sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 17 - Best Friends

 Byłam w parku, nagle do mnie podszedł. Uśmiechał się zawadiacko i tak uroczo, jak ten uśmiech mógł mi się wcześniej nie podobać? Czułam, że wszystko mogę mu wybaczyć. Tak właściwie co mam mu wybaczać? nic przecież się nie wydarzyło. Podszedł bliżej, czułam zapach jego perfum, ten uroczy zapach jego perfum... Za blisko. Sytuacja odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni. Przyciągnął mnie do siebie  a jego dłonie z moich bioder zjechały na pośladki. Uciekałam, zaczęłam krzyczeć i... otworzyłam oczy? Zamrugałam kilkakrotnie zagubiona i zdezorientowana, rozejrzałam się ... tak spałam, siedziałam właśnie w pociągu podążającym do tego cholernego Bukowa.
- Wszystko w porządku, córciu?
- Tak mamo, tylko coś mi się śniło.
- Coś niepokojącego? Za dużo horrorów wczoraj oglądałyście z Izą.
- Tak, tak na pewno masz rację. Daleko jeszcze?
- Za godzinę powinniśmy być na miejscu.
- Aha.
- Tak właściwie to gdzie się zatrzymamy, nasz dom jest już przecież wynajęty.
- U mojej przyjaciółki Ewy, wiesz która to.
Nie miałam ochoty już spać po tym moim dziwnym śnie. Wyjęłam z torby słuchawki i włączyłam muzykę. Patrzyłam przez okno, oczywiście było biało i nowe płatki śniegu spadały na ziemię wpatrzona w nie zaczęłam wspominać święta i tęsknić za rodzinką. Nie wiem kiedy znów ich zobaczę i kiedy znów będę w górach. Jeszcze dwa dni temu panował tam uroczy świąteczny nastrój siedzieliśmy przy wigilijnym stole i śpiewaliśmy kolędy i patrzyliśmy w ogień palący się w kominku. Później wszyscy otworzyli swoje paczki i cieszyli się z prezentów. W mojej paczce znalazłam książkę - horror tradycyjnie - cieplusie, wełniane, słodkie rękawiczki i tablet. Nie miałam problemu z odgadnięciem od kogo co dostałam. Miałyśmy jeszcze czas z Izą na małe zakupy więc mam już prezenty dla wszystkich przyjaciół. Oczywiście znalazłyśmy jeszcze chwilę na siedzenie na dachu i wspominanie starych czasów z Fabianem. Dziś rano szybko się spakowałam i wsiedliśmy w pociąg.
Jakieś półtory godziny później pociąg zatrzymał się na stacji i wszyscy zaczęli wstawać i iść do wyjścia zabierając ze sobą swoje walizki. Oczywiście" ludzi było jak na dworcu w Poznaniu "- jak ja to mówię, co prawda nie pomyliłam się zbyt wiele, byliśmy na dworcu kolejowym tyle, że nie w Poznaniu a znów we Wrocławiu. Stąd mieliśmy dalej jechać autobusem. Kiedy się do niego doczłapałam i znalazłam ostatnie wolne miejsce, jak zwykle z dala od mojej rodzinki. Usiadłam obok jakiegoś kolesia i wyjęłam z torby książkę.
- Co czytasz? - zapytał niespodziewanie.
- '' Sklepik z marzeniami " - odpowiedziałam.
- Czytałem, świetna książka. Uwielbiam Stephana Kinga.
- Szczerze mówiąc to pierwsza jego książka, którą czytam.
Zaśmiał się.
- Coś nie tak? - ominęło mnie coś czy jak.
- Nie wszystko w porządku tylko masz taki zabawny akcent, przepraszam.
Nie wiedziałam, że mam akcent a co dopiero, że mam zabawny akcent.
- Serio? Nawet nie wiedziałam, że mówię z akcentem. - spróbowałam się przestawić na polski i nie mówić z akcentem. - Teraz lepiej?
- Nie no nie przeszkadza mi to. - uśmiechnął się - Nie jesteś z Polski?
- Jestem ale mieszkam w Anglii. A teraz przyjechałam z rodzicami na święta do rodziny.
- No proszę. Mieszkasz w jakimś większym mieście?
- W Londynie.
- Wow! Super. Jak tam jest ?
- Tego nie da się tak po porostu opowiedzieć. - uśmiechnęłam się z rozmarzeniem - Tam jest świetnie, od razu zakochałam się w tym miejscu.
Rozmawialiśmy tak aż mój sąsiad musiał już wysiadać na swoim przystanku, dowiedziałam się jeszcze, że ma na imię Filip i mieszka niedaleko Bukowa jest bardzo sympatycznym i pozytywnym człowiekiem. Na koniec wymieniliśmy się jeszcze nickami na twitterze.
Po jakiś 30 min byliśmy już na miejscu. Jak tylko wjechaliśmy i zobaczyłam znak z napisem Buków miałam mieszane uczucia, nie wiedziałam czy się cieszyć czy płakać.
 Kiedy tylko weszliśmy do domu pani Ewy i dowiedziałam się gdzie będę spać usiadłam na łóżku i wyciągnęłam telefon. Już miałam pisać do Patrycji ale stwierdziłam, że lepiej będzie jak jutro zrobię jej niespodziankę. Tak dopiero jutro. Była już godzina 23 i byłam już zmęczona z resztą pewnie i tak ma gości. Rano zaraz po śniadaniu, którego i tak zjadłam niewiele, udałam się do pokoju przeszukać moją torbę wyjęłam z niej cieplutką bluzę i spodnie.


