niedziela, 29 września 2013

Rozdział 14 - Jestem dużą dziewczynką i umiem sobie radzić z takimi jak on!

 Wieczór z Państwem Sykes nie był najgorszy, cały czas rozmawiałam z Jess chciała koniecznie dowiedzieć się co wydarzyło się tej nocy u nich w domu ale nie potrafiłam jej powiedzieć. Wiedziałam też, że jeśli jej powiem to od razu zrobi bratu mega aferę i wszyscy się o tym dowiedzą. Po jakimś czasie przestała pytać ale wiedziałam, że nie odpuści, fatalnie się z tym czułam, postanowiłam że powiem jej kiedyś co się wydarzyło jeśli Nath pierwszy tego nie zrobi.
 Kolejnego dnia wstałam o dziwo wypoczęta i zadowolona, spojrzałam na zegarek - miałam jeszcze trochę czasu. Ubrałam się i po skończonej porannej toalecie włączyłam komputer, mama jeszcze spała więc nie muszę jeść śniadania, swoją drogą ostatnio przesadziłam  zjedzeniem. Przez ten cały konkurs i pobyt Musa w szpitalu całkiem zaniedbałam moją dietę.
 Strona główna Facebooka już widniała przede mną na monitorze a na samej górze po lewej stronie widniały 2 czerwone punkciki z większą niż zwykle białą cyferką. Zabrałam się za odczytywanie wiadomości. No tak Patka musiała się wszystkim pochwalić o moim sukcesie i mnóstwo ludzi z Polski gratulowało mi. Nawet ludzie z którymi nie żyłam w zgodzie - to było dziwne ale bardzo miłe. Było też kilka wiadomości od ludzi ze szkoły. Odpisałam na wszystkie i postanowiłam jeszcze wrzucić zdjęcie mojej nagrody, Patka powiedziała by pewnie coś w stylu  "A co tam chwal się! ". Jak mi jej strasznie brakuje. Muszę ją odwiedzić w święta po prostu muszę!
Spojrzałam na zegarek była już 7:10 więc za chwilę mam autobus, wyłączyłam  laptop i rozplątując słuchawki pobiegłam na dół, założyłam buty i już byłam w drodze na przystanek. Marg przyszła chwilę po mnie i na " Dzień dobry " rzuciła mi się na szyję.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! - krzyczała mi do ucha - Moja gwiazda !
- Hej bo ogłuchnę! - odsunęłam ją delikatnie od siebie - I żadna ze mnie "gwiazda" .
- Oj no nie bądź taka skromna. - uśmiechnęła się szeroko.
 Na lekcji śpiewu oczywiście Pani Simpsons musiała się pochwalić całej grupie naszym osiągnięciem. Większość grupy szczerze się cieszyła a inni patrzyli z zazdrością i wręcz z nienawiścią. No cóż najwidoczniej nie wiedzą ile pracy i wysiłku w to włożyliśmy i że na prawdę ciężko było tego dokonać. Ale nie będę się takimi ludźmi przejmować.
 Po lekcjach nie musiałam iść na próbę czyli popołudnie wolne. Mus zaproponował aby uczcić moje zwycięstwo i zaprosił nas na pizzę. Bosko Muss - pomyślałam - jak ja mam przy was schudnąć ? Zgodziłam się, nie chciałam im zrobić przykrości i wiedziałam co by powiedzieli słysząc moją wymówkę. " głupia jesteś? przecież jesteś idealnie chuda " czy coś w tym stylu, ale to było ich zdanie.
 Czekaliśmy  pod szkołą na Liss bo miała jeszcze jedna lekcję.
- No to do jakiej pizzerii idziemy? - pytała Kamila.
- Może do Camaro ?- zaproponowała Marg.
- Albo do tej  nowej w centrum? - podrzuciłam pomysł.
- Myślałem, że pójdziemy do tej co zwykle. - posmutniał Musii - chciałem uczcić to w naszym ulubionym miejscu.
- Ulubionych miejsc mamy pełno Mussi. Ale masz rację będzie tak klimatycznie. - rozmarzyła się Kamila.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Klimatycznie... hahah.. Kamila jak ty coś powiesz. hahaha. - zwijała się ze śmiechu Marg.
