środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 3 - Niespodziewana Niespodzianka...

- Mamooo! wróciłam !
Zawołałam wchodząc do domu. Ściągnęłam przemoczone buty i kurtkę. Niestety jesieni nie polubiłam nawet w tym cudownym miejscu.
- Jestem w kuchni! - zawołała mama.
Nie zdziwiło mnie to, zawsze tam była kiedy wracałam ze szkoły i przygotowywała obiad. U progu kuchni przywitała mnie smakowita mieszanka zapachów.
- Co tam pichcisz na obiad ?
- Obiad już gotowy. - odłożyła nóż i wrzuciła coś na patelnię - jak chcesz to sobie nałóż, ja jestem zajęta.
To było trochę dziwne, krzątała się nie zwracając na mnie uwagi.
- Skoro obiad gotowy to co teraz gotujesz?
- Będziemy mieć gości wieczorem, więc robię pulpety w sosie.
- Mniam pychotka. - ucieszyłam się, uwielbiałam to danie, nie byłam głodna ale zaczęłam myszkować po garnkach - a kto przyjdzie? - spróbowałam sosu.
- Nasi znajomi, wiesz ci, którzy pomogli nam znaleźć dom.- próbowałam sobie przypomnieć ale jakoś ich nie kojarzyłam -  Pamiętasz tego pana, który nas przywiózł z lotniska?
- Tak jego kojarzę.
- No to właśnie on i jego żona nam pomogli. Ten pan pracuje z tatą, to bardzo miła rodzina. Mają dwójkę dzieci są mniej więcej w twoim wieku...
- O to fajnie. - jakoś mnie specjalnie nie cieszyła ta wizyta - do tego sosu dodałabym jeszcze trochę pieprzu i..
- Dziecko, dopiero zaczęłam, jeszcze w ogóle go nie przyprawiałam. - pokręciła głową.- Idź lepiej się przebrać. Przyjdą o 18:00.
- Ok,ok już mnie nie ma.
Zabrałam plecak i poszłam na górę, nawet nie zdążyłam jej powiedzieć, że Mus będzie mnie uczył języka i że jutro chcę iść na imprezę. No cóż pogadamy później. Nie zdążyłam jeszcze zamknąć za sobą drzwi a usłyszałam:
- Tylko posprzątaj pokój! Nie chcę się za siebie wstydzić!
- Mam porządek jeszcze się nie zdążyłam dobrze rozpakować! - zawołałam.
- Przyjdę sprawdzić!
Nie pozostawało mi nic innego jak zabrać się do roboty. Najchętniej wcale bym dziś nie schodziła na dół ale jak mają przyjść jakieś dzieciaki to ktoś musi się nimi zająć. Ogarnęłam się i nawet trochę pokoju. Miałam jeszcze trochę czasu więc usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Nie zdążyłam się nawet zalogować na twitterze a już dzwonił dzwonek do drzwi.
- Super przyszli.
Wyłączyłam komputer, zgramoliłam się z łóżka i poszłam na dół.
- Och witaj.
- No wejdźcie. - mama zapraszała gości do środka.
Stanęłam przy schodach i zaczęłam grać rolę grzecznej córeczki z nienagannymi manierami. W korytarzu obok mamy stała wysoka brunetka i właśnie ściągała czarny płaszcz, nie należała do najszczuplejszych ale miała bardzo sympatyczny wyraz twarzy. Za nią stał niższy od niej siwy mężczyzna znacznie chudszy od kobiety. Znałam go to ten, który nas przywiózł.
- Dobry wieczór. - przywitałam ich z udawaną grzecznością.
- Dobry wieczór kochana. - uśmiechnęła się kobieta. - Ty pewnie jesteś Natalia, ale z ciebie panna, podobna do mamy.
Tutaj najwidoczniej ludzie też się tak witali, poczułam się jak na rodzinnym przyjęciu. Humor wcale mi się nie poprawił wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej chciałam aby ten nieszczęsny wieczór się skończył. Ale to nie koniec niespodzianek. Do korytarza weszła szczupła, drobna dziewczyna z blond lokowanymi włosami. Na oko 2 -3 lata młodsza ode mnie. Ktoś trzasnął drzwiami zamykając je.
