poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 8 - Przyjaciele

W ten piątek przypadała nasza kolej na wizytę u Państwa Sykes. Naprawdę rodzice mogli sobie darować już te odwiedziny, albo przynajmniej nas w to nie mieszać. Może ja mam inne plany na piątkowy wieczór? Mogłabym iść do Musa... Z drugiej strony to była jedyna okazja spotkania się z Jess. Ta dziewczyna jest zupełnie inna niż jej brat, nieśmiała, ma fantastyczne poczucie humoru jest szczera i nawet nie wiem kiedy zdążyłyśmy się zaprzyjaźnić. Ale nasza jedyna okazja do spotkania to właśnie piątek wieczór. I właśnie z tego oto powodu zrezygnowałam z symulowania złego samopoczucia i wsiadłam dobrowolnie do auta. Prawdę mówiąc to nawet nie musiałam symulować bo i tak nie czułam się fantastycznie.
 Drzwi otworzył nam tata Nathana i Jess i zaprosił nas od środka. Ledwo przekroczyłam próg domu dziewczyna rzuciła mi się na szyję. Uściskałyśmy się i po jakiś 5 minutach pozwoliła mi ściągnąć buty i kurtkę.
- Jak ja się za tobą stęskniłam. -  mówiła dziewczyna kiedy szłyśmy do jej pokoju - mam ci tyle od opowiedzenia.
- Też chętnie posłucham. - wtrącił jej brat.
Weszliśmy do jej przytulnego pokoiku. Ściany były piaskowej barwy, pod oknem stała niewielka kanapa obok niej szafa a naprzeciw okna duże łóżko. W samym rogu stało burko. Nad którym wisiała tablica korkowa z masą zdjęć.
 Większość czasu rozmawialiśmy o szkolnym balu Jess i imprezie na którą idzie jutro.
- Tylko się nie upij siostra, bo ja cie nie będę krył.
- Bo ja to ty i wracam z każdej imprezy nieprzytomna.
Chłopak się zaśmiał.
- Ja się po prostu dobrze bawię. A tak w ogóle to jestem starszy.
- O rok, ale mi różnica. - oburzyła się dziewczyna.
- No wiesz jak się ma 16 lat to można więcej.
- Daj jej już spokój Nath. - wtrąciłam się w tą bezsensowną wymianę zdań,  jeszcze by się pokłócili- Niech idzie i się dobrze bawi. - puściłam perskie oko do przyjaciółki.
Chłopak popatrzył na mnie zrezygnowany następnie przeniósł wzrok na siostrę i uśmiechnął się szyderczo a ona pokazał mu język.
- Idziemy się przejść? - zaproponował jakby nigdy nic chłopak.
Wyjrzałam przez okno na ulicę, mrok rozświetlały lampy. Na szczęście na padało. Zgodziłyśmy się i po chwili staliśmy już przy drzwiach frontowych. Wyszliśmy i od razu przywitał nas listopadowy wiaterek.
Owinęłam się dokładniej moim szalikiem i wyszliśmy na ulicę. Chodziliśmy tak bez celu chyba z godzinę. W końcu Jess oznajmiła, że jej zimno i chce wracać. Zawróciliśmy.
 Dziewczyna wbiegła szybko do domu, miałam już pójść w jej ślady ale zatrzymał mnie głos chłopaka.
- Może się jeszcze przejdziemy, co?
Było mi już trochę zimno ale miałam kilka pytań do chłopaka i uznałam, że to będzie świetna okazja do rozmowy więc się zgodziłam. Ale co z tego, że się zgodziłam jak nie wiedziałam od czego zacząć temat. Szliśmy chwilę w milczeniu.
- Too...yy... jak się czuje Mus? - zapytał nagle.
- Już lepiej, mają mu jutro robić jakieś badania i zastanowią się kiedy go wypuścić. Nie jest aż tak poważnie jak wyglądało to na początku. - wyjaśniłam.
 - Aha, to dobrze. Nie będę już musiał za tobą ciągle chodzić i nosić twojej torby.
- Przepraszam bardzo ale nikt cię oto nie prosi, sam się do mnie przyczepiłeś od kiedy tylko przyszłam do szkoły.
- Ale nie jestem już taki nachalny, sama tak powiedziałaś ostatnio w autobusie.
- No tak. Nie jesteś bo znalazłeś sobie nową ofiarę a raczej ofiary.
Chłopak zmieszał się trochę ale było zbyt ciemno i nie mogłam dostrzec wyrazu jego twarzy.
- Taa...
Pomyślałam, że to chyba dobry moment na zadanie dręczących mnie od jakiegoś czasu pytań.
- Nath...
- Tak? - chłopak się ożywił.
- E... bo ja .. mogę zadać ci pytanie...? - no pięknie teraz już się nie mogę wycofać!
- Jasne. - zaciekawił się.
Musiałam wziąć głębszy oddech i od razu pożałowałam bo mroźne powietrze dostało się do mojego gardła.
- Dlaczego taki jesteś? Czemu tak traktujesz dziewczyny? - wreszcie wyrzuciłam to z siebie ale wcale mi nie ulżyło.
Nie spodziewał się takiego pytania. Ściągnął brwi i zastanawiał się dłuższą chwilę.
- No a jak mam niby je traktować? Normalnie je traktuje. Idę na imprezę i się po prostu bawimy.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. Traktujesz je jak przedmioty. Na każdej imprezie inna ... sam mi tak kiedyś powiedziałeś.
- Nie traktuję ich jak przedmioty! - warknął.
Aha! Trafiłam w czuły punkt.
- A co z Kate? Zanim się z nią rozstałeś byłeś inny.
Zaskoczyłam go moją wiedzą o nim. Patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami i otwartą buzią.
- A..ale.. skąd ty o niej wiesz? - wydukał.
- Widzisz wiem o wiele więcej niż ci się wydaje. To jak dalej będziesz udawał, że nie wiesz o czym mówię?
Chłopak ciężko westchnął i zamknął oczy. Kiedy je otworzył spojrzał na mnie zrezygnowany.