- Dobra dajcie już spokój. - udała nadąsaną.
Zabrzęczał dzwonek szkolny kończący ostatnią lekcję.
- Zaraz przyjdzie Liss więc zdecydujmy się co do tej pizzerii. - powiedziałam.
- No jak to która? Klimatyczna! - zaśmiał się chłopak.
Znów zaczęliśmy się śmiać a Kamila teatralnie przewróciła oczami.
Nagle siedzący na murku przede mną Muss i Margharet ucichli i przybrali zmieszany a nawet odrobinę wrogi wyraz twarzy. Stałam tyłem do głównego wejścia do budynku szkoły, domyśliłam się że ktoś idzie w naszą stronę ale gdyby była to Liss to zareagowaliby zupełnie inaczej. Pierwsza odwróciła się Kamila i  gwałtownie chwyciła mnie za ramię. Powoli odwróciłam się o 180 stopni. Za moimi plecami stał nie kto inny jak Nathan Sykes. Zaczęłam żałować tego, że odwracam się z ciekawości żeby zobaczyć kto tam stoi. Zmierzyłam chłopaka wzrokiem i zatrzymałam się na dłuższą chwilę na jego twarzy, był zakłopotany i nawet odrobinę zdenerwowany. Przyjaciółka puściła moje ramie i teraz splotła nasze dłonie ściskając moją mocno. Chciałam się odwrócić i udawać, że go nie widzę ale gdy tylko przewidział mój ruch załapał mnie z nadgarstek drugiej ręki.
- Natalia...
- Puść mnie. - warknęłam.
- Możemy porozmawiać... proszę. - szeptał.
Moi przyjaciele wstrzymali oddech ale czułam, że są gotowi zareagować kiedy będę potrzebowała pomocy. Kamila nadal ściskała moją dłoń a ja mierzyłam Sykesa wzrokiem, pod wpływem jego ciemno zielonych oczu uległam.
- Okey. - odwróciłam się do przyjaciół, nie zauważyłam kiedy dołączyła do nas Lisa - poczekajcie na mnie chwilkę, dobrze?
Przyjaciele wymienili ostrzegawcze spojrzenia, w końcu najspokojniejsza Lisa zabrała głos
- Dobrze skarbie czekamy przed wejściem na dziedziniec.
Kamila niechętnie puściła moją dłoń a ja uśmiechnęłam się do niej blado. Dziewczyny chwyciły zdenerwowanego Musa za ręce i pociągnęły w stronę głównej bramy. Chłopak patrzył niewidzącym wzrokiem, było widać że jest cholerne wściekły na Natha.
 Kiedy poszli odwróciłam się do chłopaka.
- Czego chcesz?
- Porozmawiać chciałem.
- O czym?
- Wiesz o czym... - zawahał się - o tej imprezie.
- A o czym konkretniej chcesz rozmawiać?
Zasępił się.
- Możemy się przejść? - spojrzał na mnie.
- Jestem umówiona z przyjaciółmi.
- Ach tak...to ... to może jutro po szkole ... zgodziłabyś się ze mną porozmawiać?
Nie miałam najmniejszej ochoty spędzić z nim ani minuty a co dopiero całego popołudnia. Z drugiej strony chciałam to zakończyć i żeby się już ode mnie odwalił.
Nath nadal wpatrywał się we mnie wyczekująco.
- Okey. Jutro po szkole możemy pogadać, mam tylko nadzieję, że to coś ważnego bo...
- Tak to jest dla mnie bardzo ważne. - ożywił się nagle. - To może w parku...
- Tak po szkole w parku.
Otworzył usta żeby jeszcze coś powiedzieć ale odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku bramy gdzie stali moi przyjaciele.
 Siedzieliśmy już w naszej ulubionej pizzerii. Mus już się odrobinę rozluźnił a ja chciałam zapomnieć o NIM. Jednak atmosfera była nadal napięta. Wiedziałam, że muszę ja rozluźnić.
