niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 5 - Gdzie ja znajdę na to czas?

Obudziłam się w wyśmienitym humorze. Tak jak myślałam rano cała sytuacja wygląda o wiele lepiej. Postanowiłam nie przejmować się tym z kim biorę udział w konkursie ale tym, żeby jak najlepiej w nim wypaść. Dziś mamy pierwsza próbę zaraz po lekcjach. Jestem podekscytowana i trochę zdenerwowana ale najważniejsze, że mój zapał do pracy wrócił. Wyskoczyłam z łóżka, podeszłam do okna i odsłoniłam zasłonki. 
- Świetnie. - westchnęłam - znów deszcz. 

Otworzyłam szafę i znalazłam moją ulubioną bluzę. 




Poszłam do łazienki gdzie znalazłam jakieś spodnie i zaczęłam poranną toaletę. Mam tu megaśne lustro na pół ściany. Ale staram się w nie nie spoglądać, nie znoszę widoku mojego ciała. Jestem strasznie gruba. Między innymi dlatego byłam gnębiona w poprzedniej szkole. Wtedy się tym nie przejmowałam ale teraz moja tusza zaczęła mi przeszkadzać. Ubrałam się błyskawicznie żeby moje lustrzane odbicie mnie bardziej nie dołowało i zaczęłam szukać tuszu do rzęs. Tak, mój brat chyba już odwiedził łazienkę, mogłabym się założyć, że jeszcze wczoraj wieczorem tusz był na półce.
- O! Jest! - zawołałam i w pośpiechu dokończyłam toaletę.
Pobiegłam na dół, ubierałam buty kiedy mama do mnie podeszła.
- Nie jesz śniadania? - zapytała
- Nie jestem głodna. - rzuciłam, szukając drugiego buta.
- Znów nie jesz?! Mam ci przypomnieć jak to się może skończyć! - zdenerwowała się.
- Zaraz spóźnię się na autobus... - założyłam kurtkę a mama bez słowa podała mi drugie śniadanie, które i tak miał dostać ten żarłok Luis. Margharet już czekała na przystanku.
- Karzesz strasznie długo na siebie czekać. - pożaliła się dziewczyna.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni, na jego ekranie widniała godzina 6: 49.
- Jestem przed czasem kochana, nie spinaj się tak.- uśmiechnęłam się i przytuliłam ją na powitanie.
- Ok,ok ale wczoraj nie zadzwoniłaś ani nie napisałaś. A ja jestem strasznie ciekawa jak było i co z tym konkursem! - wypowiadała słowa z prędkością światła.
Całą drogę do szkoły opowiadałam co się wydarzyło na spotkaniu i pożaliłam się z kim będę śpiewać w duecie.Dziewczyna pocieszała mnie, że to tylko konkurs a on na pewno znajdzie sobie inną dziewczynę do podrywania a mi da spokój. Kiedy tylko spotkałyśmy naszych przyjaciół na szkolnym korytarzu Marg pobiegła do nich zdać relację z tego czego właśnie się ode mnie dowiedziała. Kamila i Lisa rzuciły się na mnie żeby mnie uściskać. Myślałam, że mnie uduszą ze szczęścia.
- Dziewczyno,ale ty masz do niego pecha.
- Jakoś wytrzymam Luis. Ważne, że w ogóle mogę barć udział w tym konkursie.
Lekcje minęły zadziwiająco szybko i przyszedł czas na próbę. Nathan jak zwykle przyszedł ostatni.
-Na samym początku chcę was uświadomić jak ważny jest ten konkurs. Duety, które zajmą pierwsze i drugie miejsce przechodzą do kolejnego etapu. Po pierwszym etapie dostajecie symboliczną statuetkę ale w drugim już jest o co walczyć. Nagrodą za zajęcie pierwszego miejsca jest nagranie dwóch piosenek w profesjonalnym studio nagraniowym.
Nauczycielka urwała a ja wybałuszyłam oczy ze zdziwienia, mina Nathana też wskazywała na to, że chłopak jest w szoku. Dopiero teraz uświadomiłam sobie w co się wpakowałam i że za wszelką cenę musimy to wygrać!
- Widzę, że zdajecie sobie sprawę z powagi sytuacji więc możemy zaczynać próbę. - kobieta uśmiechnęła się promiennie i udała się w kierunku biurka aby włączyć muzykę.
Nadal lekko w szoku weszłam na scenę. Pani Simpsons włączyła podkład muzyczny i zaczęłam śpiewać. Od razu poczułam się pewniej i zapomniałam o wszystkim wokół mnie. Trochę się denerwowałam przed próbą bo nigdy nie miałam okazji brać udziału w takiej próbie ale po tym jak pierwszy raz zaśpiewaliśmy piosenkę od razu mi przeszło.
- Nawet nieźle nam poszło.- powiedział chłopak kiedy wyszliśmy już z sali.
- Jak na pierwszy raz to tak.
Zapadła krępująca chwila ciszy. Szukałam neutralnego tematu do rozmowy i szybko mi się przypomniało, że widziałam go jak na przerwie podrywał kolejną biedną dziewczynę.
- Co znalazłeś już sobie nową ofiarę podrywu?
Wyrwałam go tym pytaniem z zamyślenia.
- Co? Jaką ofiarę? Po prostu byłem nią zainteresowany.
- Byłeś? I już nie jesteś ? - chyba nie do końca rozumiem jego tok myślenia.
- No dokładnie! - ucieszył się nie wiedzieć z czego - bawiliśmy się ostatnio na imprezie, później odprowadziłem ją do domu a jeszcze później...
- Dobra nie kończ, nie chce wiedzieć co się później działo... - pożałowałam, że zaczęłam temat.
- haha.. liczę na twoją wyobraźnię. - wyszczerzył zęby
- Nie mam aż tak bujnej wyobraźni...
- Hehe. No tak nie byłaś jeszcze na prawdziwej Londyńskiej imprezie. - spojrzał na mnie czekając na moją reakcję.
- To znaczy ?
- No wiesz na każdej imprezie inna dziewczyna...
- Ach no tak zapomniałam, że rozmawiam z największym podrywaczem w szkole. - przerwałam mu.
Chłopak nie odpowiedział bo nasz autobus zatrzymał się na moim przystanku i musiałam wysiąść.
- Cześć... - rzucił tylko.
- Cześć.
Wróciłam do domu i od razu zaczęłam uczyć się do jutrzejszego testu z matmy. Obiecałam sobie, że jak skończę to zadzwonię do Patrycji na Sykpe. Jeszcze pomyśli, że całkiem o niej zapomniałam. Ostatnio gadałyśmy zaraz po moim przyjeździe do Anglii.
Kiedy się obudziłam było jeszcze ciemno, sięgnęłam po telefon, żeby sprawdzić która godzina. Oślepiło mnie światło wyświetlacza ale po chwili oczy przyzwyczaiły się do światła. Była godzina 3:17. Oświeciłam nocną lampkę i dopiero teraz spostrzegłam, że jestem w ciuchach a na łóżku walają się książki i długopisy.
- Brawo!
Byłam tak zmęczona, że zasnęłam jak się uczyłam. Matma jest naprawdę nudna. I przez to znów nie zadzwoniłam do Patki. Znalazłam piżamę i poszłam wziąć prysznic. Nie przewidziałam tylko tego, że o tej godzinie woda jest już lodowata. Brryy... Zmarznięta szybko wskoczyłam pod kołdrę i momentalnie zasnęłam. Rano obudziła mnie mama.
- Co ty jeszcze w łóżku! - zrzuciła ze mnie kołdrę - marsz do łazienki i to migusiem.
- Dobra, dobra już idę. Nie drzyj się tak. - powiedziałam jeszcze śpiąc.
Z trudem zgramoliłam się z łóżka, wzięłam pierwszą lepszą bluzkę i legginsy z szafy i trzymając się ściany, żeby nie wyrżnąć gdzieś, poszłam do łazienki. Doprowadziłam się do porządku i zeszłam na dół.
- Znowu siedziałaś po nocy na tym twoim Twitterze,  Facebooku czy czymś tam? - pytała mama, na szczęście nie była już taka zła.
- Nie, nawet nie zdążyłam laptopa włączyć. Uczyłam się na test z matmy.
Spojrzała na mnie upewniając się, że nie kłamię. Zawsze umiała wyczytać wszystko z mojej twarzy.
- Siadaj i jedz śniadanie.
Zerknęłam na zegar wiszący na ścianie 7:03!
- Nie mam czasu muszę lecieć, zaraz autobus mi ucieknie. - mówiłam biegnąc do korytarza po kurtkę.
Ubrałam się w kilka sekund i trzymałam już rękę na klamce.
- Weź więcej śniadania.
- Ok.- odebrałam od niej zawiniątko, super Luis będzie miał większą wyżerkę, pomyślałam i wybiegłam z domu. Autobus na szczęście jeszcze stał. Dopiero gdy usiadłam obok mojej przyjaciółki zauważyłam, że jestem cała mokra.
- O mały włos skarbie.
- Nie skarbuj mi tu. - popatrzyłyśmy się na siebie i równocześnie wybuchnęłyśmy śmiechem.
W szkole nie wydarzyło się nic specjalnego, tylko Mus i Luis założyli się o to, który z nich wyjdzie na dwór bez koszulki. Oczywiście nadal padało i robiło się coraz zimniej.
- Wygrałem! - wołał Mus.
- Chciałbyś.. nawet nie zmokłeś! - sprzeciwiał się Luis
- Dobra, podyskutujemy później. Musze iść.
- Natalia...poczekaj.
- Tak?
- To o której mam wpaść? - dogonił mnie jak zwykle uśmiechnięty chłopak.
- O 18, pasuje ci ?
- Jasne, że tak. To od czego zaczynamy naukę?
- yy.. najlepiej to od początku.
- Spoko, pożyczę podręczniki od mojej siedmioletniej siostry. - uśmiechnął się szeroko.
- Chyba nie jest ze mną aż tak źle?
Po powrocie do domu zastałam małe zamieszanie, ale to standard więc odwiesiłam kurtkę i weszłam do kuchni.
- Siemka wszystkim. - otwarłam lodówkę szukając jogurtu.
- No cześć, cześć dobrze, że już jesteś. - mówiła mama wchodząc do kuchni.
Ze smutkiem stwierdziłam iż w lodówce nie ma ani jednego jogurtu.
- Nie ma już jogurtów?
- Jak nie ma w lodówce to nie. Zjedz lepiej obiad. - była tak zakręcona, że nawet nie pytałam co ugotowała.
- Słuchaj muszę jechać z Kubą do lekarza bo znów się przeziębił. Nie wiem o której wrócę, tata też będzie późno.
- Spoko, dam sobie radę. Mus przyjdzie pomóc mi z angielskim więc nie będę sama.
- Dobra córciu ja już muszę lecieć. Zamkniesz za mną garaż? Bo naprawdę mi się śpieszy.
- Jasne, leć już. -  uśmiechnęłam się dając jej do zrozumienia, że nie ma się o co martwić.
- Ok idę. Pa . - dała mi buziaka w czoło i pobiegła po auto.
- Siema młody! Trzymaj się! - krzyknęłam do brata.
- Sema EN! - pomachał mi Kuba.
- Pamiętasz co masz powiedzieć jak lekarz będzie chciał dać ci zastrzyk?
- Że ma się wypchać. - zaśmiał się chłopak.
- Czego ty go uczysz!! - wydarła się mama, najwidoczniej wyprowadziła już auto z garażu i przyszła po mojego brata.
- Nie chce żeby się młody stresował.- chciałam ją uspokoić.
Pokiwała głową z dezaprobatą. Kuba przytulił mnie jeszcze na pożegnanie a swoje malutkie zimne łapki owinął wokół mojej szyi. Poszli. Wyszłam na dwór zamknąć garaż i bramę i szybko wróciłam, żeby się trochę ogarnąć zanim przyjdzie mój prywatny nauczyciel. Idąc na górę weszłam jeszcze do kuchni, żeby zobaczyć co tam mamuśka upichciła.
- Blleee... zupa. - nie znoszę zup. - Zostawię więcej dla taty.
Przyniosłam podręczniki do salonu. Wolałam nie wpuszczać Musa do mojego bałaganu w pokoju.
Ledwo zeszłam na dół, zadzwonił dzwonek do drzwi. Odłożyłam książki na stole i poszłam otworzyć.
- Cześć. - przywitał mnie uśmiechnięty, wysoki chłopak z zabawnymi loczkami.
- No hej Mus. Właź. - zaprosiłam chłopaka do środka.
Weszliśmy do salonu. Korepetytor usiadł na kanapie a ja w moim ulubionym fotelu.
- Możemy spokojnie się uczyć. Nikogo niema. - powiedziałam sięgając zeszyt.
Zaczęliśmy od powtarzania czasu przeszłego. Z tym nie miałam dużych problemów, przynajmniej do teraz tak myślałam.
-Ehh.. - westchnął zrezygnowany - no to jeszcze raz. Najpierw musisz...
- Ja to wszystko rozumiem. - przerwałam - ale jestem już wykończona, może mała przerwa? - zrobiłam słodką minę i oczy niczym kot ze Shreka.
- Nie patrz tak na mnie. - zaśmiał się, zasłaniając się rękami tak żeby mnie nie widzieć -  Dobrze 10 minut przerwy i ani sekundy dłużej. - zarządził
- Tak jest Panie Profesorze.
Zaśmialiśmy się oboje.
- Idę po coś do picia. Chcesz ?
- Nie dzięki. Szklanki są w szafce obok lodówki a jakiś sok powinien stać na blacie.
- Ok, poradzę sobie. - uśmiechnął się i wyszedł.
- Auuu!
-  " Poradzę sobie. "- udawałam głos chłopaka.
- Nic mi nie jest!... gdzie tu się światło świeci?... A nie dobra już mam.
Parsknęłam śmiechem. Odłożyłam książkę na stół i poprawiłam się wygodnie w fotelu. Czułam się fatalnie, głowa mnie bolała, byłam zmęczona i jeszcze mi noga ścierpła od niewygodnego siedzenia. Wstałam, żeby przesiąść się na kanapę i ją wyprostować. Usiadłszy zakręciło mi się w głowie, opadłam bezwładnie na kanapę, nawet nie czując, że jej dotykam.