Po 15 min byłam gotowa do wyjścia, stojąc już przed domem przypomniało mi się o prezencie dla Patki, szybko się po niego wróciłam. Idąc przez miejscowość, w której mieszkało się te 16 lat powinno się mieć masę wspomnień ja niestety ich nie mam. No może kilka ale mało przyjemnych. Szybkim krokiem przemierzałam ulice, chciałam jak najszybciej znaleźć się przed domem mojej przyjaciółki. Kiedy skręciłam w ulicę przy której stał jej dom uśmiechnęłam się do siebie i pobiegłam pod drzwi, nacisnęłam dzwonek i czekałam aż drzwi się otworzą. Chwilę później ukazała się w nich mama mojej przyjaciółki. Przesympatyczna pani o długich kruczoczarnych włosach i ciemnej karnacji.
- Dzień dobry.
- Natalia witaj dziecko! Patrycja nic mi nie mówiła, że już jesteś w Bukowie.
- Nic jej o tym nie mówiłam. - uśmiechnęłam się.
- Ah, rozumiem niespodzianka . - mrugnęła do mnie porozumiewawczo - wjedź do środka skarbie, Patrycja jest u siebie w pokoju.
- Dziękuję.
Ściągnęłam pośpiesznie, kurtkę i buty, wzięłam paczuszkę dla Patki i poszłam do jej pokoju. Stanęłam pod drzwiami chwilę, zastanawiając się jak wejść, zapukać czy wejść po prostu. Postanowiłam, że wejdę jak gdyby nigdy nic i usiądę jak zwykle na swoim fotelu. Nacisnęłam energicznie klamkę, popchnęłam drzwi i weszłam do środka zamykając je za sobą.
- Cześć buraku. - rzuciłam na powitanie.
Patrycja zerwała się z mojego fotela w  którym wylegiwała się ze swoimi kotkami. Stała tak przez chwilę z otwartymi szeroko oczyma.
- Co ty tu.. jak ? ale .. czemu mi mendo jedna nic nie powiedziałaś! - krzyknęła i rzuciła mi się na szyję.
Jak ja się za nią stęskniłam, nie widziałyśmy się od wakacji, co prawda gadałyśmy na Skype ale to nie to samo. Przytulałyśmy się dobre 10 minut jak nie dłużej. Aż w końcu się ode mnie niechętnie odkleiła.
- Starczy tych czułości bo moja mama wejdzie i powie, że zaraz w ślinę pójdziemy.
Roześmiałyśmy się obie.
- Proszę. - podałam jej małe zawiniątko.
- Co to?
- Otwórz. - zachęciłam ją.
Ostrożnie oderwała misternie zawinięty kolorowy papier i wyciągnęła z niego małe pudełeczko, w którym znajdowały się srebrne bransoletki z zawieszkami w kształcie dwóch połówek serca.
Spojrzała na mnie uśmiechając się.
- Są śliczne. Ale czemu dwie?
- Jedna dla ciebie a druga dla najbliższej ci osoby. Podaruj ją komuś kogo na prawdę kochasz...
Nie dała mi dokończyć, znów się do mnie przytuliła.
-Ciebie kocham.- szepnęła.
Wyciągnęła jedną z bransoletek z pudełeczka i zapięła na moim nadgarstku.
-  Wiesz, że nie o to mi chodziło...
Pokręciła głową.
- Skoro jej nie chcesz to nie mam komu jej dać.
Większość czasu spędziłyśmy na  mówieniu jak bardzo tęskniłyśmy za sobą, co się wydarzyło i obgadywaniu wspólnych znajomych. Musiałam jeszcze pomolestować jej kotki, strasznie urosły ale nadal  rozrabiają. Opowiedziała mi co się zmieniło na tym zawsiówku i jak jest w nowej szkole.
- Wiesz nie ma tu nic specjalnego to nie Londyn...
-  Hej Miśka nie smuć się, wiem że to nie jest Londyn, nie będę cie pocieszać bo dobrze wiesz jak nie znoszę tej dziury. Mogę ci kotek tylko współczuć. Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała, żebyś była ze mną w Anglii.
- Ja też bym chciała być z tobą, tu czy w Anglii co za różnica. Brakuje mi ciebie.