- Ca macie takie miny? - spojrzeli na mnie jak na wariata. - Wyluzujcie, Sykes chciał tylko pogadać i nic mi nie zrobił. Muss? - zerknęłam na chłopaka.
- No ale jak możesz tak po porostu z nim gadać po tym wszystkim? Nie rozumiem tego.
- To nie jest tak Muss. On chciał to wszystko wyjaśnić a ja zgodziłam się z nim jutro spotkać i porozmawiać nic poza tym.
Mój przyjaciel wydał się jeszcze bardziej zaszokowany.
- Że co?!
- Muszę to wyjaśnić, nawet nie wiesz jak bardzo nie daje mi spokoju ta sprawa.
- Ale ... - zaczęła Marg.
- Nie martwcie się załatwię z nim co trzeba i nie będziemy na pewno z powrotem przyjaciółmi. Nie przejmujcie się mną jestem dużą dziewczynką i umiem sobie radzić z takimi jak on.
Chyba ich trochę uspokoiłam ale popołudnie nie było tak przyjemny jak planowaliśmy.
 Kiedy wróciłam do domu nic nie zjadłam tylko poszłam prosto na górę tradycyjnie włączyłam muzykę i zabrałam się za zadania domowe. Nie było ich dużo i szybko się z nimi uporałam. Zaczęłam sobie szukać kolejnego zajęcia żeby tylko nie myśleć o dzisiejszej rozmowie z Nathanem i o jutrzejszym spotkaniu ale byłam zbyt zmęczona na cokolwiek. Wyciągnęłam z pod łóżka piżamę i poszłam się wykąpać, pod prysznicem woda spływała strumieniami po moim ciele a ja pozwoliłam  myślą wyjść z ukrycia i opętać moja głowę. Wyszłam stamtąd dopiero kiedy skończyła się ciepła woda i osuszywszy ciało i ubrawszy się w piżamą powlokłam się głodna do łóżka. Tam emocje opętały całe moje ciało i tak zasnęłam ze słuchawkami w uszach.
 Kiedy zabrzmiał dzwonek oznajmujący koniec ostatniej lekcji moje serce gwałtownie przyśpieszyło a nogi w oporem stawiały kolejne kroki. W towarzystwie nieco zdenerwowanego Musa dotarłam do szafki gdzie mechanicznymi ruchami odłożyłam nie potrzebne książki. Niestety do parku musiałam dojść już sama. Znalazłam ławkę, która była w miarę widocznym miejscu żeby ON nie musiał mnie szukać, chociaż wolałabym schować się w najciemniejszym zakątku tego parku. Byłam tak otępiała, że nie potrafiłam dostrzec piękna tego miejsca, łysych drzew i ostatnich liści które gdzieś jeszcze błądziły po ścieżkach. Wydawało się, że lada moment spadnie śnieg, chociaż tutaj to było mało prawdopodobne. Siedząc tak i gapiąc się w przestrzeń nie dostrzegłam idącego w moim kierunku Nathana.
- Hej... - przywitał się.
- Cześć. 
- To emm.... tego .. mogę usiąść.
Odsunęłam torbę robiąc mu miejsce obok ale tak aby torba oddzielała nas od siebie.
- Dzięki.- przyglądał mi się przez chwilę. - Chciałem wyjaśnić to co wydarzyło się u mnie na imprezie.
Patrzyłam na niego czekając na ciąg dalszy. Chłopak zrozumiawszy, że nic nie powiem zaczął ponownie
- Nie chciałem, żeby tak to wyglądało. Byłem wtedy pijany ale wiem, że to mnie nie usprawiedliwia. Już od pewnego czasu...- urwał, myśląc nad czymś intensywnie - chciałem to zrobić ... chciałem się do ciebie w pewien sposób zbliżyć - przyglądał mi się wyczekując mojej reakcji ale moja twarz nadal nie wyrażała żadnych uczyć w przeciwieństwie do tego co się działo wewnątrz - Wtedy na imprezie - ciągnął dalej - nadarzyła się taka okazja ale byłem zbyt pijany żeby to dobrze rozegrać - westchnął - powinienem cię " poczarować ", zaprosić do tańca, przytulić i przede wszystkim zapytać o zgodę ale ... to .. to uczucie było ode mnie silniejsze, kiedy ty byłaś tak blisko nie potrafiłem się powstrzymać. - mówiąc to cały czas wpatrywał się w swoje dłonie i nerwowo bawił się palcami.- i jeszcze ty odwzajemniłaś tak nieśmiało mój pocałunek... kurcze nawet nie masz pojęcia jak się wtedy czułem ...
- Pewnie tak jak z każdą zaliczona laską! - wypaliłam, nie mogłam się już dłużej powstrzymać.
Nie słyszałam jeszcze żeby jakiś chłopak w taki sposób mówił o swoich uczuciach... ale to nie zmieniało faktu, że jestem na niego wściekła. Nie mogłam już dłużej tego wysłuchiwać.
Spojrzał na mnie, tym razem z moich oczu mógł wyczytać wszystkie moje uczucia, gniew, smutek, rozpacz ...
- To nie tak...
- Słuchaj! Wykorzystałeś mnie, od początku to planowałeś, teraz wreszcie się przyznałeś do tego! Nawet nie wiesz jak bardzo mnie zraniłeś, nie masz o tym najmniejszego pojęcia!
Powstrzymałam łzy napływające mi do oczu.
-Nathali...
- Nie nazywaj mnie tak! - wstałam z ławki, odetchnęłam głęboko żeby się uspokoić - posłuchaj, nie chcę się z tobą widywać, już nigdy nie będziemy przyjaciółmi, nikt jeszcze mnie nie potraktował tak jak ty, chcę ograniczyć nasze kontakty do minimum czyli do konkursu i nic poza tym. - wyznałam ze spokojem.
- No jeszcze piątkowe wieczory...
- ...które znów będę przeklinać w duchu. - dokończyłam.
Chciałam już uciec od niego i iść się wypłakać ale chłopak chwycił mnie za ramie i przyciągnął do siebie. Spojrzał mi prosto w oczy i chwycił za drugie ramie. Zaczęłam mu się wyszarpywać ale on tylko wzmocnił uścisk.
- Chcę tylko wiedzieć jedną rzecz. -  ciągle wpatrywał się w moje oczy.
- Mianowicie?
- Skoro jesteś na mnie taka wściekła za to co się wydarzyło to czemu wtedy odwzajemniłaś pocałunek?
Tym pytaniem zbił mnie z pantałyku, sama chciałabym znać na nie odpowiedź, nie miałam zielonego pojęcia dlaczego to zrobiłam. Chłopak czekał na odpowiedź wiec postanowiłam zwalić wszystko na nadmiar alkoholu.
- Wypiłam za dużo. Sam dobrze wiesz co się dzieje jak się jest pijanym. Robi się rzeczy których normalnie by się nie zrobiło.
- Tak -  uśmiechnął się tak jak nienawidziłam tego najbardziej - i rzeczy, na które nie ma się odwagi na trzeźwo.
- Ohh, puść mnie!
- Nie do puki nie poznam odpowiedzi na moje pytanie.
- Szczerze to nie wiem czemu to zrobiłam! Taka odpowiedź cię satysfakcjonuje?
- Nie do końca ale ...- nie przestawał się we mnie wpatrywać z tym durnym uśmieszkiem na ustach.
Rozluźnił uścisk na moich ramionach - jak nic będę miała siniaki - a jego dłonie powędrowały na moją talię. Byłam tak sparaliżowana jak tamtego wieczoru.
-... ale możemy się przekonać dlaczego. - dokończył.
Jego oczy przez chwilę wydawały się jakby prosił o pozwolenie ale szybko zmieniły swój wyraz na pożądanie. Dłonie chłopaka sprawnym ruchem znalazły się na moim tyłku a jego usta minimetr od moich, czułam jego oddech na swojej twarzy przez chwilę było to nawet odrobinę podniecające ale szybko oprzytomniałam i zanim jego usta musnęły moje uderzyłam go wolna ręką z całej siły w twarz. Chłopak gwałtownie się ode mnie odsunął i kiedy ponownie na niego spojrzałam zwinięty w pół trzymał obie dłonie na lewym poliku.