Perspektywa Mus'a


Krótka przerwa dobrze nam zrobi, byliśmy już zmęczeni.
- Idę po coś do picia. Chcesz? - zaproponowałem.
- Nie dzięki. Szklanki są w szafce obok lodówki a jakiś sok powinien stać na blacie.
- Ok, poradzę sobie. - wyszedłem do kuchni.
W korytarzu było ciemno i nie widziałem gdzie idę. Ale Mus jak to Mus musiał trafić zamiast w drzwi to prościutko w ścianę.
- Auuu!
-  " Poradzę sobie. "- nabijała się ze mnie Natalia.
-  Nic mi nie jest!... gdzie tu się światło świeci?... A nie dobra już mam.
Znalazłem wreszcie kontakt i oświeciłem światło. Tak drzwi do kuchni znajdowały się dokładnie kilka centymetrów od miejsca w które trafiłem. Wszedłem do kuchni i bez problemu znalazłem i szklanki i sok pomarańczowy. Mówiła, że nie chce nic do picia ale i tak jej zaniosę. Wziąłem szklanki i wyszedłem z kuchni. Wchodząc do pokoju zauważyłem, że Natalii nie ma w fotelu.
- Gdzie jesteś? - spytałem.
Pewnie coś kombinuje, chce mnie nastraszyć albo coś.
Podszedłem do zawalonego książkami stołu, żeby postawić szklanki.  I wtedy zobaczyłem, że dziewczyna leży na kanapie. No jasne, pomyślałem pewnie udaje, że śpi, spryciula.
- Dalej śpiochu wstawaj! Uczymy się!
Nic, cisza. Pewnie nie podda się tak łatwo. Trzeba znaleźć inny sposób.
- Tak mi się wydaje, że twoi rodzice już wrócili... to ja będę spadał. 
Nadal nic. Trochę to dziwne.
Podszedłem do niej. Delikatnie szturchnąłem ją w ramię.
Nadal nic. Co jest?!
Dopiero teraz zauważyłem, że jest cała blada. Przestraszyłem się, spanikowałem! Co się z nią stało?!
- Natalia! Ej mała nie rób mi tego wstawaj.- mówiłem spanikowany choć wiedziałem, że i tak tego nie słyszy.
- Dobra stary. Tylko spokojnie. Tak jej nie pomożesz.
Starałem sobie przypomnieć pierwszą pomoc ale w tym natłoku myśli nie byłem wstanie na niczym się skupić.
Postanowiłem sprawdzić puls i... czy dziewczyna oddycha...



--------------------------------------------------------------------------------------
Wena mnie nie zawiodła ale i tak pisałam rozdział na raty bo zawsze ktoś przeszkodził. xd
Dziękuję moim kochanym komentatorkom. ;3 Jesteście wspaniałe, Dziękuję <3
Wiem, że na razie trochę mało się dzieje ale obiecuję się poprawić. ;p   

3 komentarze:

  1. hehe;p Nathan i ta jego logika typu na każdej imprezie inna dziewczyna;p Jak ja go za to kocham! Zwykły podrywacz;pp
    OMG?! Co jest Natalii??
    Czemu taki krótki??
    Ok no nic jakoś sobie z tym poradzę;pp
    Pisz szybko next;p
    Życze weny;pp

    PS Nie przejmuj się mi także bardzo często jak mam wene ktoś mi przerywa;//

    OdpowiedzUsuń
  2. hahhahahaa
    fajny ten rozdział i bardzo ciekawa nagroda :)
    I Nath... och skarbie jak ja nie rozumiem twojej potrzeby zmieniania co noc dziewczyny :P

    I Mus... o rany!

    życzę weny :*
    i czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko Nathan mnie dobija -.- ta jego logika i zmienianie dziewczyn jak rękawiczki...eh szkoda gadać. I jeszcze Natalka musiała z nim trafić do jednego duetu! Jejku współczuje jej :c Mus to naprawdę dobry przyjaciel, tak stwierdzam :3 ale nie wiem czemu coś tak sądzę, że on ten teges coś czuje do Natalki...ale może to tylko przeczucie ^^ I MATKO DZIEWCZYNO JAK TY MOŻESZ KOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?! Sgsjdnaksndkamdkdhakdnaksmcksk jejku ja tu umieram ze zniecierpliwienia. I co z Natalią?? Matko Mus rusz dupe i ją ratuj!!
    Czekam na następny ^^
    Swoją drogą to mam identyczną bluzę w swojej szafce haha serio xd lol
    Weny xx

    OdpowiedzUsuń