- Zaczęło się od tego, że Kate mnie zdradziła z jakimś kolesiem od dragów na imprezie. Na początku tłumaczyła, że była kompletnie pijana i nic nie pamięta.- przerwał, widać że był to dla niego ciężki temat - Kilka dni później przyszła do mnie i jak gdyby nigdy nic się przyznała. I wyśmiała mnie, że jestem kompletnym frajerem. Mówiła, że nie potrafię się nawet porządnie całować a co dopiero... - znów przerwał, zrobiło mi się go żal i miałam ochotę go przytulić.
- Nath... jeśli nie chcesz to nie musisz... nie wiedziałam, że to aż tak poważny temat.
- Nie... już od dawna mnie to męczy muszę się wreszcie wyżalić. - spojrzał na mnie smutnymi oczami, nigdy go takim nie widziałam. Smutny, bliski łez Nathan to mi do niego nie pasowało.
- Cholernie przez nią cierpiałem, naprawdę ją kochałem. Żeby zapomnieć kumple zabrali mnie na imprezę. I tak to się zaczęło, chodziłem co weekend na jakąś impre, nie ważne klub czy domówka byle by były procenty i laski. W końcu nawet kumple przestali mi towarzyszyć ale to nic bo poznałem nowych. Imprezowaliśmy całe wakacje. - zaśmiał się - Zacząłem tak jak on podrywać dziewczyny nie tylko na imprezach ale też na mieście i w szkole. Jak tylko widziałem jakąś fajną to zaraz do niej musiałem zagadać. Chyba chciałem udowodnić Kate, że wcale nie jestem takim frajerem za jakiego mnie miała.- zamyślił się - Tak się w to wciągnąłem, że nie potrafiłem przestać, nic innego się dla mnie nie liczyło. Bardzo mi się to spodobało, nawet nie wiesz jak bardzo. - Spojrzał na mnie z nieodgadnionym uśmiechem.- Nie, nie przeszło mi. Nadal lubię imprezki i chyba nic tego nie zmieni. Teraz musiałem trochę przestać bo wiesz konkurs i w ogóle szkoła. Ale w święta i we ferie sobie odbije. - zakończył uradowany.
 Słuchałam tego i wszystko złożyło mi się w logiczną całość, nareszcie zrozumiałam o co mu tak naprawdę chodziło. Nie spodziewałam się, że aż tak się przede mną otworzy. W pewnym momencie było mi tak żal, że miałam ochotę go przytulić ale jak powiedział, że wcale nie zamierza z tym skończyć to szybko zmieniłam zdanie.
- Chciałeś się po prostu na niej odegrać, a przez to po prostu wpadłeś w ciąg imprez i tyle.
- I ani trochę nie żałuję. - wrócił uśmiech pewności siebie, ten którego nienawidziłam.
 Nasunęło mi się jeszcze jedno pytanie.
- Czyli, że ja miałam być twoim kolejnym celem?
Uśmiechnął się jeszcze bardziej szyderczo.
- Hymmm... nie nazwał bym cie " celem "...ale tak mniej więcej o to mi chodziło. No wiesz nowa dziewczyna w szkole w dodatku polka. Jak mogłem przepuścić taką okazję? - najwidoczniej był z siebie dumny.
- Ale nie przewidziałeś tego, że ta twoja " okazja " nie będzie zainteresowana. - powiedziałam z ironią.
- No nie powiem było ciężko. Myślałem, że może jak będziemy razem śpiewać... ale też nic. Uparta jesteś.
- Już tak mam, wybacz że pokrzyżowałam twoje niecne plany panie Sykes. - znów użyłam ironii.
- Ehh wybaczam. - puścił mi perskie oko - Nie chcę cię urazić ale postanowiłem sobie ciebie odpuścić. - czekał na moją reakcję przyglądając mi się.
- No nie wiem jak ja to przeżyję. Nathan Sykes przestał się za mną oglądać i woli łatwe laski z dyskoteki.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Kiedy skończyliśmy chłopak objął mnie ramieniem.
- I tak oto widzisz stwierdziłem, że lepiej będzie jak się z tobą zaprzyjaźnię. - patrzył na mnie wyczekująco.
Zastanowiłam się czy nie zrzucić jego ramienia ale zrobiło mi się trochę cieplej więc postanowiłam na razie tak zostawić.
- Ale jesteś tak irytujący, że to zaprzyjaźnanie ci coś nie wychodzi.
Chyba nie takiej odpowiedzi oczekiwał.
- No przestań przecież widzę, że mnie lubisz.
- Ty weź nie zmieniaj tematu. - nie chciałam mu odpowiadać na to pytanie, bo szczerze mówiąc nie znałam odpowiedzi - Nie możesz ranić wszystkich poznanych dziewczyn tylko dlatego,że wcześniej poznałeś jakąś zdzirę. Nie jesteśmy wszystkie temu winne. Nie traktuj nas jak zło konieczne. Jedna źle cię potraktowała co nie oznacza,  że wszystkie jesteśmy takie same.
Patrzył na mnie jak na wariatkę.
- Może i masz trochę racji. Ale nie porzucę imprez, skarbie. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Ja ci dam skarbie- zrzuciłam  teatralnie jego rękę i zawróciłam w stronę domu.
- Czekaj! No nie obrażaj się!
Dogonił mnie a ja nadal udawałam obrażoną.
- Przepraszam ale ja już tak z przyzwyczajenia. - zrobił maślane oczka - Noo.. Natalia nie złość się. Złość piękności szkodzi.
- Jakiej piękności daj spokój. - nie wytrzymałam.
- O przeszło .
Oboje zaśmialiśmy się.
- Ale z imprezami nie skończę.
Przewróciłam oczami, wiedziałam, że w jeden wieczór nie zmienię " pana imprezowicza "a raczej nie przywrócę do normalności ale jeszcze nad tym popracuję.

W sobotę nie mogłam iść do szpitala bo Mus miał mieć masę badań. Wstałam o 12 i zamiast śniadania wolałam poczekać na obiad, którego i tak mało co pewnie zjem. Ubrałam szybko stary T-shirt  i dresy. Wzięłam laptop i sprawdziłam skrzynkę e-mile, Facebooka oraz Twittera odpisałam na wszystkie wiadomości, obejrzałam nowe fotki znajomych i zadzwoniłam do Patrycji. Dziesięć razy przepraszałam, że znów długo nie dzwoniłam ale kiedy jej opowiedziałam o sytuacji z Musem od razu mi wybaczyła. Po skończonej rozmowie wyłączyłam komputer, nie mając już nic ciekawego do roboty postanowiłam zrobić porządek z ciuchami zaczęłam od tych leżących na łóżku i podłodze, później wyrzuciłam wszystko z szafy i komody. Zrobił się jeszcze większy chaos. Po jakiejś godzinie połowa ciuchów była ogarnięta. Usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS-a gdzieś pod stertą ubrań. Tylko pytanie pod którą? Telefon chyba zostawiłam jak zwykle na łóżku więc tam zaczęłam poszukiwania, znalazł się pod stertą złożonych w kostkę spodni. Odblokowałam go i odczytałam wiadomość.

Od: Nathan
Cześć :) Jakie masz plany na jutro? 
:D 

Usiadłam na łóżku, spojrzałam zrezygnowana na stertę ciuchów, pewnie do poniedziałku z nimi nie skończę. Ale postanowiłam go o tym nie informować.

Do: Nathan
Hej. Tak właściwie to nie mam żadnych planów. ; ) 

Wysłałam SMS i zabrałam się z powrotem za wieszanie bluzek na wieszakach. Po 5 minutach dostałam kolejny SMS.

Od: Nathan
To świetnie. Pomyślałem, że może zabrałbym
 cię na małą wycieczkę po Londynie. Co ty na to? 
;D

Do: Nathan
Jako kto? Nathan - imprezowy podrywacz
czy 
Nathan - przyjaciel ?

Nie miałam pojęcia o co mu chodziło. Zwłaszcza po naszej ostatniej rozmowie nie byłam pewna jego intencji. Wycieczka po mieście - brzmi kusząco chociaż gdybym mogła to wolałabym być u Musa ale jutro przypadała kolej Marhgaret, Kamili i Luisa. Ta durna pielęgniarka nadal nie pozwalała wchodzić nam wszystkim. Kolejna wiadomość.

Od:Nathan
Oczywiście jako Nathan -przyjaciel :D
Mówiłem ci przecież, że dałem ci spokój. xd
To jak 13?

Do: Nathan
Okey. Tylko się nie spóźnij. ;p

Odłożyłam telefon i wzięłam się do pracy i przy okazji znalazłam ciuchy na jutro.


-----------------------------------------------------------------------------
No to 8 rozdział już mamy. :D
Niedługo trzeba będzie wracać do szkoły więc od września rozdziały nie będą pojawiały się tak często. Na razie postaram się napisać jak najwięcej. ; ) Nie wiem jeszcze w co wpakuje moich bohaterów ale nie będzie nudno. xd
  

2 komentarze:

  1. Hahaha Nathan podrywacz, czy Nathan przyjaciel?
    Dobre :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo Jess jest taka słodka;p Mam nadzieje, że nie upije się na tym swoim balu, a będzie się dobrze bawić z przyjaciółmi;p
      Spacer z Nathanem;p Boski pomysł;p
      hehe;p Nathan przyjaciel;p No nie wiem;p
      Czytam dalej, bo jak zwykle zaległości mam;p

      Usuń