- Teraz to już grubo przesadziłeś Sykes!
Złapałam za pasek mojej torby i pobiegłam wgłąb parku nie zwracając uwagi na przyglądających mi się ludzi i łzy spływające po moich policzkach.




-----------------------------------------------------------------------------------
 Niedzielne popołudnie zamiast na naukę poświęciłam na pisanie tego oto rozdziału ;D
Wydaje mi się on dość ciekawy no ale ocena należy już do was. xd
Co do tego oceniania,
zauważyłam coraz mniejszą liczbę komentarzy przez co nie znam waszych opinii na temat rozdziałów.
Jeśli pod tym rozdziałem nie będzie chociaż kilku komentarzy to jest mój ostatni rozdział.
Przykro mi to pisać ale po co mam tworzyć nowe rozdziały skoro nikt ich nie czyta?
Ten blog sprawia mi wiele przyjemności ale jeśli nie mam dla kogo go prowadzić to poprzestanę na samym początku tej historii, może niektóre rozdziały są smętne i nudne ale bez nich dalszy ciąg
wydarzeń nie miałby sensu.
Mam naprawdę wiele ciekawych pomysłów na to opowiadanie i  chciałabym je opublikować.
Dziękuję tym, którzy czytają ;3
Chcę poznać zdanie moich czytelników, wasze opinie nie tylko mnie dopingują i
sprawiają, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech ale też podsuwają pomysły na nowe rozdziały.  ;D

5 komentarzy:

  1. Na wstępie mówię : Przepraszam że nie komentowałam ale nieraz czytam rozdziały na telefonie a tam nie mogę komać :c Wybaczysz prawda ? *puppy eyes*
    No cóż rozdział według mnie jest świetny :)
    Moim zdaniem Muss i Natalia powinni być razem ^^
    Sykes zachował się jak ostatni palant -.-
    Weny życzę i czekam na nexta :) xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również na wstępie powiem , że nadal kocham twojego blog :* Długo nie komentowałam bo byłam w szpitalu , ale teraz jest wszystko okey , więc jestem !
    Moim malutkim zdaniem Nathan zachował się brzydko w stosunku do dziewczyny i mam nadzieję , że żałuje -_- . A to z kim ma być Natalii to nie wiem ?!
    Weny życzę i czekam na nexta :P xx

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu zmotywowałam się do przeczytania tego opowiadania od deski do deski xd
    Musze stwierdzić, że piszesz dobrze. Popełniasz jeszcze wiele błędów, ale tylko ortograficznych. Jeśli popracujesz nad tym będzie SUPER.
    Ale dobra nie będę katować cię tylko uwagami.
    Jest Muss, jest Kamila, jest Lisa, jest Margharet, ale gdzie podział się Luis? O.o
    Nathan, hmm... Rozumiem w pełni Natalie, też bym mu nie ufała i plan byłby doskonały. O ludu, mógł się nawet udać. Ale czy Nathan mia takie intencje? Nie sądzę, ponieważ nie zabiegałby o Nat :// ale to zrozumiałe. Zraniona duma kobiety to najgorsze co może odczuć facet. Wtedy wściekła kobieta jest gorsza od dzikiego zwierzaka.
    Myślę też, że Nath troszeczkę zachował się po chamsku próbując ją ponownie pocałować, choć wyraźnie dała mu do zrozumienia, że nie chce mieć z nim do czynienia. Ale nie. Sykes jest nie rozumny :((
    Myślę, że on jest w niej zauroczony i robi wszystko by tylko się do niej zbliżyć, choć czy ja wiem? Może chodzi o coś innego. No zobaczymy.
    Mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko i jeśli narzekasz na komentarze mogę dodać ich milion byłabyś dodała kontynuację :)
    Weny i zapraszam do siebie <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz i nie przestwaja!!;p
    Bardzo mi się podobał ten rozdział;;p
    Świetny tytuł;p
    Nathan kochanie weź się chłopie ogarnij, bo ja Ci w tym pomogę!!;p
    Już czytam dalej;p Bo mnie wciągnęło;p

    OdpowiedzUsuń