Codziennie się z nią spotykałam, chodziłyśmy razem na spacery i jeździłyśmy do miasta odwiedzić stare śmieci, park, naszą ławkę. Dwa dni przed moim wyjazdem siedziałyśmy właśnie na tej ławce.
- Pamiętasz jak dwa lata temu siedziałyśmy tutaj i jechał twój kuzyn z...
- Wypowiedz to imię a cie uduszę! - zagroziła.
- Haha. No dobra już dobra chciałam tylko powspominać. Ciesz się, że nie chcę świętować rocznicy..
Zgromiła mnie wzrokiem.
- ... dobra już się zamykam.
- A co słychać u tego twojego Nathana? - odgryzła się.
- Przeginasz ..
Niby nie winny żart a przykre wspomnienia powróciły.
Westchnęłam.
- Co do Nathana ... miałam ci wszystko opowiedzieć...
- Mówiłaś mi .. nie musisz do tego wracać jeśli nie chcesz...
- Nie wiesz wszystkiego.. - ponownie westchnęłam i zaczęłam opowiadać wszystko od początku od mojego pierwszego dnia w szkole.

- Debil, idiota, jak on mógł... - powiedziała kiedy kończyłam.
- Daj spokój, było minęło nic tego nie zmieni.. - popłynęła mi łza po poliku.
- I jeszcze mi powiedz, że zapomnisz i wcale cie to nie boli...
Wzruszyłam ramionami i położyłam głowę na jej ramieniu.

Ostatniej nocy przed moim wyjazdem spałam u Patki, nie chciałam się z nią rozstawać, przez te kilka dni nie nadrobiłyśmy miesięcy rozłąki, nie chcę jej znów opuszczać. Nie wiedziałam kiedy znów się z nią zobaczę więc postanowiłam wykorzystać najbliższą okazję.
- Miśka śpisz już?
- Co? Nie.. nie śpię.
- To dobrze. - oświeciłam światło.
- Nie po oczach  - skrzywiła się.
- Nie marudź. Wstawaj.
- Już, już dobra wstaję.
Westchnęła z rezygnacją widząc mój szeroki uśmiech mówiący "  wpadłam na kolejny genialny pomysł ".
- No dajesz, co wymyśliłaś.?
- Kiedy masz ferie?
Zrobiła bezcenną minę " chyba cię pojebało "
- Od 14 lutego...
- No to zabukuj bilet na 14.
Przyłożyła mi dłoń do czoła.
- Masz gorączkę? Czy te dwa piwa ci zaszkodziły ?
- Serio mówię.
Położyła się.
- Dobranoc. I zgaś światło.
- No Patka nooo.
- Światło!
- Prooooooooooooooszeeeee.-zrobiłam minę niczym kot ze Shreka.
 Odwróciła się w moja stronę. Widząc wraz mojej twarzy westchnęła z rezygnacją.
- Jutro pogadasz z moją mamą.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też ale idź już spać.

Nazajutrz kiedy tylko się obudziłam chciało mi się płakać. Dziś miałam wracać do domu. Do mojego domu w Londynie. Domu, w którym zawsze chciałam mieszkać, który kochałam... ale coś nie pozwalało mi wstać, nie pozwalało mi wyjść z domu i wsiąść do samolotu. Wizja ponownej tęsknoty za przyjaciółką sprawiała, że łzy napływały mi do oczu. Wszystkie czynności wykonywałam mechanicznie, mycie zębów, czesanie, ubranie się, nawet całe śniadanie zjadłam! Patrycja była w takim samym nastroju. Kiedy rodzice przyjechali po mnie z panią Ewą sparaliżowało mnie nie mogłam się ruszyć w kierunku drzwi. Przytuliłyśmy się mocno z Patrycją, tak jakbyśmy już nigdy  nie miały się spotkać.
Niestety musiałam wyjść. Wyjść, wsiąść do auta, później w samolot i ... wrócić do domu...

---------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie!
Wiem, wiem dawno nic nie dodałam.
Przepraszam .
Niestety liceum to nie przedszkole i nie mam czasu, żeby oddychać nawet w weekend.;/
Dziś nadrabiam zaległości i w pisaniu i w czytaniu waszych blogów. xd
Ten rozdział jest dość krótki i nie dzieje się w nim zbyt wiele
ale jest dla mnie dość ważny.
Dedykuję go mojej przyjaciółce Patrycji <33
Co prawda może mi się dostać za niego ; )xx


W przyszłym tygodniu dwie premiery!!
Już nie mogę się doczekać ;DD
 Nowe piosenki są po prostu GENIALNE ! ^^



Do następnego,
postaram się dodać wcześniej.
Wasza 
ENSay
;3

3 komentarze:

  1. Boziu kocham ten rozdział :*
    Czekam z niecierpliwością na dalsze losy bohaterki i oczywiście weny życzę kochana :* !

    Sylwia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow *-* Bardzo mi się podoba ;)
    Nie mogę się doczekać kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej przecudny z resztą chyba jak każdy, nie mogę doczekać się next'a
    Zapraszam do mnie i-try-to-hide.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń