam jedną brew, jeszcze się nie nauczył, że nie lubię jak się tak do mnie zwraca?
- Ok, sorry. Wyjdziemy na scenę i po prostu to zaśpiewamy nie musisz nawet patrzeć na ludzi. Dasz rade zobaczysz. - uśmiechnął się promiennie i objął mnie ramieniem.
Patrzyłam w jego zielonkawe o czy, mówił szczerze, chciał mnie pocieszyć. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, zawsze tak mam kiedy mam mieszane uczucia. Nathan nic nie mówił tylko wpatrywał się we mnie. Siedzieliśmy tak dobrych kilka minut. Chłopak zabrał rękę i zaczął grać coś na pianinie. Nadal się na niego gapiłam. Kiedy zaczynał grać zamieniał się w kogoś innego, kogoś kto kocha muzykę i całkowicie się w niej zatraca. W jego oczach było widać pasje i całkowite oddanie się muzyce oraz to ile sprawia mu to radości. Uśmiechał się delikatnie. Przeniosłam wzrok na klawiaturę instrumentu. Chłopak sprawnie przesuwał palcami po białych i czarnych klawiszach. Nie potrafiłam zrozumieć tego jak można nauczyć się na tym grać, kiedyś próbowałam i...szkoda gadać. Nagle chłopak zaczął śpiewać nieznaną mi piosenkę. Słuchałam go jak zaczarowana, była to wolna piosenka o nieodwzajemnionej miłości. Jego głos rozbrzmiewał w całej sali i odbijał się echem. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, byłam jak zahipnotyzowana. Chłopak śpiewał właśnie ostatni wers utworu i po chwili skończył grać. Oderwał dłonie od klawiszy i spojrzał na mnie. Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Co masz taką minę? - zaśmiał się.
Nie zdawałam sobie do tej pory jak dziwacznie muszę wyglądać.
- Kurde.. to było -szukałam odpowiedniego słowa - .. genialne. Nigdy nie ogarnę pianina ani nic podobnego.
-Hahaha. To nic trudnego. Pokażę ci.
Zaczął przyciskać klawisze w różnej kolejności.
- Teraz ty.
Uniosłam brwi. Czy on sobie ze mnie żartuje? Nawet nie zapamiętałam, który klawisz był pierwszy.
- Pogięło cie?
Tylko się zaśmiał. Jeszcze kilka razy pokazał mi kolejność w jakiej naciskał klawisze. Po kilku próbach coś tam mi wychodziło ale i tak nie przekonał mnie do tego instrumentu.
Po skończonej próbie wróciłam do domu.

 Do konkursu było coraz mniej czasu a dni coraz szybciej mi mijały. Nawet nie spostrzegłam się, ze to już czwartek a konkurs był przecież w poniedziałek, jutro ostatnia próba! Na szczęście już przywykłam do tej ogromnej auli, byłam w tyle dobrej sytuacji, że w tym roku konkurs odbywał się właśnie w naszej szkole i byłam " u siebie".
Wracając z Nathanem autobusem do domu rozmawialiśmy właśnie o konkursie.
- No mówię ci, że nie masz się czego bać.- zapewniał mnie chłopak.
- Ale ja się wcale nie boję Nath! Dopiero godzinę przed wyjściem na scenę dostanę palpitacji serca i żołądek będzie mi się zwijał ze strachu.
- Hahaha, uwierz mi dasz radę. Wierzę w ciebie. - uśmiechnął się a ja nagle poczułam się pewniej - Też mam zawszę tremę, przed pierwszym występem myślałem, że nie dam rady wejść na scenę ale dostałem kopniaka  w tyłek od Jess i poszło jak z płatka. Nawet nie wiedziałem kiedy skończyłem.
- Hehe, Dzięki bardzo mi pomogłeś.
- Wiesz zawszę mogę poprosić Jess...
- Nie dzięki mam Kubę.
Zaśmialiśmy się oboje. Na chwile zapadła cisza, którą przerwał Nathan.
- W sobotę robię taką małą domówkę. Możesz czuć się zaproszona. - patrzył na mnie niepewnie.
- Już ja widzę tą " małą domówkę". - zaśmiałam się.
- Oj daj spokój. Musimy się odstresować przed występem. - uśmiechnął się łobuzersko. - Przychodzicie w piątek do nas więc zostałabyś na noc a w niedzielę bym cię odwiózł do domu. No nie daj się prosić. - zamrugał powiekami i wydął usta. Wyglądał zabawnie słodko.
Zaśmiałam się.
- No dobra niech ci będzie.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - uśmiechnął się szeroko. - Powiem Jess, żeby przygotowała ci kanapę do spania... no chyba, że wolisz spać w moim pokoju....
Spojrzałam na niego wilkiem. Co on mi sugeruje?
- Kanapa Jess mi wystarczy.
- Szkoda. - spochmurniał - No może będzie tak dobra i wpuści cię na łóżko.
Cały Sykes. Może ta impreza to dobry pomysł, wyluzuję trochę przed konkursem i odpocznę od prób. Z drugiej strony wolałabym być w pełni skupiona na konkursie i idealnie przygotowana ale w końcu robiłam to przez cały miesiąc więc chyba mogę oderwać się od tego na jeden wieczór.
 W piątek przyjechałam do domu Sykes'ów zapakowana w niewielką torbę. Drzwi otworzyła nam uśmiechnięta Jessica i od razu pobiegłyśmy do jej pokoju a za nami wszedł jej brat. Brunet usiadł wygodnie na kanapie i przyglądał się nam.
- Super, że zostajesz na noc. Będzie ekstra i jeszcze ta impreza, którą kochany Nathan organizuje- szczebiotała podekscytowana Jess.
- Czekaj, czekaj... -usiadłam na krześle - " kochany Nathan " ? - uniosłam brwi ze zdziwienia.
Chłopak się tylko zaśmiał a dziewczyna posmutniała.
- Nie chciał, żebym była w domu podczas imprezy ale jakoś go ubłagałam.
- Ehhhh -westchnął chłopak - zaszantażowała mnie i tyle.
Dziewczyna uśmiechnęła się chytrze.
- A spróbuj się odezwać to wyrzucę cię z domu na całą noc! My będziemy się bawić a ty co najwyżej przez okno sobie popatrzysz!
- Dobra już dobra.
 Planowałyśmy z Jess babski wieczór ale pewien denerwujący brunet nam nieco przeszkodził. I zamiast plotkować i robić manicure oraz szykować ciuchy na jutrzejsza imprezę oglądaliśmy jakiś horror. Biedaczek myślał, że nie będziemy mogły zasnąć a tym czasem to on bał się do pokoju wracać. A jak już sobie wreszcie poszedł to było za późno na manicure i te inne pierdoły.
Ale postanowiłyśmy odwdzięczyć się pięknym za nadobne i ok. 3:00 nad ranem odwiedziłyśmy go. Jess po cichutku uchyliła drzwi i wślizgnęłyśmy się do jego pokoju, mało co nie przewróciłabym się o stertę ciuchów, jeszcze bym wszystko zepsuła. Podeszłyśmy do słodko śpiącego chłopaka Jess nachyliła się nach uchem brata i zacytowała ducha z horroru zmieniając przy tym głos na końcu wydała z siebie przeraźliwy dźwięk coś na kształt śmiechu.
 W filmie właśnie w tym momencie ofiara zaczęła przeraźliwie krzyczeć a siedzący obok nas Nath zawtórował mu. Za to my pękałyśmy ze śmiechu.
 Dziewczyna zachowała powagę, swoją drogą niezła z niej aktorka. Ja za to przedreptywałam w miejscu i przygryzałam wargi żeby się nie roześmiać na głos. Chłopak otworzył szeroko oczy i zesztywniał z przerażenia. Chciał chyba coś powiedzieć bo otworzył usta, teraz była moja kolej na odegranie swojej roli. Zanim chłopak zorientował się co jest grane pociągnęłam go za nogę i z hukiem spadł na podłogę. Jess zapaliła światło i wybuchnęłyśmy śmiechem widząc zdezorientowanego Nathana zbierającego się z podłogi. Chyba już się obudził.
-  Wyyy! - warknął a nas już nie było w pokoju.
Dogonił nas, moja przyjaciółka otwierała już drzwi do jej sypialni ale chłopak zdążył złapać mnie w talii i pociągnąć za sobą z powrotem do pokoju.
- Co wy sobie myślałyście? Że tak łatwo wystraszyć Nathana Sykes'a? - powiedział z udawaną powagą popychając mnie na łóżko.
- W sumie to tak, na filmie darłeś się jak baba. - wstałam, żeby wyjść z pokoju ale złapał mnie i przerzucił przez ramię tak jak podczas naszego spaceru.
- No teraz to się doigrałaś!
 Ups! Chyba przesadziłam.
Po chwili poczułam, że zrzuca mnie na łóżko, z którego kilka minut temu "spadł". Usiadł tak abym nie mogła mu się wymknąć i zaczął mnie łaskotać a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu i wierciłam się próbując powstrzymać wszechobecne dłonie chłopaka.
- Przestań Sykes! - wydarłam się w końcu.
- Chyba sobie żartujesz dziewczynko?! Po tym co mi zrobiłyście?
- Sam spadłeś z tego łóżka.
 Przestał mnie maltretować ale wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- SAM? No to teraz sobie nieźle nagrabiłaś koleżanko.
Dziewczynko, koleżanko ? Co on mi w rodzinie, żeby tak do mnie mówić?
I znów zaczął mnie molestować. Gdyby nie Jess to chyba by mnie tam wykończył.

---------------------------------------------------------------------------
Ani trochę nie podoba mi się ten rozdział ;/ W następnym bardziej się postaram.

No cóż dziś zaczęła się szkoła, myślałam że będzie gorzej ale jak na razie nie narzekam zobaczymy co będzie dalej ; )

3 komentarze:

  1. hahaha dobre !!! Płakać przy horrorze , jak dziewczynka i jeszcze biedną duszyczkę tak "molestować" ... nie no super rozdział... pozdrawiam i weny życzę !

    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha
    AKcje były boskie :)
    Uśmiałam się przy nich ile wlezie :)
    A co do szkoły, to widzę że jako pierwsza osoba masz do tego dobre podejscie :)
    I tak trzymać :)

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu Mus wrócił do szkoły;)) Fajnie;p Cieszę się;p
    hehe;p Sykes był boski w tym rozdziale;p
    Najpierw ta gra na pianinie a później jeszcze ta akcja z łaskotaniem;p hehe;p cudne;p
    Czekam na next;p
    Weny<3;p

    OdpowiedzUsuń