- Przepraszam, chyba trochę za mocno trzasnąłem. - usłyszałam znajomy głos i aż mnie ciarki przeszły i jednocześnie zrobiło mi się gorąco.
- Synku. - skarcił go mężczyzna.
- To nasze dzieci - wskazała ręką kobieta na rodzeństwo - Jess i Nathan - aż mnie zmroziło, dopiero teraz spojrzałam na chłopaka, wcześniej nie miałam na to odwagi myślałam, że chłopak ma do niego podobny głos. Ale się pomyliłam... w moim korytarzu stał nie kto inny jak Nathan Sykes...
Wybałuszyłam oczy a on się szeroko uśmiechnął.
- Cześć Natalia. - pomachał do mnie ręką.
- Cz..cześć. -  nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej.
Dlaczego on? Czy ja muszę mieć aż takiego pecha?
Mama zaprosiła wszystkich do salonu i wyszła do kuchni po jedzenie, poszłam za nią.
- Weź ten półmisek i postaw na stole.
- Dobra.
- Coś nie tak? Czemu masz taką minę?
- Wszystko w porządku...
- Na pewno?
- Tak.
Wyszłam do salonu. Postawiłam półmisek na stole i usiadłam na pierwszym wolnym krześle.
- Kasiu, wiesz że nasze dzieci chodzą razem do szkoły? - pani Sykes zwróciła się do mojej mamy.
- Naprawdę? To świetnie. -  uśmiechnęła się i usiadła.
Kolacja minęła na pogaduszkach naszych rodziców i gadaniu mojego młodszego brata, który wszystkich rozśmieszał.
Siedziałam i mieszałam widelcem w talerzu, apetyt całkowicie mnie opuścił. Chciałam już iść do pokoju i położyć się spać.
- Natalko, zaprowadź Jess i jej brata do swojego pokoju. Szkoda, że znów pada bo moglibyście iść na dwór. - powiedziała moja mama z przesadzoną grzecznością.
- Jasne. - wstałam od stołu a rodzeństwo poszło w moje ślady.
Otwarłam drzwi do pokoju i zaprosiłam ich do środka.
- Usiądźcie.
- Ochh ale śliczny pokój. - westchnęła Jess.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się do dziewczyny.
- No, no. Myślałem, że będę się nudzić a tu proszę moja koleżanka ze szkoły. Wiedziałaś, że się dziś spotkamy ? - Nathan był w jak najlepszym humorze.
- Nie, nie wiedziałam.
- No cóż to chyba dobra okazja żeby lepiej się poznać...
- Chyba wystarczająco dobrze się znamy.
Chłopak nie odpowiedział tylko rozejrzał się po pokoju. Zatrzymał wzrok na mojej gitarze.
- Grasz?
- Tak. - zaskoczyła mnie tym pytaniem.
- Ja gram na fortepianie.
- Ja też. - wtrąciła, ciągle uśmiechnięta Jess.
- W szkole z przedmiotów artystycznych wybrałem : fortepian i śpiew. A Ty?
- Śpiew, gitarę i pisanie tekstów.
Zdziwił mnie tą rozmową ale wolałam to niż nasze poprzednie dialogi. Resztę wieczoru rozmawialiśmy głównie o muzyce. Wydał mi się bardzo miły i widać było, że kocha muzykę tak jak ja i nie przez przypadek wybrał szkołę artystyczną. Kiedy wyszli pomogłam mamie posprzątać i od razu poszłam spać.
Rano spytałam mamy czy mogę iść na tą imprezę, o dziwo się zgodziła. Marg przyszła do mnie jakieś 2 godziny przed imprezą i zaczęłyśmy się szykować. W Polsce nie często bywałam na imprezach, u nas nie miał kto ich organizować ale moja koleżanka zapewniła mnie, że tutaj z pewnością się to zmieni. Po jakiejś godzinie byłyśmy gotowe.
Nie lubię sukienek ani spódniczek więc wybrałam jeansy i luźną koszulkę.

 Po drodze spotkałyśmy Lisę i Kamilę.
- To ten dom. - Marg wskazała budynek, z którego dochodziła głośna muzyka.
- Nie trudno się było domyślić. - zaśmiałyśmy się i weszłyśmy do środka.
Wewnątrz było już pełno ludzi, większość wyglądała na dużo starszych od nas ale bez trudu znalazłyśmy właścicielkę.
- Cześć Lauren! - przywitałyśmy się mega przytulaskiem.
- Hej dziewczyny, cieszę się, że jesteście.
Zaraz poszłyśmy tańczyć, leciały nowe imprezowe kawałki przy, których świetnie się tańczyło. Zmęczone tańcem poszłyśmy usiąść i odpocząć.
- Nooo tu są nasze Panie! - zawołał Mus.
- Siadajcie chłopaki - zaprosiła Kamila.
- Może jakieś drinki? - zaproponował Luis.
- No pewnie! - krzyknęłyśmy chórem, chłopcy uśmiechnęli się i poszli.
Wszyscy świetnie się bawili. Kilku przsytojniaków zaproponowało nam taniec ale nasi ochroniarze odmówili za nas.
- Ej no! Co wy wyprawiacie?  Takie ciacho chciało ze mną zatańczyć a wy co? - oburzyła się Lisa.
- Musimy o was dbać. - powiedział z poważną miną, lekko wstawiony Lusi.
- Poza tym macie tu dwa mega ciacha. - wyszczerzył się w uśmiechu Mus.
- Chyba herbatniki. - powiedziałam.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. W końcu nasze  " herbatniki " zaprosiły nas do tańca. Jak na pijanego to Mus całkiem nieźle tańczył. Ja to na trzeźwo nie umiem a teraz to nawet nie chciałam siebie widzieć.
Kiedy usiedliśmy na naszej kanapie zauważyłam, że na przeciwko, tyłem do nas stoi jakiś przystojniak. Przyjrzałam mu się uważnie.
- Ale on sexy wygląda. - powiedziała ledwo przytomna Kamila.
- Noo... - przytaknęłam.
Nagle chłopak się odwrócił, a ja nie wierzyłam w to co widzę.Czy on musi być już tylko wszędzie?! Zaśmiał się widząc moją minę.
- Znów się spotykamy. - wyszczerzył się i usiadł obok mnie.
- No nie.. - jęknęłam - czy ty mnie śledzisz, Sykes?
- Nie muszę i tak zawsze się spotykamy. Na tą imprezę przyszło chyba pół szkoły więc czego ty się spodziewałaś? Że opuszczę taką okazję? -  spojrzał na mnie pytająco nadal się uśmiechając.
- Okazję, na co?
- Na poderwanie jakiejś super laski.
Ten chłopak coraz bardziej mnie zadziwiał. Wczoraj normalnie rozmawialiśmy a dziś znów włączył mu się podrywacz.
- To idź je podrywać z dala ode mnie.
- Chcesz zatańczyć ? - zapytał udając, że nie słyszał tego co powiedziałam.
- Nie dzięki.
- Szkoda... może później ?
- Może...
Wreszcie poszedł i dał mi spokój, a ja resztę wieczoru modliłam się, żeby go więcej nie spotkać. Dziewczyny wyciągnęły mnie do tańca, wszyscy tańczyli więc było mało miejsca. Marg rozejrzała się dookoła i wskoczyła na stół.
- No co będziecie tak stać czy idziecie tańczyć ?
Nie pozostawało nam nic innego jak pójść w jej ślady. Nie tańczyło się gorzej niż na podłodze ale trzeba było uważać żeby nie spaść.
Obudziłam się w nieznanym  mi pokoju z okropnym bólem głowy, który nie pozwalał mi wstać. Rozejrzałam się po pokoju, obok mnie spała Marg i Lisa. Poczułam się pewniej. Po jakimś czasie udało mi się wstać, dziewczyny się obudziły i zeszłyśmy na dół. Pokój wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. Lauren czekała na nas w kuchni.
- Hej dziewczynki. Jak tam, żyjecie ?
- Nie jest źle, tylko łeb mi pęka.- pożaliłam się siadając na blacie obok Musa.
- Hehe. Co w Polsce nie robią takich imprez? - zaśmiał się chłopak.
- Nie. - położyłam mu obolałą głowę na ramieniu.
- Masz napij się przejdzie ci. - podał mi kubek z przezroczystym napojem, nawet nie pytałam co to uwierzyłam na słowo, że mi pomoże.
Po jakiejś godzinie doszliśmy do siebie i pomogliśmy Lauren ogarnąć dom. Nie było aż takiego strasznego bałaganu ale musiałam jeszcze trochę odczekać zanim wrócę do domu, żeby mama nie domyśliła się co wyprawiałam w nocy.


----------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.  Niedługo dodam kolejny. Nathan jak na razie nie daje spokoju Natalii a ona nie potrafi rozszyfrować chłopaka. Wkrótce się okaże jakie relacje będą ich łączyć. 

3 komentarze:

  1. Jejku jaki cudny blog znalazłam *o* haha Nathan wkurzający podrywacz nie daje spokoju naszej Natalce :3 Ale za to powiem ci, że bardzo polubiłam Musa :D Czuję, że coś się wydarzy w najbliższym rozdziale....
    Czekam na następny i w międzyczasie zapraszam do siebie ^^ ~~~> http://love-will-remember-tw.blogspot.com/?m=1
    Weny xx

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe;p Rozdział cudny!!!
    Już wyobraziłam sobie miną Natalie jak Nathan wchodzi do jej domu;pp Pewnie zabójcza;pp
    Imprezka świetna;pp
    Jak zwykle Nathan sobie nie odpuszczał;pp
    Życzę dużo weny;pp
    Czekam na next;pp

    OdpowiedzUsuń
  3. Imprezka megaśna,,
    a to spotkanie w u jej rodziców.... no no no :)

    OdpowiedzUsuń